Szukasz dodatkowego źródła dochodu? Chcesz doraźnie zarobić dodatkową gotówkę? Oto kilka sposobów jak zacząć dorabiać do domowego budżetu. Jak się okazuje - da się zarabiać nawet bez wychodzenia z domu.
1. Zostań testerem produktów
Wiele ma...
Bank Anglii (BoE) podniósł w czwartek główną stopę procentową z 1,75 proc. do 2,25 proc., co oznacza, że jest ona na najwyższym poziomie od 2008 r. Ostrzegł też, że brytyjska gospodarka już może być w recesji.
Była to siódma z rzędu podwyżka stóp procentowych. Sama podwyżka była pewna, analitycy i ekonomiści różnili się jedynie w prognozach, czy Komitet Polityki Monetarnej (MPC) zdecyduje się na podniesienie jej o 0,5 czy o 0,75 punktu proc. Ostatecznie jego członkowie przegłosowali łagodniejszy krok, choć i tak jest to druga z rzędu taka podwyżka po serii wcześniejszych podwyżek o 0,25 pkt.
Bank zasygnalizował, że choć inflacja nadal jest znacznie powyżej celu, coraz bardziej niepokoi się teraz wzrostem gospodarczym, i ostrzegł, że brytyjska gospodarka już może być w recesji. W sierpniu przewidywał, że wzrost gospodarczy w trzecim kwartale wyniesie 0,4 proc., ale teraz spodziewa się spadku PKB o 0,1 proc., co w połączeniu z takim samym spadkiem w drugim kwartale oznaczałoby już recesję. W sierpniowej prognozie Bank Anglii oświadczył, że spodziewa się recesji - trwającej aż przez pięć kwartałów - ale miała się ona zacząć dopiero w ostatnim kwartale tego roku.
Względnie dobra wiadomość dotyczy natomiast inflacji. Jej roczna stopa w sierpniu - 9,9 proc. - była blisko najwyższego poziomu od 40 lat, ale dzięki ogłoszonemu przez rząd ograniczeniu cen energii dla odbiorców indywidulanych i firm nie wzrośnie ona tak bardzo, jak wcześniej prognozowano. W sierpniowej prognozie Bank Anglii mówił, że pod koniec roku inflacja sięgnie 13,3 proc., teraz jest zdania, że będzie to 11 proc. (PAP)
Ceny ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku lekko rosną w piątek rano, ale dla tego surowca kończy się już 3. z kolei słaby tydzień - ze spadkami notowań. Pogarszające się globalne tło gospodarcze podsyca na rynkach obawy o popyt na ropę i jej produkty, a umacnianie się dolara USA sprawia, że ropa wyceniana w tej walucie staje się droższa dla większości kupujących - podają maklerzy.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na X kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 85,34 USD, wyżej o 0,28 proc. ale ten tydzień może zakończyć ze spadkiem ceny o ponad 1 proc. i zmierza do zaliczenia też pierwszej kwartalnej straty od ponad 2 lat.
Brent na ICE w dostawach na XI wyceniana jest po 91,20 USD za baryłkę, wyżej o 0,40 proc.
Analitycy wskazują, że konsumpcji paliw zagraża jastrzębia polityka amerykańskiej Rezerwy Federalnej, ryzyko wystąpienia recesji w Europie z powodu poważnego kryzysu energetycznego oraz marne skutki podejmowanych w Chinach działań w celu ożywienia słabnącej gospodarki.
Ropa wytraciła wszystkie zyski w cenie, jakie udało jej się osiągnąć po inwazji Rosji na Ukrainę. Z wysokich poziomów wycofały się też inne surowce, w tym miedź, ponieważ inwestorzy byli zmuszeni przekalibrować swoje oczekiwania dotyczące perspektyw gospodarczych.
"Nastroje na globalnych rynkach ropy pozostają w dużej mierze negatywne" - ocenia Warren Patterson, szef strategii surowcowej w ING groep NV.
"Wyższy kurs USD w połączeniu z oczekiwaniami rynków na bardziej jastrzębie działania Fed nie pomogą cenom większości surowców" - dodaje.
Analitycy Standard Chartered ostrzegają tymczasem, że światowy rynek ropy osiągnął w tym kwartale "dużą nadwyżkę" tego surowca. Z kolei stratedzy Morgan Stanley i UBS Group obniżyli swoje krótkoterminowe prognozy dla ropy na resztę tego roku o 15 USD na baryłce w obliczu narastających obaw przed recesją w największych gospodarkach.
Eksperci wskazują, że ceny ropy mogą mocniej się odbić w 2023 r., gdy na rynkach będzie mniej ropy z Rosji.
Ceny ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku nieznacznie się zmieniają w czwartek. Uwaga inwestorów skierowana jest na globalny popyt na paliwa i możliwe uzupełnienie strategicznych rezerw ropy w USA - podają maklerzy.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na X kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 88,59 USD, wyżej o 0,12 proc.
Brent na ICE w dostawach na XI wyceniana jest po 94,08 USD za baryłkę, niżej o 0,02 proc.
Inwestorzy oceniają perspektywy zapotrzebowania na ropę na świecie, gdy władze w Chinach planują złagodzenie lockdownów w niektórych częściach 21-milionowego Chengdu, aby w ten sposób wspomóc konsumpcję i popyt na paliwa. Tymczasem Międzynarodowa Agencja Energii (MAE) ostrzegła, że Chiny mogą zanotować w tym roku największy roczny spadek popytu na ropę od ponad 30 lat.
Popyt na ropę w Chinach w tym roku spadnie o 420 tys. baryłek dziennie, czyli 2,7 proc. - ocenia MAE. Byłby to pierwszy w ujęciu rocznym spadek zapotrzebowania na ropę w tym kraju od 1990 r., gdy zapotrzebowanie na ropę w Chinach spadło o 1 proc.
Prognozowany spadek zapotrzebowania na ropę w Chinach skłonił MAE do obniżenia też prognoz globalnego popytu na surowiec. Jak wskazuje MAE Chiny były w ciągu ostatnich 20 lat motorem światowego zużycia ropy naftowej i zdołały nawet ustrzec się spadku popytu na ropę w czasie kryzysu finansowego w latach 2008-2009 i podczas pandemii 2020 r.
MAE podała, że globalna konsumpcja ropy wzrośnie w 2022 r. o 2 mln baryłek dziennie - to o 110 tys. b/d mniej niż wcześniej prognozowała. Średnio światowe zużycie ropy wyniesie w tym roku 99,7 mln b/d - szacuje MAE.
"Pogarszające się środowisko gospodarcze i powtarzające się blokady covidowe w Chinach nadal obciążają rynkowe nastroje" - wskazała MAE w swoim najnowszym raporcie.
Tymczasem w USA opcja możliwego uzupełnienia strategicznych rezerw ropy (SPR) na razie pozostaje na dalszym planie wbrew doniesieniom Bloomberg News, że administracja prezydenta Joe Bidena dyskutują nad uzupełnieniem SPR, gdy ceny ropy spadną poniżej 80 USD/b.
Departament Energii (DoE) podał, że plan uzupełniania SPR nie określa ceny progowej ropy, przy której USA przystąpiłyby do wspierania swoich awaryjnych rezerw surowca. DoE wskazał też, że zakupy ropy do SPR mogą nastąpić dopiero po roku fiskalnym 2023.
"Pomijając zmienność, jaką obserwujemy ostatnio na rynkach ropy w ciągu sesji, to ceny surowca poruszają się w wąskim przedziale, w tym Brent w granicach 90-95 USD/b" - mówi Vandana Hari, współzałożycielka firmy konsultingowej Vanda Insights.
Swoje oceny cen ropy na globalnych rynkach przedstawił tymczasem prezydent Wenezueli Nicolas Maduro, który wskazał, że do utrzymania stabilnej sytuacji na rynkach ropy potrzeba, aby baryłka surowca kosztowała 100 USD.
"Wenezuela jest gotowa zaopatrywać świat w ropę naftowa i gaz" - zadeklarował Maduro w Caracas.
"Jesteśmy gotowi, aby szybko i stopniowo zwiększać naszą produkcję ropy" - podkreślił.
Maduro wskazał, że Wenezuela ma 50 "pierwszorzędnych" projektów gazowych z gwarancjami prawnymi dla zainteresowanych inwestorów.
"Sankcje Zachodu wobec rosyjskiej ropy i gazu ziemnego są +irracjonale+ i doprowadziły świat do +szaleństwa+" - ocenił Maduro. (PAP Biznes)
Roczna stopa inflacji w Wielkiej Brytanii wyniosła w czerwcu 9,4 proc., co oznacza kolejny miesiąc, w którym jest ona na najwyższym poziomie od ponad 40 lat - podał w środę brytyjski urząd statystyczny ONS. W maju inflacja wynosiła 9,1 proc.
Jak wyjaśnił ONS, do rosnącego tempa inflacji najbardziej przyczynił się wzrost cen paliw, które w ujęciu rok do roku są wyższe o 42 proc., oraz żywności - o prawie 10 proc. Tylko w czerwcu średnia cena litra benzyny wzrosła o 18,1 pensa, czyli o ponad 10 proc. Uwagę zwraca też fakt, że ceny płacone przez fabryki za materiały i energię były w czerwcu o 24 proc. wyższe niż rok wcześniej, co jest największym wzrostem od 1985 r., gdy zaczęto prowadzić takie statystyki.
Wzrost do 9,4 proc. oznacza, że Wielka Brytania ma obecnie najwyższą inflację spośród państw grupy G7, choć w znajdujących się pod tym względem na drugim miejscu Stanach Zjednoczonych jest ona niewiele niższa - 9,1 proc.
Bank Anglii przewiduje, że inflacja będzie jeszcze rosła i w październiku, gdy znowu podniesiony zostanie maksymalny pułap cen energii dla gospodarstw domowych, dojdzie ona do 11 proc. Według prognoz Bank Anglii, który od grudnia ubiegłego roku na każdym posiedzeniu Komitetu Polityki Monetarnej podnosił główną stopę procentową - do 1,25 proc. obecnie, na najbliższym posiedzeniu w sierpniu zrobi to ponownie. Są jednak coraz większe oczekiwania, by podjąć bardziej zdecydowane działania niż dotychczasowe podwyżki o 0,25 pkt proc. (PAP)
Wprowadzenie zakazu importu rosyjskiego złota, nad którym debatują teraz państwa G7 i UE, nie będzie ciosem dla Moskwy, ponieważ znalazła już odbiorców na Wschodzie. Ponadto wiele firm już teraz de facto zrezygnowało z zakupu rosyjskiego kruszcu - pisze we wtorek Al Dżazira.
Propozycja zakazu importu rosyjskiego złota pojawiła się po raz pierwszy na czerwcowym szczycie przywódców G7 w Bawarii. Teraz - jak pisze Al Dżazira - omawiane są szczegóły tego planu, zanim G7 przegłosuje jego ewentualne wprowadzenie w życie.
Na razie szef Rady Europejskiej Charles Michel ostrożnie odniósł się do tego projektu, ale amerykański resort finansów wprowadził zakaz importu złota z Rosji wkrótce po szczycie grupy, pod koniec czerwca.
Jeśli zakaz importu zostanie ostatecznie wdrożony, to nie będzie to finansowym szokiem dla Rosji, nie tylko dlatego, że nastawiła się już na odbiorców z Azji, ale też dlatego, że takie ograniczenia wprowadziły już spontanicznie rynki i stowarzyszenia branżowe sektora metali szlachetnych, między innymi w Londynie. A Wielka Brytania jest największym na świecie centrum handlu złotem - wyjaśnia Al Dżazira.
Ponadto pewne sankcje nałożone na Rosję już de facto ograniczają jej możliwości handlu złotem, ponieważ restrykcje objęły rosyjskie banki prowadzące taką sprzedaż, a wiele banków międzynarodowych, firm ubezpieczeniowych i przedsiębiorstw zajmujących się obróbką złota przestało skupować rosyjski kruszec.
Rosja jest drugim największym na świecie eksporterem złota, a w roku 2021 handel ten przyniósł jej około 15 mld dol.
Organizacja World Gold Council (Światowa Rada Złota), która pracuje nad rozwojem i uregulowaniem rynku kruszcu ogłosiła, że zakaz kupowania złota z Rosji nie będzie miał "znaczącego wpływu" na globalną podaż.
Kraje Zachodu liczą jednak na to, że embargo na złoto na dłuższa metę odbije się niekorzystnie na rosyjskiej gospodarce, będzie też miał "ogólny wpływ na morale" Rosjan - pisze Al Dżazira. (PAP)
Bilety lotnicze będą o wiele droższe, a odwoływanie lotów stanie się nowym standardem, twierdzi w najnowszym raporcie firma ubezpieczeniowa Allianz Trade. „Jeżeli samolot nie jest wystarczająco wypełniony, przewoźnicy wolą po prostu odwołać lot” – mówi Johan Geeroms, dyrektor ds. ubezpieczenia ryzyka w krajach Beneluksu w Allianz Trade cytowany przez belgijski dziennik “Het Nieuwsblad".
Dzięki niskiej cenie ropy, a także wzrostowi popularności tanich przewoźników, cena biletu lotniczego w Europie spadła w okresie od maja 2014 r. do maja 2020 r. o 39 procent, przypomina ubezpieczyciel. To już jednak przeszłość.
Z opublikowanego przez ubezpieczyciela raportu wynika, iż do końca 2022 r. bilety lotnicze będą droższe o 21 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.
„Może być drożej, ponieważ linie lotnicze chcą utrzymać swoje marże przy rosnących cenach ropy oraz kosztach osobowych” – czytamy w badaniu. Dodatkowo ceny biletów windować będzie polityka klimatyczna Unii Europejskiej.
To jednak nie koniec złych wiadomości. Analitycy Allianz Trade oceniają, że przewoźnicy coraz częściej będą odwoływać swoje loty. Johan Geeroms z niderlandzkiego oddziału ubezpieczeniowego giganta powiedział „HN”, że linie będą to czynić z przyczyn finansowych.
Bank inwestycyjny Goldman Sachs obniżył do 125 dolarów za baryłkę prognozę ceny ropy Brent w drugiej połowie 2022 roku, w reakcji na decyzję o uwolnieniu przez Stany Zjednoczone rezerw strategicznych - poinformował bank.
Wcześniej Goldman Sachs prognozował, że cena ropy Brent wyniesie w tym czasie 135 dol. za baryłkę.
Eksperci Goldman Sachs ostrzegli w swojej analizie, że uwolnienie rezerw strategicznych nie będzie stanowiło trwałego źródła podaży na najbliższe lata. "W tej sytuacji bank podniósł prognozę ceny ropy na 2023 r. ze 110 do 115 dol. za baryłkę" - dodali.
Prezydent USA Joe Biden ogłosił w czwartek dwustopniowy plan obniżenia cen ropy naftowej i osiągnięcia niezależności energetycznej. Stany Zjednoczone mają uwolnić z rezerwy strategicznej 180 mln baryłek ropy naftowej przez najbliższe 6 miesięcy i zmusić firmy naftowe do zwiększenia wydobycia surowca.
W ramach zaprezentowanego planu, administracja USA chce zmusić firmy energetyczne do zwiększenia wydobycia ropy poprzez nakładanie na nie dodatkowych opłat za niewykorzystywanie przyznanych im koncesji. W międzyczasie ze strategicznej rezerwy naftowej codziennie uwalniane będzie średnio milion baryłek przez najbliższe sześć miesięcy. (PAP)
Jeden z najpopularniejszych hiszpańskich streamerów Xokas ostrzegł rząd, że jeśli nadal będzie podwyższał podatki, to zacznie je płacić w Andorze, gdzie są one dużo niższe. Co najmniej 10 innych znanych hiszpańskich youtuberów wyemigrowało do Andory ze względu na rosnącą presję fiskalną w kraju.
Problem dotyczy nie tylko streamerów i youtuberów, ale także sportowców, modelek i piosenkarzy, którzy mogą wykonywać swoją pracę z dowolnego miejsca na świecie albo często znajdują się w podroży.
„Wygląda na to, że nie wystarczy im, że płacę ponad połowę z tego, co zarabiam - powiedział Xokas podczas bezpośredniej transmisji internetowej. - Kocham mój kraj, ale nie pozwolę, aby mnie ogrywano. To jest ostrzeżenie dla rządu: jeżeli nadal będzie podnosił podatki, ja także się stąd wyniosę”. Jeszcze w 2021 roku Xokas krytykował swoich kolegów, którzy zdecydowali się wyjechać z Hiszpanii ze względu na wysokie podatki.
Według „Business Insider Spain”, skarb państwa stracił co najmniej 1,3 mln euro wpływów z tytułu podatków od dochodów 10 streamerów wygenerowanych tylko w ciągu dziewięciu miesięcy na platformie Twitch, nie licząc dochodów z innych platform internetowych, sponsoringu, różnych wydarzeń i kampanii reklamowych.
Niektórzy przestali płacić w Hiszpanii od 50 tys. do 630 tys. euro, gdyż w Andorze płacą od tych samych dochodów od 10 tys. do 140 tys. euro. Tak duża różnica w wysokości podatków jest powodem przeprowadzania się do kraju ościennego osób o dużych dochodach.
Szef związków zawodowych pracowników urzędu podatkowego (Gestha) Carlos Cruzado powiedział w rozmowie z „Business Insider Spain”, że „nie należy koncentrować się na emigracji tych osób, gdyż mają do tego prawo, ale na systemach podatkowych takich krajów, jak Andora, które można nazwać rajami podatkowymi, chociaż nie mają takiej klasyfikacji prawnej”.
Minister finansów Hiszpanii Maria Jesus Montero z socjalistycznej PSOE zapowiedziała przedstawienie w lutym propozycji reformy podatkowej, która ma zostać przeprowadzona w 2023/2024 roku. Zapewniła, że deficyt finansów publicznych wynoszący 11 proc. PKB w 2020 roku obniży się w bieżącym roku do 5 proc., a w 2024 do 3 proc., co oznacza zwiększenie dochodów państwa o 80 mld euro.
Według dziennika „ABC”, zmniejszenie deficytu nastąpi w znacznej części poprzez masowe podniesienie podatków, a nie zmniejszenia wydatków państwa. Dziennik podkreśla, że w na początku roku rząd Pedro Sancheza podniósł kilkanaście podatków, w tym podatek dochodowy od osób fizycznych, od osób prawnych, składki ubezpieczeniowe, programy emerytalne, VAT od napojów słodzonych i tworzyw sztucznych.
Założyciel i szef Facebooka Mark Zuckerberg w czwartek stracił 29 mld dolarów, a firma będąca właścicielem tej platformy społecznościowej, czyli Meta Platforms, odnotowała w ciągu jednego dnia stratę na poziomie 26 proc., czyli ponad 200 mld dol. - poinformowała w piątek agencja Reutera.
Była to największa w historii firmy, a także wśród amerykańskich przedsiębiorstw strata w ciągu jednej doby - zauważyło to samo źródło.
Jak podaje magazyn "Forbes", czwartkowe uderzenie sprowadziło wartość netto majątku Zuckerberga do 85 miliardów dol. Amerykański dwutygodnik wskazuje, że wraz z utratą 29 miliardów dol. szef słynnej sieci społecznościowej znajduje się obecnie na 12. miejscu najbogatszych ludzi na świecie.
W środę wieczorem firma Meta przedstawiła raport w którym przekazano, że średnia dzienna liczba aktywnych użytkowników Facebooka w ostatnim kwartale 2021 r. spadła po raz pierwszy w 18-letniej historii serwisu.
Zuckerberg posiada obecnie około 12,8 proc. udziałów w firmie Meta. (PAP)
Bank Anglii (BoE) podniósł w czwartek główną stopę procentową z 0,25 proc. do 0,5 proc., co jest odpowiedzią na rosnącą w Wielkiej Brytanii inflację. To druga z rządu podwyżka stopy procentowej.
Decyzja Banku Anglii jest zgodna z przewidywaniami rynku, bo inflacja w grudniu 2021 roku wzrosła do 5,4 proc., co jest najwyższym poziomem od 30 lat, a w najbliższych miesiącach będzie rosła jeszcze bardziej w związku z podniesieniem o ponad 50 proc. maksymalnego pułapu cen, jaki gospodarstwa domowe mogą płacić za energię.
Bank Anglii przewiduje, że w kwietniu inflacja wyniesie 7,25 proc., podczas gdy cel to 2 proc. Byłby to najwyższy poziom od lata 1991 roku.
To pierwszy od 2004 roku przypadek, by Komitet Polityki Monetarnej (MPC) banku podniósł główną stopę procentową na dwóch kolejnych posiedzeniach. Na poprzednim, w grudniu zeszłego roku, MPC podniósł ją z rekordowo niskiego poziomu 0,1 proc. do 0,25 proc. Na najniższym w historii poziomie 0,1 proc. stopa procentowa znajdowała się od marca 2020 roku, gdy BoE obniżył ją w związku w wybuchem pandemii koronawirusa.
Ogłoszona w czwartek decyzja MPC została podjęta stosunkiem głosów 5:4. Ale trzech z czterech członków, którzy głosowali przeciw, nie było przeciwnych samemu poniesieniu, lecz uważało, że powinna być ono bardziej zdecydowane - do 0,75 proc.
BoE w wydanym komunikacie zasygnalizował też początek końca programu luzowania ilościowego, w ramach którego za pomocą dodrukowanych pieniędzy skupowane są obligacje o wartości 895 mld funtów, zapowiadając, że przestanie kupować nowe obligacje, gdy skończy się termin wykupu obecnych.
W związku z rosnącą inflacją i rosnącymi w efekcie kosztami życia BoE obniżył prognozę wzrostu gospodarczego Wielkiej Brytanii na ten rok z 5 proc. do 3,75 proc.
Miedź na giełdzie metali w Londynie drożeje po tym, jak w ub. tygodniu zaliczyła najmocniejszy tygodniowy spadek notowań od ponad 3 miesięcy - o 4,4 proc. Miedź na LME w dostawach 3-miesięcznych jest wyceniana w pobliżu 9.530,00 USD za tonę, po zwyżce o 0,2 proc. Wcześniej metal drożał nawet o 0,9 proc. - podają maklerzy.
Na Comex miedź zniżkuje o 0,05 proc. i jest po 4,3080 USD za funt.
W ub. tygodniu metal mocno taniał po tym, jak amerykańska Rezerwa Federalna zapowiedziała ostrzejsze zacieśnianie polityki pieniężnej w USA, co mogłoby potencjalnie osłabić popyt na metale przemysłowe.
Na rynkach metali w tym tygodniu będzie mniejszy ruch, ponieważ nie ma inwestorów z Chin, którzy będą świętować początek Nowego Roku Księżycowego.
Tymczasem spowolnienie w chińskiej gospodarce stwarza poważne zagrożenie dla cen miedzi. Słabnie aktywność w przemyśle, a wydatki konsumentów maleją w czasie rozprzestrzeniania się Covid-19, co przekłada się na spadek popytu m.in. na metale bazowe.
"Chociaż rozprzestrzenienie się wariantu koronawirusa Omikron może stwarzać problemy dla chińskiej i - ogólnie - światowej gospodarki, która może spowolnić, to jest czynnik dla wzrostów cen miedzi w dłuższej perspektywie, taki jak produkcja pojazdów elektrycznych" - ocenia Tetsu Emori, dyrektor Emori Capital Management Inc.
Na zakończenie poprzedniej sesji miedź na LME w Londynie zniżkowała o 274 USD, czyli 2,8 proc., i była wyceniana po 9.508 USD za tonę.
W całym ub. tygodniu metal staniał na LME o 4,4 proc. i był to najmocniejszy spadek notowań miedzi od 22 X 2021 r. (PAP Biznes)
BAODING, Chiny, 27 grudnia 2021 r. /PRNewswire/ -- GWM przyspiesza tempo globalizacji pomimo trudnej sytuacji spowodowanej pandemią COVID-19 i niedoboru czipów. Spółka wzięła udział w kilku międzynarodowych targach motoryzacyjnych i wprowadziła na rynek kilka flagowych modeli, pokazując światu, że nadeszła pora na zrealizowanie największej w historii strategii globalizacji.
W tym roku sieć sprzedaży GWM objęła 60 państw. Aby przyspieszyć wdrażanie strategii w Europie GWM otworzyło przedstawicielstwa w Monachium i uruchomiła oddział europejski. Jednocześnie, aby nie ustawać w rozwijaniu rynku światowego, spółka zwiększyła również sprzedaż w Azji Południowo-Wschodniej, Ameryce Południowej, Europie, Afryce Północnej i innych regionach. Inicjatywy te udowodniły globalną konkurencyjność GWM na arenie międzynarodowej.
Ponadto GWM nabyła i uruchomiła nowe zakłady w Tajlandii i Brazylii o zdolnościach produkcyjnych zaspokajających zapotrzebowanie rynków światowych. Po siedmiu miesiącach przygotowań i udoskonaleń w czerwcu GWM uruchomiło w Tajlandii zakład Rayong oferujący bardziej zaawansowaną technologię produkcji i będący siłą napędową rozwoju lokalnej branży motoryzacyjnej. Dwa miesiące później spółka zawarła umowę nabycia zakładów Daimler AG w Brazylii. Zawarcie tej umowy pozwoli GWM na uruchomienie sprzedaży w Brazylii i całej Ameryce Południowej.
Jeśli chodzi o działalność badawczo-rozwojową w dziedzinie technologii, w lutym tego roku GWM uruchomiło Ośrodek Technologii Zhangjiagang (Chiny), który jest drugim ośrodkiem badań i rozwoju uruchomionym przez GWM w ramach realizacji strategii globalizacji. Jak dotąd GWM posiada dziesiątki tysięcy ośrodków badawczo-rozwojowych na całym świecie, dzięki którym dokonuje przełomowych odkryć, zwłaszcza w zakresie platformy L.E.M.O.N., platformy Coffee Intelligence i platformy TANK.
Bazując na zajmowanej przez spółkę pozycji ogólnoświatowego przedsiębiorstwa inteligentnych technologii, GWM nieprzerwanie umacnia wyznawaną filozofię, której głównym punktem jest zadowolenie użytkownika. Spółka dużą wagę przywiązuje do doświadczenia użytkowników z całego świata i stopniowo dostosowuje się do miejscowych kultur różnych części świata. W Tajlandii, gdzie Loy Krathong jest jednym z najważniejszych tradycyjnych świąt, lokalną wersją Walentynek, podczas którego obywatele wysyłają w świat swoje życzenia i modlitwy, GWM doskonale wtopiło się w życie klientów z tego obszaru, tworząc imponujący lampion wodny. W Chile GWM skupiło się przede wszystkim na grupach użytkowników uwielbiających przygody i zaprosiło do udziału w targach pojazdów autonomicznych Luisa Andaura, sławnego lokalnego podróżnika.
Dzięki nadzwyczajnym osiągnięciom we wszystkich wymienionych powyżej obszarach, zgodnie z treścią raportu opublikowanego wspólnie przez Google i Kantar Brans Z, w 2021 r. GWM znalazło się na liście najlepszych 50 globalnych twórców marek.
„Dla spółek motoryzacyjnych jedyną drogą do realnego pokonania konkurentów jest szybkie wzmocnienie własnej przewagi w kolejnych trzech do pięciu lat” – powiedział prezes GWM Jack Wei podczas 2025 Strategy Global Launch Conference, konferencji strategicznej poświęconej wdrożeniom globalnym do 2025 r. Przewiduje się, że założony przez spółkę cel sprzedania na całym świecie 4 mln pojazdów zostanie osiągnięty w 2025 r.
Nie jest tajemnicą, że do popularności polskiej kuchni w Wielkiej Brytanii przyczyniają się mieszkający tu Polacy. Na rynku internetowych serwisów do zamawiania jedzenia, pojawiają się nowi gracze, jednym z nich jest rodzimy portal TastyPolish.uk.
Koncepcja pomysłu jest bardzo prosta, prognozy są obiecujące.
Pojawienie się Tasty Polish ma na celu prezentacje polskich restauracji Brytyjczykom, którzy coraz częściej probuja Polskiej kuchni. Firma rozpoczęła działalność w Londynie ze względu na otwartość Londyńczyków oraz silny rozwój gastronomii.
Prawie wszystkie restauracje na rynku działają w systemie na dowóz a mieszkańcy UK chętnie korzystają z możliwości delektowania się gotowymi posiłkami u swoich drzwi. Szczególnie w czasie pandemii prężnie rozwijają się firmy umożliwiające zakup jedzenia online.
Serwis TastyPolish.uk to świetna okazja dla Polskich restauratorów, firm kateringowych oraz cukierni. Zdobywane doświadczenie pozwala wypracować wygodny i prosty w obsłudze system rezerwacji – zarówno od strony realizacji zamówienia, jak i jego dalszego rozliczenia.
Zamawianie jedzenia przez TastyPolish.uk to proces szybki i nieskomplikowany. W wyszukiwarkę wpisz adres dostawy, a ukaże się lista restauracji, które dostarczają jedzenie z dowozem w Twojej okolicy. Wybierz potrawy, na jakie masz ochotę, po czym przejdź do płatności: Tasty Polish umożliwia płatność kartą przez bezpieczny system płatności Stripe.
Lubię swoją niedzielną rutynę. Nie jestem kawoszem, ale nie ukrywam, że uwielbiam swój poranny spacer do centrum miasta w Welwyn Garden City na moje ulubione waniliowe latte.
W ciągu ostatnich kilku tygodni zauważyłem, że jedna z moich lokalnych kawiarni jest otwierana później niż zwykle. Pomyślałem, że warto zapytać, co jest tego przyczyną. Powiedziano mi, tak jak przypuszczałem, że niestety brakuje im personelu. Ta konkretna kawiarnia zatrudniła ostatnio dwie nowe osoby, jednak jedna z nich, jak mi powiedziano, bardzo szybko zrezygnowała.
Jestem pewien, że nikt nie będzie zaskoczony, jeśli powiem, że brytyjska gospodarka była i jest w dalszym ciągu zależna od "zagranicznej siły roboczej". Różne dane sugerują, że:
- Branża hotelarska zatrudniała 3 miliony ludzi przed pandemią, a 30% jej pracowników pochodziło z zagranicy.
- Sektor budowlany, szczególnie w Londynie (28%), opierał się na obywatelach z krajów UE
- Według najnowszych danych, w sektorze opieki jest aż 112 000 wolnych miejsc pracy
- W branży przetwórstwa mięsnego, w której 2/3 zatrudnionych stanowią pracownicy spoza Wielkiej Brytanii, pod koniec sierpnia brakowało 14 000 osób na 95 000 zatrudnionych w tym sektorze.
Istnieje wiele powodów, dla których tak się dzieje: zmiany w przepisach imigracyjnych, zmiany w naszych "modelach pracy" np. praca zdalna, pandemia zdrowotna czy wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej; to tylko niektóre z nich.
Co należy zrobić, aby w przyszłości złagodzić braki kadrowe w kluczowych branżach gospodarki Wielkiej Brytanii? Lepsze płace? Warunki pracy? Czy "obsesja" na punkcie przepisów imigracyjnych też stanie się “ofiarą” obecnego kryzysu?
Brak porannej latte to nie koniec świata, aczkolwiek brak wystarczającej liczby osób do pracy w domach opieki społecznej, pielęgniarek troszczących o pacjentów, pracowników sezonowych, kierowców upewniających się, że półki sklepowe nie są puste, to są zdecydowanie niepokojące sygnały. Czy to jest ta "globalna Brytania", którą rząd obiecywał obywatelom kilka lat temu? Nie sądzę.
Pierwszy samolot Boeing 737-8200 “Gamechanger” w barwach linii Buzz wylądował w czwartek na lotnisku Warszawa/Modlin. To pierwsza z ośmiu maszyn tego typu, które Buzz odbierze jeszcze w tym roku - poinformował przewoźnik w komunikacie.
Linia lotnicza Buzz wchodzi w skład Grupy Ryanair.
Jak podano w komunikacie, nowe samoloty “Gamechanger” zostaną zbazowane na lotniskach Warszawa/Modlin, Kraków oraz Wrocław i dołączą do 46 innych maszyn zarejestrowanych w Polsce, umożliwią także utworzenie ponad 200 nowych miejsc pracy dla pilotów oraz personelu pokładowego.
Nowy samolot może pomieścić o 4 proc. więcej pasażerów niż 737-800, przy mniejszym zużyciu paliwa (o 16 proc.) i emisji hałasu niższej o 40 proc.
Cytowany w komunikacie prezes linii Buzz Michał Kaczmarzyk powiedział, że samolot, który w środę przyleciał do Modlina, to pierwsza tego typu maszyna w Polsce i jedna z ośmiu, które wejdą w skład floty do końca tego roku.
Obecnie w Grupie Ryanair w Polsce zatrudnienie znajduje ponad 1600 osób. (PAP)
Nowy zakład stanie się największym i najbardziej zrównoważonym środowiskowo obiektem PepsiCo w Europie; - Dzięki inwestycji w regionie powstanie 450 miejsc pracy, a wytwarzane w zakładzie produkty będą eksportowane do ponad 20 europejskich krajów; - Obiekt uzyska neutralność klimatyczną do roku 2035 i będzie wykorzystywać najnowsze rozwiązania technologiczne w zakresie zrównoważonego rozwoju .
Dziś odbyła się uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod budowę najbardziej zrównoważonego środowiskowo zakładu produkcji przekąsek firmy PepsiCo w Europie. Inwestycja o wartości ponad 1 mld zł – piąty obiekt produkcyjny firmy zlokalizowany w naszym kraju – realizowana będzie etapami do roku 2025. Zakład zapewni dodatkowy potencjał produkcyjny w zakresie szybko zwiększającej się oferty przekąsek firmy, obejmującej smażone chipsy ziemniaczane Lay's, pieczone chipsy ziemniaczane Lay’s Oven Baked, a także chipsy kukurydziane Doritos.
Nowa fabryka będzie dostarczać przekąski zarówno na rynek polski, jak i na eksport do ponad 20 krajów, w tym m.in. Niemiec, Czech, Słowacji, a także Węgier. Obiekt o powierzchni zbliżonej do siedmiu boisk do piłki nożnej zostanie wybudowany na 30-hektarowej działce położonej w miejscowości Święte koło Środy Śląskiej na terenie Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej (woj. dolnośląskie). W uroczystości wmurowania kamienia węgielnego udział wzięli m.in. przedstawiciele polskiego rządu, w tym premier Mateusz Morawiecki, konsul generalny USA, władze regionalne i lokalne, w tym burmistrz Środy Śląskiej, zarząd Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu Legnickiej oraz Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, a także przedstawiciele projektanta – firmy ARUP oraz generalnego wykonawcy – firmy Budimex.
Nowa inwestycja PepsiCo w Polsce będzie miała pozytywny wpływ na stały, zrównoważony rozwój polskiej i europejskiej gospodarki, tworzenie nowych miejsc pracy, rozwój lokalnych społeczności, a także przyczyni się do znaczącego zwiększenia zasięgu Programu Agrarnego, jaki firma realizuje we współpracy z polskimi rolnikami.
„W Polsce inwestujemy i działamy już od 30 lat. Centralne położenie sprzyja rozwojowi naszej produkcji żywności w Europie Środkowej i Wschodniej – powiedział Silviu Popovici, prezes PepsiCo na Europę. – Jednak rozwój musi odbywać się w sposób zrównoważony – zależy nam na tym, aby nasze zakłady były najbardziej ekologicznymi obiektami nie tylko w Europie, ale i na całym świecie. W Środzie Śląskiej tworzymy przyszłość produkcji żywności. Chcemy zbudować obiekt modelowy pod względem zrównoważonego rozwoju na terenie całej Europy” – dodał Silviu Popovici.
Nowy, ultra-nowoczesny zakład został zaprojektowany z uwzględnieniem istotnych rozwiązań w zakresie zrównoważonego rozwoju, wykorzystując założenia projektowania ekologicznego. Wszystkie zakłady PepsiCo w Polsce już teraz korzystają z energii elektrycznej pochodzącej wyłącznie ze źródeł odnawialnych, jednak w najnowszym obiekcie zastosowane zostaną kolejne rozwiązania prośrodowiskowe. Oprócz niskiego zużycia mediów, zakład uzyska pełną samowystarczalność energetyczną, wykorzystując w tym celu energię pochodzącą z własnych paneli słonecznych, podczas gdy w przyszłości zaplanowane jest wybudowanie na miejscu własnej farmy fotowoltaicznej. Ogrzewanie, chłodzenie i woda będą wykorzystywane w obiegach zamkniętych, a dodatkowo zbierana będzie także deszczówka do zastosowań technologicznych. Obierki ziemniaczane powstałe podczas produkcji również odgrywać będą znaczącą rolę – będą one poddawane dalszemu przetworzeniu w generatorze biomasy, dzięki czemu przyczynią się do wytworzenia dodatkowej energii dla zakładu, a następnie zostaną przetworzone na niskowęglowy nawóz, który będzie udostępniany rolnikom na potrzeby dalszej produkcji rolnej.
„Jesteśmy dumni, że w naszym nowym projekcie wykorzystane zostaną najnowocześniejsze zielone technologie. Już teraz korzystamy wyłącznie z energii wiatrowej do zasilania wszystkich czterech zakładów produkcyjnych i centrali PepsiCo w Polsce, a dodatkowo instalujemy panele słoneczne w wybranych obiektach, jak np. w zakładzie produkcji napojów w Michrowie czy w magazynie centralnym w Mszczonowie. Te innowacyjne rozwiązania sprawią, że inwestycja w Środzie Śląskiej do roku 2035 osiągnie neutralność klimatyczną” – powiedział Michał Jaszczyk, prezes PepsiCo Polska.
Wraz z dynamicznym rozwojem działalności PepsiCo w Polsce realizuje program bezpośrednich i pośrednich rekrutacji pracowników. Obecnie firma zatrudnia ponad 3600 osób, jednak biorąc pod uwagę jej zaangażowanie w szeroko ujęty łańcuch dostaw szacuje się, że firma przyczynia się do utrzymania 15000 miejsc pracy na terenie całego kraju. W kolejnych latach zatrudnienie w nowym zakładzie zdobędzie ponad 450 wykwalifikowanych pracowników.
„Cieszę się, że możemy przekazać dziś dobre wieści związane z kolejną obsługiwaną przez Polską Agencję Inwestycji i Handlu amerykańską inwestycją. Mówimy o największym i najbardziej zrównoważonym środowiskowo zakładzie produkcji przekąsek PepsiCo na terenie Europy. Tym bardziej cieszy mnie zaufanie, jakim obdarzył nas zarząd firmy, wybierając na swój projekt po raz kolejny Polskę – powiedział Krzysztof Drynda, prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH). – Ta proekologiczna inwestycja odzwierciedla koncentrację działań PAIH na rozwoju branż strategicznych i na przyciąganiu projektów innowacyjnych, które zapewniają zatrudnienie, ale i przyczyniają się do rozwoju całego regionu” – dodał Krzysztof Drynda.
Istotną rolę w procesie wyboru lokalizacji zakładu odgrywało dogodne położenie przy skrzyżowaniu licznych szlaków komunikacyjnych, dostęp do wykwalifikowanej kadry pracowniczej, a także bardzo dobrze przygotowana oferta ze strony Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
„Dzięki takim projektom przemysłowym jak inwestycja PepsiCo, o tak dużym znaczeniu dla naszej gminy, regionu i całego kraju, otrzymamy kolejny, silny impuls rozwojowy, tym razem w branży rolno-spożywczej – powiedział Adam Ruciński, burmistrz Środy Śląskiej. – Cieszymy się i doceniamy strategiczny wybór Środy Śląskiej przez PepsiCo. Wierzymy, że nasza współpraca przyniesie wzajemne korzyści oraz zapewni dobrą i stabilną pracę dla setek osób z terenu Ziemi Średzkiej czy Aglomeracji Wrocławskiej, a rolnikom z naszego subregionu da możliwość produkcji wysokiej jakości surowca oraz godziwe dochody” – dodał Adam Ruciński.
Produkty rolne na potrzeby produkcji przekąsek w nowym zakładzie dostarczane będą przez polskich rolników ściśle współpracujących z PepsiCo w ramach tzw. Programu Agrarnego. Program został zainicjowany 28 lat temu, a obecnie PepsiCo współpracuje bezpośrednio z 80 gospodarstwami z całej Polski, corocznie pozyskując od nich ponad 230 tys. ton ziemniaków uprawianych wyłącznie w sposób zrównoważony. Szacuje się, że w związku z uruchomieniem nowego zakładu ilość ta wzrośnie o ok. 60 tys. ton rocznie do roku 2023. Dodatkowo firma nawiąże współpracę z producentami kukurydzy, kontraktując na potrzeby produkcji nachosów Doritos nawet 30 tys. tego surowca do roku 2027. Wraz z rozpoczęciem budowy nowego zakładu przekąskowego PepsiCo w sposób istotny poszerzy zasięg Programu Agrarnego w Polsce, zwiększając łączny areał produkcji rolnej do 7500 ha, a liczbę współpracujących gospodarstw do ponad 100.
PepsiCo
Konsumenci w ponad 200 krajach i regionach na całym świecie sięgają po produkty firmy PepsiCo ponad miliard razy dziennie. Łączny przychód netto pochodzący ze sprzedaży uzupełniającej się oferty produktów żywnościowych i napojów oferowanych przez przedsiębiorstwa Frito-Lay, Gatorade, Pepsi-Cola, Quaker, Tropicana oraz SodaStream, wchodzące w skład koncernu PepsiCo, wyniósł w 2020 roku ponad 70 mld USD. W swoim globalnym portfolio PepsiCo posiada szeroką i różnorodną ofertę produktów żywnościowych i napojów oferowanych pod wieloma markami, a każda z 23 najlepiej sprzedających się marek generuje w ciągu roku przychody na poziomie ponad miliarda dolarów amerykańskich.
W swoich działaniach PepsiCo kieruje się wizją „Winning with Purpose”, która wskazuje drogę do uzyskania statusu światowego lidera w obszarze wygodnych, gotowych do spożycia produktów żywnościowych i napojów. „Winning with Purpose” stanowi odzwierciedlenie aspiracji firmy, polegających na zrównoważonym podejściu do realizacji zamierzeń rynkowych i uwzględnianiu świadomie realizowanych celów we wszystkich aspektach prowadzonej działalności.
KONTAKT:
Julian Krzyżanowski
Menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w PepsiCo
e-mail: This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.
tel. kom. + 48 782 892 258
Źródło informacji: PepsiCo
UWAGA: Za materiał opublikowany przez redakcję PAP MediaRoom odpowiedzialność ponosi jego nadawca, wskazany każdorazowo jako „źródło informacji”.
Produkcja przemysłowa w czerwcu w Unii Europejskiej była o 10,5 proc. wyższa niż w analogicznym miesiącu rok temu, a w strefie euro wzrost wyniósł 9,7 proc. rdr. Wzrost produkcji w Polsce o 18,5 proc. był piątym pod względem wielkości w Unii Europejskiej – wynika z raportu Polskiego Funduszu Rozwoju.
Polski Fundusz Rozwoju opublikował sierpniowy „Przegląd gospodarek europejskich”, dotyczący sytuacji makroekonomicznej w krajach Unii Europejskiej oraz EFTA (obejmującej Szwajcarię, Norwegię, Islandię i Liechtenstein.
„We wszystkich krajach UE i EFTA w czerwcu odnotowano dodatnią dynamikę produkcji przemysłowej, czego główną przyczyną pozostaje efekt niskiej bazy z 2020 roku. Wzrost produkcji w Polsce (18,5 proc. rdr) był piątym najwyższym spośród opisywanych krajów, największy odnotowano w Belgii (23,2 proc. rdr)” – napisano w raporcie PFR.
Analitycy PFR zwrócili uwagę, że tylko w trzech krajach – na Łotwie i na Węgrzech oraz w Szwecji – w czerwcu bezrobocie wzrosło w stosunku do maja. W Polsce bezrobocie spadło z 3,8 proc. w maju do 3,6 proc. w czerwcu. Najniższy odsetek osób bez pracy odnotowano w Czechach (2,8 proc.), Norwegii (2,9 proc.) i Szwajcarii (3,1 proc.).
„Dynamika cen w lipcu w Polsce, po dwóch miesiącach spowalniania, przyspieszyła względem poprzedniego miesiąca i pozostawała na drugim najwyższym poziomie spośród krajów UE i EFTA (wraz z Węgrami, po 4,7 proc. rdr). Najwyższy poziom inflacji HICP odnotowano w Estonii (4,9 proc.). W żadnym kraju w lipcu nie odnotowano deflacji, w dziewiętnastu krajach (w tym w UE i strefie euro ogółem) wzrost cen względem poprzedniego miesiąca przyspieszył” – stwierdzono w raporcie PFR.
Zwrócono w nim uwagę, że we wszystkich krajach UE i EFTA, dla których dostępne są wyniki PMI, wskaźnik przekraczał 50 punktów wskazujących dobrą koniunkturę. Również lipcowe odczyty Economic Sentiment Indicator wskazywały na poprawę koniunktury we wszystkich krajach Unii Europejskiej. (PAP)
Co czwarta firma MŚP uważa, że pandemia pomoże rozwinąć ich branżę. W sektorze produkcji takiego zdania jest co drugie przedsiębiorstwo - wynika z opublikowanego w środę badania Barometr COVID-19 Europejskiego Funduszu Leasingowego grupy Credit Agricole.
W raporcie z 8. edycji Barometru COVID-19 oceniono, że widoczna jest w nim kontynuacja pozytywnego trendu z poprzedniego kwartału, zgodnie z którym kondycja firm z sektora MŚP poprawia się.
"33 proc. firm ocenia, że w ciągu najbliższych 6 miesięcy sytuacja w ich branży poprawi się" - czytamy. "Po raz pierwszy tak liczna grupa firm (24 proc.) ocenia, że ich branża rozwinie się w związku z pandemią COVID-19" - zwrócono uwagę i przypomniano, iż w poprzednich edycjach badania wynik ten oscylował na poziomie kilku procent. "W szczególności uważa tak 46 proc. firm produkcyjnych i 30 proc. firm budowlanych" - dodano.
Prezes zarządu EFL Radosław Woźniak ocenił, że "firmy MŚP już oswoiły się z faktem, że koronawirus i trudna sytuacja przez niego spowodowana są z nimi na co dzień. To przekłada się na coraz mniej negatywne oceny sytuacji oraz bardziej optymistyczne prognozy" - stwierdził.
"Widać to w szczególności w opiniach przedsiębiorców na temat wpływu pandemii na kondycję branży, w której działają. Po raz pierwszy odkąd realizujemy Barometr COVID-19, tak liczna grupa wypowiedziała się optymistycznie o skutkach obecnego kryzysu" - dodał Woźniak.
Jak podkreślił, prawie co czwarty przedsiębiorca uważa, że jego branża rozwinie się, podczas gdy w poprzednich pomiarach tego zdania było zaledwie kilka procent zapytanych. "Co więcej, zdecydowanie mniej firm wskazuje na upadki działalności, a więcej na neutralny charakter epidemii" - zwrócił uwagę ekspert.
"Biorąc pod uwagę wszystkie osiem edycji naszego covidowego pomiaru nastrojów w sektorze MŚP podtrzymujemy tezę, że koniec dekoniunktury wśród mikro, małych i średnich firm jest bliski" - ocenił Woźniak.
Z badania Europejskiego Funduszu Leasingowego S.A. wynika, że jedynie 22 proc. firm ocenia, iż w związku z pandemią dojdzie do zamykania działalności firm. W II kw. tego roku deklarowało tak 38 proc. badanych.29 proc. ankietowanych firm z kolei jest zdania, że pandemia nie spowoduje istotnych zmian w branży - to o 10 pp. mniej, niż kwartał wcześniej.
Aż 45 proc. firm produkcyjnych i 30 proc. budowlanych uważa, że pandemia pomoże rozwinąć się ich branżom - czytamy w raporcie. To zdecydowany wzrost względem pomiaru z II kwartału, kiedy deklarowało tak 16 proc. przedstawicieli produkcji i 8 proc. budownictwa.
Największy pesymizm według badania EFL panuje w branży HoReCa. Zdecydowana większość respondentów - blisko 85 proc. - uważa, że pandemia spowoduje upadki firm i zamykanie działalności gospodarczych. Wynik ten nie zmienił się znacząco od edycji badania przeprowadzonej w II kw. - podkreślono.
Badanie przeprowadzono na przełomie czerwca i lipca br. EFL zapytał w nim przedsiębiorców z sektora MŚ o to, czy w kontekście kryzysu spowodowanego pandemią sytuacja w ich branży w ciągu najbliższych 6 miesięcy poprawi się, pogorszy, czy pozostanie bez zmian.
"Wyniki są zbliżone do danych z dwóch poprzednich pomiarów (w I i II kw. br.)" - zwrócono uwagę.
"Co trzeci przedsiębiorca (33 proc.) ocenia, że sytuacja w branży poprawi się, zaś co czwarty (25 proc.) - że się pogorszy. Trzy miesiące wcześniej było 32 proc. optymistów i 24,5 proc. pesymistów. Nadal liczna pozostaje grupa, która nie spodziewa się większych zmian (35 proc.)" - napisano w raporcie.
Jak dodano, wpływ pandemii koronawirusa jest cały czas oceniany jako negatywny, jednak z kwartału na kwartał natężenie tych ocen sukcesywnie słabnie. W III kw. 20 proc. firm uważa, że COVID-19 ma zdecydowanie niekorzystny wpływ na ich działalność - to o 2 pp. mniej, niż kwartał wcześniej i o 8 pp. mniej, niż w I kw.
39 proc. respondentów zadeklarowało, iż wpływ pandemii na ich firmy jest raczej niekorzystny, 33 proc. zaś - że koronawirus nie wywiera istotnego wpływu na sytuację ich przedsiębiorstwa. (PAP)
Niemal 70 proc. Polaków z różnych grup wiekowych kupuje online - wynika z najnowszego badania na potrzeby raportu „Polaków portfel własny: nowa normalność". Wskazano, że co trzeci z nas zamawia w ten sposób książki, a co czwarty posiłki z restauracji.
Jak wskazali autorzy badania z Santander Consumer Banku, pandemia koronawirusa przyczyniła się do wzrostu zainteresowania zakupami online. W związku z obowiązującymi w ostatnim roku obostrzeniami i okresowymi zamknięciami galerii handlowych, wiele osób, wcześniej nieprzekonanych do tej formy zakupów, zdecydowało się spróbować swoich sił w internecie. Podali, że 68,8 proc. Polaków deklaruje, że kupuje w sieci. Dotyczy to w równym stopniu kobiet i mężczyzn.
Najbardziej aktywną grupą, jeśli chodzi o zakupy internetowe są najmłodsi w wieku 18-29 lat (96,8 proc.). Co może jednak zdziwić, produktów i usług online szuka również co trzeci senior powyżej 60-tego i 70-tego roku życia (kolejno 31,1 proc. i 34,5 proc.). Zakupy w sieci to domena mieszkańców średnich i dużych miast (ponad 70 proc. osób w obu przypadkach). Chętniej robią je również rodzice i osoby z wykształceniem wyższym (kolejno 86 proc. i 88,3 proc.) - czytamy.
Jak oceniła dyrektor ds. Sprzedaży internetowej z Santander Consumer Banku Ewelina Krzynowy, pandemia wymusiła na nas wszystkich, również na starszych Polakach, przestawienie się na rzeczywistość wirtualną. "Jak pokazują zebrane przez nas dane, większość seniorów – zapewne ze wsparciem młodszych członków rodziny – odnajduje się już w niej na tyle, że nie boi się kupować przez internet" - wskazała. Dodała, że chociaż badanie wykazało, że zakupy online są chętniej robione przez mieszkańców średnich miast od 50 do 250 tys. mieszkańców jak Kielce, Rzeszów czy Toruń i ankietowanych z metropolii powyżej 250 tys. osób, jak Warszawa, Kraków czy Wrocław, korzysta z nich również wielu mieszkańców wsi (64 proc.). "Tutaj jednak na przeszkodzie może stać np. mniejsza dostępność lokali, z których można zamówić jedzenie z dostawą do domu czy popularnych paczkomatów" - zauważyła.
Z badania wynika, że najczęściej przez internet kupowaliśmy książki (35,7 proc.). Ponad połowa (57,2 proc.) ankietowanych w wieku od 18 do 29 lat w ostatnich miesiącach kupiła online przynajmniej jedną książkę. Według autorów badania, może to wynikać z faktu, że czytelnictwo w czasie pandemii wzrosło, zwłaszcza wśród młodych osób, o czym - na początku wiosny - informowała Biblioteka Narodowa .
Bank wskazuje, że na liście produktów, których najczęściej szukaliśmy w internecie wysoką lokatę zajęły też ubrania - kupował je co trzeci z nas (35,6 proc.). Natomiast co czwarty zamawiał przez internet posiłki z restauracji z dostawą do domu (29,5 proc.). Ten zwyczaj jest domeną najmłodszych ankietowanych przed 30-stym rokiem życia (63,4 proc.) oraz kobiet (33,4 proc. w porównaniu do 25,1 proc. mężczyzn).
"Jedzenie w ten sposób zamawiamy niezależnie od zarobków. Robi to już co czwarta osoba z dochodem, który zaczyna się od 2 tys. zł i nie przekracza 3 tys. zł na rękę. Jednak zakupy spożywcze nadal wolimy robić stacjonarnie. Mniej niż 2 proc. badanych przyznało, że w ostatnim czasie zamawiało online produkty z tej kategorii" - wskazali autorzy badania.
Dodali, że tradycyjnie duży odsetek kupował w sieci sprzęt elektroniczny (23,1 proc.). Przeważały tu osoby posiadające dzieci, co mogło być związane z chęcią zapewnienia im swobodnego dostępu do nauki i rozrywki w czasach, które mimo zdjęcia większości obostrzeń, nadal pozostają niepewne - czytamy.
Jak zauważył dyrektor ds. sprzedaży i relacji z klientami kluczowymi z Santander Consumer Banku Mateusz Stach, mimo częściowej poprawy sytuacji epidemiologicznej, nadal widać bardzo duże zainteresowanie nabywaniem produktów w kanale zdalnym. "Widząc to, usługodawcy również zaczęli przystosowywać swoje platformy sprzedażowe i oferty do zmienionych przyzwyczajeń" - ocenił.
Ogólnopolskie badanie na potrzeby raportu „Polaków portfel własny: nowa normalność” zostało przeprowadzone na zlecenie Santander Consumer Banku przez Instytut IBRiS w maju 2021 r. W badaniu udział wzięła reprezentatywna grupa 1000 dorosłych Polaków. (PAP)
Studiowanie w Wielkiej Brytanii jest prostsze niż myślisz. Niech w walce o lepsze jutro nie powstrzyma Cię brak pieniędzy lub czasu.
O możliwościach studiowania w Wielkiej Brytanii, finansowym wsparciu brytyjskiego rządu oraz kierunkach rozwoju, które warto rozważyć w zmieniającej się rzeczywistości porozmawiamy z Moniką Maziejuk – Senior Recruitment Managerem w EU Network oraz Właścicielką Career Activator.
Monika pomogła już setkom Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii podnieść kwalifikacje oraz zmienić zawód.
1. Edukacja jest bardzo ważnym elementem w życiu każdego człowieka. Co możesz polecić osobom, które chciałyby pójść na studia, przebranżowić się?
Po pierwsze – przyjąć do wiadomości, że edukacja i rozwój powinien stać się stałą częścią naszego życia. Człowiek, który się nie rozwija, po prostu się cofa, staje się nieszczęśliwy, sfrustrowany. Nie inwestując w poszerzanie wiedzy i umiejętności uzależniamy swoje życie od czynników zewnętrznych. Kiedy koniununktura nam sprzyja, idzie nam dobrze, kiedy pojawiają się kryzysy, całkowicie wywracają nasze życie „do góry nogami”. Pandemia może być tego najlepszym przykładem. Rynek zatrudnienia przeżył olbrzymią turbulencję, którą nie każdy przetrwał „w nienaruszonym stanie”. Pokazało nam to jak wiele osób nie potrafiło odnaleźć się w nowej sytuacji i przenieść swoich umiejętności do innych zawodów (możliwych do wykonywania podczas lockdownu).
W edukacji i samorozwoju chodzi o to, aby zdobyte umiejętności, wiedza i doświadczenie stały się dla nas tak silnym fundamentem, że z łatwością będziemy mogli z nich korzystać w zmieniających się okolicznościach rynkowych. Moim klientom często powtarzam, że najważniejsze to stać się „pandemio i kryzyso – odpornym”. Wyższa edukacja, liczne szkolenia i praca nad sobą są podstawą do zbudowania stabilnej przyszłości zawodowej.
Umiejętność dostosowania się do zmian jest niezbędna w obecnym, niezwykle dynamicznie zmieniającym się świecie. Zawody, które wykonywali nasi rodzice czy dziadkowie, stają się już nieaktualne i mało - dochodowe. Przewiduje się, że dzieci, które obecnie są w szkołach podstawowych, będą wykonywać zawody, o których nie mamy jeszcze żadnego pojęcia.
Po drugie – myśląc o przebranżowieniu się, warto zastanowić się, na jakie umiejętności i zawody będzie największe zapotrzebowanie w najbliższej przyszłości.
Możemy się spodziewać, że wszelkie prace, które da się zautomatyzować, zostaną zastąpione przez systemy lub roboty. W związku z tym bardzo dynamicznie wzrasta zapotrzebowanie na specjalistów IT oraz programistów. Do tego cała sprzedaż on – line, marketing, social media i branża beauty, która zapewnia nam „wieczną młodość” i dobry wygląd na Instagramie. Niezwykły wzrost rejestruje również medycyna i szeroko – pojęta opieka zdrowotna, gdyż liczba ludności stale wzrasta i żyjemy coraz dłużej.
Po trzecie - wiedząc, że brytyjski rynek poszukuje specjalistów – warto skoncentrować się na jednym zawodzie i dążyć do rozwoju w swojej branży. Angielski system edukacji różni się tym od polskiego, że studiując marketing, nie masz przy okazji zajęć z prawa, matematyki i ekonometrii. Raczej uczysz się jak tworzyć globalne kampanie marketingowe. Studiując np. grafikę zgłębisz konkretne techniki wykonywania określonych kształtów, projektowania bannerów, a nie teorii rysunku. Warto dodać, że niemal każda uczelnia regularnie zaprasza praktyków w danej dziedzinie, znane osoby biznesu, reżyserów, aktorów, osoby powiązane z branżą. To daje dodatkowe możliwości zapoznania się jak wygląda wybrany zawód od tzw. „kuchni”.
Po czwarte – zanim podejmiesz decyzję o wyborze studiów, skontaktuj się z profesjonalistą. Rozważ jakie możliwości zawodowe daje ukończenie wybranego kierunku, ile jest takich ofert pracy, jakie jest wynagrodzenie oraz czy dany zawód pasuje to Twoich naturalnym predyspozycji.
Znam wiele osób, które ukończyły studia w młodości i nigdy nie pracowały w zawodzie.
W EU Network można otrzymać całkowite wsparcie w doborze kierunku, aplikacji na studia, przygotowaniu się do egzaminów oraz otrzymaniu kredytów studenckich zupełnie za darmo.
2. Czy trudno jest studiować w UK?
Jest dużo łatwiej niż nam się wydaje. Studia dzienne lub wieczorowe to zazwyczaj 12 godz. tygodniowo. Można je swobodnie połączyć z pracą na pół czy nawet cały etat.
W kwestii rozpoczęcia studiów bardzo pomocny jest kredyt studencki. Do oficjalnego Brexitu nikt do końca nie wiedział „jak to będzie z kredytami dla osób z zaagranicy”, teraz już wiemy, że każda osoba, która obecnie przebywa w UK i posiada przynajmniej PreSettled status oraz nie ma wyższego wykształcenia, może ubiegać się o kredyt studencki.
Przy studiach licencjackich dopłaty wynoszą £9250 za czesne, do tego do £13 000 rocznie na życie oraz bezzwrotne £2000 na każde dziecko rocznie.
Przyznasz, chyba że w takiej sytuacji brak czasu lub zbyt niskie zarobki przestają mieć znaczenie?
Jeżeli jesteśmy wystarczająco zdeterminowani a powód, dla którego studiujemy jest wystarczająco ważny, dużo łatwiej będzie nam przekuć studia na realne rezultaty zawodowe.
Dodatkowo angielskie uczelnie są bardzo otwarte na kandydatów z całego świata i rozumieją, że dla wielu z nich, język angielski nie jest pierwszym językiem. Aby doposawać się do brytyjskiego systemu szkolnictwa, pomocny jest tzw. founadation year (rok zerowy), podczas którego można uzupełnić różnice programowe i doszlifować angielski na poziom akademicki. Praktycznie 80% studentów z zagranicy rozpoczyna studia od roku zerowego, a aby się na niego dostać należy zdać egzaminy na zaledwie 55%. Zauważ, jak duży jest tutaj próg błędu. Aby rozpocząć studia, twoja komunikacja nie musi być perfekcyjna.
3. Kim są osoby, które trafiają do waszej firmy?
Większość naszych studentów to głównie kobiety, w mniejszym stopniu panowie, w przedziale wiekowym 25 – 45. Jest to zdecydowanie inaczej niż w Polsce, gdzie studia są kontynuacją edukacji po szkole średniej. W UK w pierwszej kolejności koncentrujemy się na celach zarobkowych, potem próbujemy nauczyć się języka i dostroić do angielskiej kultury. W międzyczasie tworzymy rodziny i pojawiają się dzieci, których wychowanie staje się dla nas priorytetem. Dopiero kiedy te etapy zostają zakończone, wielu Polaków ma gotowość aby zainwestować w swój rozwój zawodowy.
Najczęściej trafiają do mnie:
kobiety, które „odchowały dzieci” i nie wiedzą jak wrócić na rynek pracy.
młode osoby, które niedawno przyjechały i szukają swoich dróg w nowej rzeczywistości.
ambitni panowie, którzy zrozumieli, że dotychczasowe umiejętności nie są wystarczające aby pójść dalej.
4. Zauważyłem, że w Wielkiej Brytanii działa sporo organizacji, które pomagają Polakom w rozpoczęciu studiów. Co wyróżnia EU Network?
Jesteśmy największą agencją w UK, która posiada ponad 10-letnie doświadczenie w consultingu ds. wyższej edukacji. Mamy najwyższy poziom absolwentów, którzy ukończyli brytyjskie uczelnie.
Pracujemy bezpośrednio dla uniwersytetów i osobiście dbamy, aby aplikacje naszych studentów były przygotowywane w najwyższej jakości. Podkreślam ten aspekt, ponieważ często trafiają do nas studenci z innych agencji, gdzie zostały wysłane jedynie aplikacje, a zresztą procesów, bezskutecznie, aplikanci musieli sobie radzić sami. Nasi studenci otrzymują kompleksowe wsparcie od początku procesu aż po ostatnie rejestracje, rozpoczynając od doboru właściwego kierunku studiów, stworzenia aplikacji, przygotowania do egzaminów wstępnych (z nami nie jest wymagany IELTS) oraz otrzymania możliwie najwyższych dostępnych kredytów studenckich.
W departamencie Polskim wszyscy nowi kandydaci, mają możliwość konsultacji ze mną, gdzie mogą skorzystać z mojego wieloletniego doświadczenia w biznesie, coachingu oraz doradztwie zawodowym.
Jeżeli nie jesteś w 100% zadowolony ze swojego życia, pamiętaj, że każda zmiana zaczyna się od decyzji i wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Kiedy zyskasz gotowość do działania, skontaktuj się z profesjonalistą po wsparcie. Uchroni Cię to przed niepowodzeniami i dużo szybciej pozwoli osiągnąć zamierzony efekt. Pomyśl tylko, że za rok, dwa, trzy możesz wykonywać wymarzony zawód za zupełnie inne wynagrodzenie i dodatkowo realizować swoje ambicje. Umów się na bezpłatną konsultację już dziś:
Wyślij wiadomość na whats app – 0782 553 5086
Wyślij email – This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.
Food Plus, pierwsza polska sieć franczyzowa za granicą należąca do Mastermedia, ma już 5 lat. To ponad 200 sklepów w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Niderlandach i Irlandii. Sieć jest odpowiedzią na zapotrzebowanie konsumentów na najlepsze, polskie i środkowoeuropejskie produkty. Celem Mastermedia jest zwiększanie sprzedaży producentów w kanale zagranicznym oraz szerokie wsparcie franczyzobiorców, aby mogli wygrywać na konkurencyjnym rynku.
Efektywna synergia działań z producentami i franczyzobiorcami
Food Plus jest pierwszą polską siecią franczyzową za granicą, zrzeszającą pod wspólnym szyldem ponad 200 sklepów w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Holandii i Irlandii.
Sieć powstała w czerwcu 2016 r. W sklepach Food Plus konsumenci codziennie znajdują najwyższej jakości produkty nie tylko z Polski, ale również z innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Dla Mastermedia priorytetem w dystrybucji są produkty świeże: wędliny, nabiał oraz dania garmażeryjne najlepszych marek – tego właśnie oczekują konsumenci zarówno na Wyspach Brytyjskich, jak i w kontynentalnej Europie. Mastermedia wspiera franczyzobiorców poprzez zapewnienie wizualizacji sklepów i preferencyjnych warunków zakupu produktów, działań marketingowych oraz optymalizację asortymentową.
- Czujemy się odpowiedzialni za tworzenie rozwiązań odpowiadających trendom, oczekiwaniom konsumentów i kierunkom, w jakich rozwija się rynek. Dziękujemy naszym Franczyzobiorcom za ten czas i za zaufanie, jakim nas obdarzyli. W ciągu 5 lat zaszły duże zmiany, a dzięki zebranym wspólnym doświadczeniom oraz wsparciu ze strony Partnerów Sieci dziś mamy ponad 200 sklepów i wciąż dołączają do nas kolejne. Cały czas staramy się zwiększać nasze wsparcie, aby Franczyzobiorcy mogli wygrywać na konkurencyjnym rynku – mówi Dariusz Bożek, Dyrektor Działu Detalicznego w Mastermedia Cioczek i Wójciak Sp. J.
Partnerstwo strategiczne dla Sieci Food Plus
W ramach wsparcia dla sieci, Mastermedia wraz z największymi producentami żywności prowadzi Strategiczne Partnerstwo dla Food Plus. Ideą partnerstwa jest ścisła współpraca producentów, Mastermedia oraz sieci sklepów w celu zwiększenia zdolności konkurowania tych sklepów na rynku. W trakcie 5 lat obecności Food Plus na rynku partnerami Sieci były między innymi firmy:
Tarczyński S.A., SM Mlekpol, Lisner, OSM Piątnica, Virtu, U Jędrusia Sp. z o.o., Dega S.A., Melvit, Grupa Maspex, OSM Sierpc, Pamapol S.A., Wedel, FH Rolnik Sp.J., Bakalland (Delecta), Herbapol S.A., Wawel S.A., JBB Bałdyga, ZPOW Orzech, Kupiec Sp. z o.o.
Jesteśmy nastawieni na szerszą współpracę, z wieloma producentami i planujemy już pewne nowe formy zaangażowania w rozwój Sieci. To kolejny etap rozwoju i również nowy kształt funkcjonowania Food Plus w najbliższych latach. Atrakcyjność asortymentu, innowacje produktowe, wsparcie materiałami POS oraz stabilność współpracy będą decydowały o przystąpieniu producenta do współpracy. Wspólnie będziemy prowadzić akcje sprzedażowe, wspierane reklamą w materiałach POS i gazetkach sieci w mediach społecznościowych, aby zwiększać sprzedaż producentów w kanale zagranicznym – dodaje Dariusz Bożek.
O Mastermedia:
Firma Mastermedia Cioczek i Wójciak sp. j. powstała w 2006 roku i jest jedną z największych polskich firm handlowych eksportującą produkty spożywcze do Wielkiej Brytanii, Niderlandów, Belgii, Niemiec oraz Irlandii. Jest również właścicielem sieci franczyzowej Food Plus. Obroty firmy w 2020 roku wyniosły 885 mln zł i są większe o 145 mln zł w stosunku do 2019 roku. Firma jest też laureatem wielu prestiżowych nagród, między innymi: Diamentów Forbesa, Gazel Biznesu organizowanego przez Puls Biznesu, a także została wyróżniona w kategoriach „Eksport” oraz „Debiut” w prestiżowym Rankingu 500 firm „Rzeczpospolitej”.
Czy można wyjechać za granicę, a mimo to kupować polską, zdrową żywność? Pewnie, że tak! Dzięki SPIŻARNI!
Czy można pracować w Polsce w renomowanej firmie, która stawia na rozwój i uczciwość wobec każdego pracownika? Jak najbardziej! W SPIŻARNI!
SPIŻARNIA to firma założona przez Dariusza Jeleniewskiego i Karola Wrońskiego w 2005 roku. Od samego początku dostarcza Polakom na emigracji polskie produkty, między innymi pierogi, pasztety, barszcze, nabiał, wędliny. Obecnie w ofercie znajduje się ponad 10 000 pozycji asortymentowych. Produkty trafiają głównie do Wielkiej Brytanii, Niderlandów, Irlandii, Belgii, Austrii.
Dariusz i Karol to dwaj koledzy, którzy znają się z czasów szkolnych. 16 lat temu dzięki determinacji i biznesowej „żyłce” założyli firmę, w której obecnie pracuje 300 osób. SPIŻARNIA wciąż się rozwija i inwestuje, jej przychód w 2020 roku wyniósł 600 mln zł.
SPIŻARNIA OTWORZYŁA SIĘ W 2005 ROKU
Był 1 maja 2004 roku. Unia Europejska otwierała swoje drzwi dla 10 nowych państw, w tym Polski. Przez granice następował swobodny przepływ towarów i usług. Szansę na rozwój swojego biznesu dostrzegli w tym dwaj koledzy, lublinianie: Dariusz Jeleniewski i Karol Wroński. Kiedy Europa witała nowych członków, Dariusz z Karolem stali na polsko-niemieckiej granicy w starym Volkswagenie Touranie, z zamontowaną do haka przyczepką. Przyczepka pełna była barszczu w proszku, pierogów makaronów i innych gotowych dań „made in Poland”. A wszystko to dla swoich rodaków, którzy stęsknili się za polską kuchnią. Po 16 latach z Polski wyjeżdża już nie jeden suv z przyczepką, ale 80 tirów załadowanych po brzegi polskimi potrawami i produktami.
ZNAJĄ SIĘ JAK „ŁYSE KONIE”
Dariusz Jeleniewski i Karol Wroński to koledzy z czasów szkolnych. Z pewnością ta długoletnia bliska znajomość wpłynęła na firmę i jej późniejszy rozwój. Obaj obserwowali powszechne zjawisko wyjazdów Polaków za pracą, w tym ich znajomych, do Anglii, Irlandii, Holandii. Dostrzegli szansę we wstępowaniu Polski w struktury Unii Europejskiej. Skoro tak wielu rodaków wyjeżdża za granicę, to trzeba dostarczać im polskie produkty, które są wysokiej jakości i które będą przypominać im skąd pochodzą. W 2005 roku nie było na Wyspach tak wiele polskich sklepów, jak obecnie. Spiżarnia zaczęła współpracę z kurdyjskimi, tureckimi i hinduskimi sklepami. W takich lokalach umieszczano specjalną „polską półkę” – drewnianą z daszkiem ze strzechy. Projektem i wykonaniem Darek z Karolem zajmowali się również sami. W garażu taty Darka zorganizowali warsztat, gdzie składali drewniane konstrukcje, przymocowywali słomiane daszki i ćwiczyli się w cierpliwości … Sami kompletowali towar zgodnie z zamówieniami klientów, sami go pakowali, ładowali, wieźli i sprzedawali na miejscu w Londynie czy Manchesterze.
Na początku półki zapełniały głównie gotowe dania obiadowe i produkty z długą datą ważności. Samochody dostawcze nie były wyposażone w chłodnie, więc wożenie nabiału i wędlin nie było możliwe. Polacy na Wyspach marzyli jednak o schabowym z ziemniakami i o rosole. Na to również przyszedł potem czas. Mięso jest od jakiegoś czasu jednym z hitów Spiżarniowej sprzedaży.
INWESTYCJA SIĘ OPŁACIŁA
W firmę zainwestowali sami. Pożyczki zaciągnęli u najbliższych, rozważnie kalkulowali wydatki. Podobnie startowało wiele polskich i zagranicznych biznesów, które osiągnęły sukces.
Przez pierwsze dwa lata działalności Spiżarni na Wyspy jeździły coraz większe ilości vanów z polskimi obiadami. Z czasem wyposażono je w chłodnie, ponieważ popyt na nabiał i wędliny stale rósł. W końcu w firmie pojawiły się tiry, a dwaj prezesi wysiedli z szoferek i zaczęli zarządzać rozwijającą się firmą.
Spiżarnia, czyli Sukces
Z każdym rokiem Spiżarnia odnosi coraz większe sukcesy. W 2010 roku firma rozpoczęła eksport rodzimych produktów do sklepów w Irlandii, później doszedł eksport do pozostałych krajów. W 2015 roku, kiedy spółka obchodziła 10-lecie, po raz pierwszy przekroczyła 100 mln złotych przychodu.
Obecnie lubelska Spiżarnia ma tysiąc aktywnych klientów, z czego 800 zamawia w spółce regularnie. Przewożone przez nich produkty trafiają prosto do sklepów, a także do mniejszych hurtowni, które potem zaopatrują w polskie przysmaki mniejsze punkty.
Jak podkreślają pomysłodawcy biznesu, najlepiej sprzedają się polskie wędliny, ze względu na ich wysoką jakość. Rodzime wyroby wędliniarskie są również tańsze od ich zagranicznych odpowiedników.
SPIŻARNIA ZATRUDNIA W KRAJU I ZA GRANICĄ
Spiżarnię tworzą przede wszystkim ludzie. Zatrudnienie znalazło tu 300 osób, z czego dwie trzecie pracuje w magazynie. Kolejnych 80 to handlowcy, magazynierzy i kierowcy stacjonujący w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Niderlandach, gdzie mieści się pięć magazynów przeładunkowych Spiżarni (tzw. cross-docków). Stamtąd polskie produkty trafiają na znacznie więcej rynków. Także do Niemiec, Austrii, Belgii, Grecji, Hiszpanii, na Maltę czy Cypr.
Logistyka Główne centrum logistyczne firmy znajduje się w Lublinie. Magazyn ma powierzchnię 11 000 m2. Dodatkowo firma posiada pięć magazynów typu cross-dock w Anglii w Londynie, Manchesterze, Lincoln i w Irlandii Północnej w Portadown oraz w Holandii w Zevenbergen.
Dostawy Spiżarnia dostarcza produkty w standardach zgodnych z obowiązującymi normami, dzięki nowoczesnej flocie samochodów dostawczych, wyposażonych m.in. w obudowy izotermiczne oraz posiadających agregaty chłodnicze.
SPIŻARNIA W LICZBACH
- 11 000 m2 powierzchni magazynowej w Lublinie
- 800 stałych klientów w obsłudze
- ponad 600 mln zł przychodu
- ponad 50 nagród i wyróżnień
ROZWÓJ I SKLEPY FRANCZYZOWE
W 2020 roku Spiżarnia rozpoczęła handel pakowanym surowym mięsem. Popyt na takie produkty wzrasta. Od 2016 roku w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Holandii Spiżarnia prowadzi również sieć około 200 sklepów franczyzowych pod nazwą &market. Misją sieci jest wspieranie właścicieli niewielkich i średnich sklepów spożywczych oferujących polskie produkty. Prowadzący sklepy nie mają narzuconych zbyt wielu odgórnych zasad. Otrzymują natomiast wsparcie marketingowe, organizacyjne i preferencyjne warunki zakupowe. Właściciele sklepów mają zatem pełną swobodę działania i organizowania swojego biznesu. Nie muszą zaopatrywać się w produkty wyłącznie ze Spiżarni. Obowiązuje ich tylko zasada zaopatrywania się w produkty z gazetki skierowanej do konsumentów sieci &market.
SPIŻARNIA ROZWIJA SIĘ NAJSZYBCIEJ
W zestawieniu Diamentów Forbesa 2021 lubelska Spiżarnia znajduje się na pierwszym miejscu w rankingu najszybciej rozwijających się firm na Lubelszczyźnie.
HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI
ML: Skąd się Panowie znają?
Karol Wroński: Poznaliśmy się dawno temu, chyba nikt już nie pamięta, kiedy na LSM-ie, gdzieś w okolicach ul. Wołodyjowskiego, gdzie mieszkałem i chodziłem do podstawówki. Cała banda chłopaków tam się przewijała. To były czasy, gdy pod blokami kopało się w piłę, wisiało na trzepakach i robiło wyprawy na pobliskie budowy na Czubach.
Dariusz Jeleniewski: Faktycznie znaliśmy się od chłopaka, ale mnie w pamięć zapadły lata późniejsze, gdy w ART. BIS za barem rozpoczęliśmy wspólnie zawodową karierę. Byliśmy tam obaj barmanami.
To były piękne lata, gdy wieczór zapadał nad ranem, a nogi człowieka niosły od lokalu do lokalu i wszędzie spotykało się ziomów z dzielni.
W takich okolicznościach przyrody, publicznie powiem to po raz pierwszy, poznałem moją przyszłą żonę. Jak się było nie zakochać… (rozmarzenie i śmiech)
KW: Faktycznie życie było wtedy takie proste, że człowiek nie wahał się nawet ożenić …
(śmiech …) Czy to w Ogólniaku (chodziłem do Dziewiątki na Struga), czy na studiach największym problemem było, kiedy się można wyrwać na miasto w watowanej kamizelce i jak się wbić na najlepszy melanż…
Życie tętniło na Miasteczku akademickim całą noc, choć niewielu miało wtedy auta, a nocne MPK nie jeździły. Jakoś tak było bliżej wszędzie na piechotę. Nikt się nie dziwił, że trzeba wracać z tzw. łączą ze Skłodowskiej na LSM.
ML: Fajnie się słucha tych opowieści. Zwłaszcza tym, którzy pamiętają czasy świetności MC czy ART. BIS-u. Czas jednak płynął nieubłaganie i dorosłość zapukała do drzwi. Trzeba było pomyśleć o utrzymaniu, przyszłości, pieniądzach…
Gdzie rozpoczęła się Wasza zawodowa kariera?
KW: Ja po studiach pojechałem do Warszawy jak duża część kolegów z UMCS-owskiej ekonomii. Pracowałem dwa lata w funduszach inwestycyjnych. Nawet mi się podobało, bo dużo tam było kombinatoryki i szacowania ryzyka. Liczenie zawsze szło dobrze. Koledzy z open specu mówili do mnie „Ej, komputer”, bo wykonywałem w głowie operacje zanim oni je wbili do excela.
DJ: Ja zaczynałem w branży odzieżowej, można powiedzieć. Na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych zajmowałem się wynajmem przestrzeni handlowej pod butiki. To był okres czasu, kiedy lubelski rynek sklepów z nowoczesną odzieżą dopiero powstawał i się kształtował. Pamiętajmy, że nie było wtedy galerii handlowych i istniało dopiero kilka tzw. sklepów firmowych. Najpierw wynajmowałem w ASTORII – pamiętny budynek u zbiegu Racławickich i Lipowej, gdzie otworzono pierwszego w Lublinie Burger Kinga. Jak ktoś chciał kupić fajny ciuch to szedł właśnie tam. Potem na kawkę na dół, nawet na burgera jak mu zostało kasy… (śmiech :-)
ML: Jak to stało, że postanowiliście zrobić wspólny biznes na handlu żywnością?
KW: Z czasem coraz więcej naszych znajomych i kolegów wyjeżdżało na Wyspy. Oczywiście byliśmy w kontakcie i to od nich dowiedzieliśmy się wkrótce, że trudno się im przestawić na tamtejsze jedzenie. Żywność w Polsce była i jest bardzo jakościowa i dużo smaczniejsza niż ta ogólnie dostępna w zachodnioeuropejskich marketach.
Przełomem było oczywiście wejście Polski do Unii Europejskiej. Wiedzieliśmy, że teraz albo nigdy.
Jeszcze prezydent Kwaśniewski nie skończył się ściskać premierem Millerem, a my już pakowaliśmy barszczyki na przyczepkę.
DJ: Przyczepka ze Statoila, zapakowane auto i my na zmianę za kierownicą. Jeden, drugi, trzeci lot. Szybko przesiedliśmy się do busa. Poleciało.
KW: Jeździliśmy coraz większymi autami, klientów przybywało. Polecali nas szwagier, szwagrowi (śmiech ). Polska żywność była bardzo pożądana, bo przyciągała do sklepów rosnącą emigrację naszych rodaków.
Na początku jeździliśmy sami, sami składaliśmy towar, czyli kompletowaliśmy pod zamówienie klienta, robiliśmy załadunek, rozładunek, wszystko. Nie raz po nieprzespanej nocy ruszaliśmy w drogę. Zmęczony był człowiek, że padał na twarz. Kawa, energetyki, na szybko coś do jedzenia. Mało nas było w domu.
Po kilku latach, jak już stanęliśmy na nogi, zatrudniliśmy ludzi i przestaliśmy tyle jeździć, to się żony musiały na nowo do nas przyzwyczajać (śmiech …).
ML: Jaka jest tajemnica Waszego sukcesu? Co zadecydowało o tym, że Wam się udało?
DJ: Hmm, chyba kombinacja szczęścia i ciężkiej pracy. Wstrzeliliśmy się we właściwy moment i z dużą determinację parliśmy do przodu.
Taki był początek. Potem bardzo dużo mocy dali nam ludzie, z którymi pracowaliśmy. Chyba mamy do nich szczęście. Niektórzy pracują z nami kupę lat i choć nie brakuje napięć (jak to w firmie, która się szybko rozwija), nie mamy problemów z rotacją.
KW: Na pewno, gdyby nie ludzie zatrudnieni w kraju i za granicą nie doszlibyśmy tu, gdzie jesteśmy. Robotę robią Przemek (Przemysław Duklas przyp. red.) w UK i Dominika (Dominika Bloemberg Salek przyp. red.) w Holandii ze swoimi zespołami. Chłopaki w terenie, czyli Przedstawiciele Handlowi to nasza pierwsza linia, robią chwilami rzeczy niemożliwe: jak trzeba sami pakują samochód z towarem, by Klient na czas dostał to, na czym mu zależy. Ludzie w logistyce czasem stają na głowie, by się nie spóźnić z dostawą.
Pracownicy lubelskiego biura i magazynu pokazali w covidowym kryzysie, na co ich stać.
Fajnie jest pracować z takimi ludźmi. Ufam, że Im z nami też (śmiech …).
DJ: A pytałeś? Ja pytałem. Mówią, że ze mną fajnie (śmiech).
ML: Wygląda na to, że i pracować i rozmawiać fajnie. Dziękuję za materiał.
KW: Bardzo dziękuję.
DJ: Również dziękuję.
Strażnicy naszego biznesu za granicą: Przemek i Dominika, Dyrektorzy Rynków w UK i Holandii
PRZEMYSŁAW DUKLAS – DYREKTOR SPIŻARNI W UK
Moja praca dla Spiżarni zaczęła się dość niespodziewanie. Pewnego dnia, a było to w styczniu 2012 roku, Karol Wroński zadzwonił do mnie i spytał, jak mi się pracuje na uniwersytecie (w tym czasie od 8 lat pracowałem w York St John University, ucząc języka angielskiego i podstaw lotnictwa – tzw. szkoły naziemnej). Zupełnie niespodziewanie zapytał, czy chciałbym zmienić pracę i pomóc mu w biznesie w UK. Bratu żony się nie odmawia i tak się zaczęła moja przygoda ze Spiżarnią.
Początki są zawsze trudne, ale czasami są wręcz bardzo trudne. Chyba najpoważniejszą przeszkodą był brak historii firmy, a co się z tym wiąże, zaufania. Nawet najprostsze rzeczy były problemem, np. założenie konta firmowego w sieci komórkowej czy też konta w banku. Wszystko to wymagało bardzo wiele wysiłku; tworzenia firmy nie tylko w sensie rozwoju, ale też budowania zaufania wśród firm współpracujących. Obecnie to, co początkowo zajmowało nam kilka tygodni, jesteśmy w stanie załatwić nawet w ciągu paru godzin.
DOMINIKA BLOEMBERG SALEK - DYREKTOR KD FOODS B.V., HOLENDERSKIEJ SPÓŁKI SPIŻARNI
Moją przygodę w Spiżarni rozpoczęłam w roku 2017 na stanowisku przedstawiciela handlowego. Byłam pierwszą osobą zatrudnioną na tym terenie. W pierwszych miesiącach mojej pracy sprzedaż zaczęła dynamicznie rosnąć i została podjęta decyzja o otwarciu holenderskiej spółki oraz magazynu. W marcu 2018 roku powstało KD Foods B.V. Zaczynaliśmy od jednej ciężarówki i trzech zatrudnionych osób. Obecnie KD Foods zatrudnia 28 osób, z czego zespół sprzedażowy liczy 7 osób. KD Foods dostarcza towar na terenie Holandii, Belgii i Niemiec. Jako jedyna firma z tego sektora, posiadamy w ofercie także szeroki wybór piwa, wina oraz alkoholi mocnych. Nasza bogata oferta oraz doskonały serwis sprawiają, że jesteśmy konkurencyjni i co roku notujemy kolejne rekordy sprzedaży.
W kwietniu tego roku w Spiżarni został ogłoszony konkurs pt. „Dawno temu w Spiżarni”. Organizatorom zależało, by to sami pracownicy opowiedzieli o tych zdarzeniach i historiach, które najbardziej zapadły Im w pamięć. Chodziło o „złapanie” tego, co komu w sercu gra na słowa „ja i moja Spiżarnia”. Swoboda wypowiedzi, formy i treści pozwoliły zobaczyć historię firmy oczami Jej pracowników. Każda historia miała w sobie to „coś”. My wybraliśmy najciekawszą z nich:
W poszukiwaniu gryzonia
Magazyn jak wiadomo rządzi się swoimi prawami. Jednym z nich jest to, że czasem coś zostaje w nim na dłużej. I właśnie tak zaczyna się ta historia…
Standardowy obchód magazynu. Należy sprawdzić, czy wszystko, co zostało zaplanowane wyjechało, czy nie pojawiło się coś, co pojawić się nie powinno. Tego dnia się pojawiło…
Pojawiła się przegryziona dziura w palecie. Moja pierwsza myśl – szczury. Zastanawiał tylko fakt, że otwór był mały, a znajdował się wysoko i w dodatku w opakowaniu czekoladek. Z drżeniem serca sprawdzam, czy mała zmora dalej siedzi w wygryzionej przez siebie dziurze ze specjałami. Mały „przestępca” czmychnął jednak z miejsca „zbrodni”. Z zespołem postanawiamy opracować plan schwytania małego gryzonia. Na stole rozkładamy plany magazynu.
Padają pierwsze propozycje – wilcze doły, zasieki, granaty i miotacze ognia. Wszystkie dobre, ale nie wiemy, z kim tak naprawdę walczymy. Potężne działa zostawiamy na później. Decydujemy się na obserwacje i rozpoznanie wroga. Mija kilka dni i bingo! Szybka smuga przebiega przez magazyn i rejestrują ją nasze kamery. Oglądamy klatka po klatce. Naszym oczom ukazuje się wróg, z którym walczymy: wiewiórka. Ale nie ruda, słodka i puchata. Ta jest szara, nauczona twardego londyńskiego życia. Jest agresywna i szybka. Wiemy, że schwytanie jej nie będzie łatwe. Co wybrać? Granaty czy humanitarne rozwiązanie? Decydujemy się na to drugie. Udaje nam się znaleźć idealną pułapkę do schwytania gryzonia.
Do pułapki potrzebna nam była przynęta. Jeśli chce przeżyć, musi coś jeść. Ewentualnie może opuścić magazyn, dla nas efekt ten sam. Może orzechy? Jednak to nie była zwykła wiewiórka, tylko londyński bandzior. Nie znała smaku orzechowych pyszności. Pomyśleliśmy o czymś, co będzie pachniało na tyle intensywnie, by ją zwabić. Nasz wzrok padł na chipsy bekonowe leżące nieopodal. Pomyśleliśmy, że warto spróbować.
Pierwsze próby kończyły się fiaskiem. Pułapki znajdowaliśmy puste. Ani przynęty, ani wiewiórki. Chiński mechanizm okazał się za słaby na londyńskiego kryminalistę. Mijały dni, a nas opuszczała nadzieja. Wreszcie eureka! Niech historia zatoczy koło. Do pułapki trafiła czekolada. Wszystko albo nic. Pomyśleliśmy i czekaliśmy.
W dzień świątecznej imprezy okazało się, że mieliśmy rację. Mały łasuch dał się złapać na to, co zaczęło wojnę. Zaczęliśmy debatować nad losem skazańca. Do dziś nie wiem, co spowodowało, że zrobiliśmy to, co zrobiliśmy. Chyba nastrój zbliżających się świąt sprawił, iż wykorzystaliśmy prawo łaski. Biegnij wolno: powiedzieliśmy otwierając pułapkę przy najbliższym drzewie.
To mógłby być koniec historii, gdyby nie fakt, że gałęzie tego drzewa widać z naszego okna. I często siada tam groźnie wyglądająca wiewiórka, intensywnie się w nas wpatrując….
Michał Siwek
I tak się jakoś stało, że ze zrodzonego na koleżeńskich spotkaniach pomysłu urosła firma zatrudniająca w kraju i za granicą ponad 400 osób.
Nasz lubelski magazyn, choć jeszcze parę lat temu wydawał się nad wyraz wielki, dziś okazał się za mały. Z 12 tys. metrów przenosimy się na blisko dwa razy tyle.
Nie rozważamy jednak wyprowadzki z naszego miasta. To tutaj wszystko się zaczęło ... Sentyment? Może. Ale i biznesowe racje.
Tutejsi ludzie są lojalni, oddani i traktowani fair odpłacają się tym samym. Mamy tu zaufanych dostawców, przewoźników, przede wszystkim mamy swój biznes w zasięgu wzroku. A wiadomo „Pańskie oko...” ;-)
Nasza kolejna baza też będzie tutaj. Zależy nam, by była to wizytówka lubelskiego biznesu. Nieważne więc, że Klientów mamy za granicą i rzadko nas odwiedzają. W Lublinie mamy pracowników i to z myślą o nich planujemy bardzo nowoczesne, ergonomiczne miejsca pracy.
Opracował: Bartosz Skrzypek, dziennikarz Info Magazyn Lubelski.pl
Jeśli sprzedajesz swoje usługi lub towary z odroczonym terminem płatności, np. 30, 45 czy 60 dni - "Factoring" może być korzystny dla Twojej firmy.
CZYM JEST FACTORING? Jest to usługa polegająca na finansowaniu Twoich faktur wystawionych z odroczonym terminem płatności. Podmiot finansujący wypłaca zazwyczaj 80-90% wartości faktury w ciągu 24-48 godzin od jej zaakceptowania - jako przedpłatę. Po opłaceniu faktury przez Twojego klienta - pozostały procent 10% -20% wraca do Ciebie.
Prowizja za tego typu usługi to średnio 2,5%-4% wartości factoringowanej faktury.
ZALETY FACTORINGU Przepływ gotówki (cash flow) - pozwala firmom na utrzymanie przepływu gotówki, zazwyczaj 80-90% wartości faktury jest dostępne dla Ciebie w kilka dni. Pozostała kwota przychodzi po uregulowaniu faktury od klienta. Pozwala to firmie uniknąć pułapek związanych z nadmiernym handlem lub wyczerpaniem gotówki.
Dostępność - finansowanie faktur dostępne jest zarówno dla firm nowopowstałych, jak i już działających. Factoring jest znacznie tańszy niż kredyty bankowe a do rozpoczęcia współpracy z podmiotem finansującym potrzebne jest dopełnienie minimalnych formalności
Wydajność - większość firm zajmujących się finansowaniem będzie zarządzać Twoją kontrolą kredytową. Odciąża to Twój personel z telefonowania do klienta, aby przypomnieć mu o nadchodzącycm terminie płatności i pozwala skupić się na sprzedaży produktu!
Szybkość - większość dostawców finansowania faktur może skonfigurować dla Ciebie usługę w ciągu kilku dni, co czyni ją szybką i łatwą opcją.
Elastyczność - ponieważ pieniądze są wypłacane na podstawie faktur, im więcej sprzedaży generujesz, tym większym kapitałem dysponujesz. Jest to elastyczny sposób pozyskiwania finansowania, który powinien zapewnić wystarczający kapitał obrotowy.
FACTORING A DISCOUNTING? Na rynku w UK dostępne są dwa odrębne produkty: faktoring i discounting.
Faktoring - zlecasz kontrolę kredytową firmie zajmującej się finansowaniem faktur, oni dzwonią i wysyłają listy do Twoich klientów. To świetny sposób na zrzucenie ciężaru administracji na kogoś innego.
Discounting - zwiększa przepływ gotówki; jednak Ty sam wykonujesz całą administrację kontroli kredytowej.
DLA KOGO TO DOBRE WYJŚCIE? Firma musi wystawiać faktury B2B (Business to Business) za wykonaną pracę lub sprzedaż towarów.
Faktoring może być bardzo elastyczny pod względem tego, kogo obsługuje, a poniższa lista wymienia kilka najpopularniejszych branż korzystających z finansowania faktur:
Rekrutacja Firmy budowlane Firmy transportowe / kurierskie Produkcja Przemysł drukarski Opieka zdrowotna Faktoring może dotyczyć zarówno rozpoczynających działalność firm, jak i firm z długą historią.
Podmiot finansujący Twoje faktury będzie chciał zobaczyć prognozowany lub bieżący obrót w wysokości około 5000 GBP miesięcznie.
JEŚLI POTRZEBUJESZ FACTORINGU DLA SWOJEJ FIRMY SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI - POMOŻEMY CI ZNALEŹĆ DOSTAWCĘ FINANSOWANIA.
W maju ceny papieru będą prawie dwa razy wyższe niż jesienią - pisze wtorkowy "Puls Biznesu". Papier drożeje w takim tempie, jak nigdy dotychczas - mówią dziennikowi przedstawiciele branży opakowaniowej.
"Działam w branży papierniczej od 28 lat, ale tak szybkiego wzrostu cen, z jakim mamy do czynienia od października zeszłego roku, nie widziałem nigdy wcześniej" — mówi "PB" Paweł Rogalka, właściciel firmy DigitPack i I wiceprezes Stowarzyszenia Papierników Polskich (SPP). W podobnym tonie wypowiadają pozostali przedstawiciele sektora, cytowani przez dziennik.
Dyrektor handlowy firmy Werner Kenkel Rafał Grochowczak, która produkuje tekturę falistą oraz opakowania tekturowe, podkreśla w rozmowie z gazetą, że na europejskich rynkach papier jest na historycznie wysokich poziomach.
Zdaniem Grochowczaka są dwa zasadnicze powody takiej sytuacji. Jak mówi, pierwszy to radykalny wzrost kosztów zakupu makulatury, podstawowego surowca do wytwarzania papieru używanego do produkcji tektury opakowaniowej. Drugi powód, na który wskazuje ekspert, to wzrost popytu na opakowania z tektury. Wynika on m.in. z trwającego od lat ekologicznego trendu, jednak po części jest też pokłosiem pandemii, bo zeszłoroczny lockdown przełożył się na zwiększenie sprzedaży mebli, sprzętu AGD czy RTV. "A te branże często korzystają z tekturowych opakowań" - podkreśla.
"Nie znam polskich statystyk, ale z informacji, jakie napływają z rynku, wynika, że choć papierowych opakowań na nim jest znacznie więcej niż przed pandemią, to odzyskiwanej z nich makulatury jest mniej" — mówi "PB" Grochowczak.
Dziennik, jako przyczynę podwyżek cen papieru, wskazuje też na przestoje technologiczne. "Wielu wytwórców papieru miało je zaplanowane i faktyczne moce przemysłu spadły nawet o kilkanaście procent" - podkreśla gazeta.
"Wyższe ceny papieru i opakowań tekturowych to wyższe ceny produktów. Za podwyżki zapłacimy wszyscy" - podsumowuje "PB".(PAP)
Rozpoczęto megaprojekt - budowę tunelu pod Świną, który ma połączyć wyspy Uznam i Wolin; niepokoi to niemieckie kurorty turystyczne - przekazuje w poniedziałek niemiecki portal moin.de
"Naszym marzeniem jest silny region nadmorski, który nie tylko stanowi okno na świat, ale także integruje Polskę i wzmacnia nasze możliwości rozwoju" - oświadczył podczas rozpoczęcia budowy premier Mateusz Morawiecki.
Tunel ma stworzyć nowe szybkie połączenie komunikacyjne w regionie. Do tej pory ludzie tradycyjnie musieli przeprawiać się przez wodę promem. Od 2023 roku przez 1,8-kilometrowy tunel powinny przejeżdżać samochody.
Eksperci oczekują, że po ukończeniu tunelu wzrośnie liczba turystów; spodziewają się zarazem, że większe będzie natężenie ruchu. Zwłaszcza kierowcy ciężarówek mogliby korzystać z nowej trasy i pogorszyć sytuację drogową w regionie. Już teraz, szczególnie w szczycie sezonu wakacyjnego, na wyspie występują ogromne utrudnienia w ruchu.
Ale szybka dostępność polskich kurortów nadmorskich niepokoi również niemieckie kurorty turystyczne. W przyszłości niemieccy wczasowicze będą mogli wybrać nadmorskie kurorty, takie jak Międzyzdroje czy Kołobrzeg, które często są znacznie tańsze niż te po niemieckiej stronie. Dzięki tunelowi wyeliminowany zostanie długi czas oczekiwania na prom - pisze moin.de.
O budowie informuje także portal NDR: "Świnoujście przedzielone jest Świną, cieśniną Morza Bałtyckiego, która przebiega pomiędzy wyspami Uznam i Wolin, łącząc Zalew Szczeciński z morzem. Tunel połączy obie wyspy, a tym samym znajdujące się na nich dzielnice. Jak na razie kierowcy i piesi nadal muszą przeprawiać się promem. Tunel będzie miał łączną długość prawie 1,8 km, co według władz miasta uczyni go najdłuższym tego typu obiektem w Polsce".
Na rynku istnieje mnóstwo poradników, które proponują najlepszy przepis na drogę do bogactwa, lub sposób na oszczędzanie. Jeśli chodzi o zarządzanie swoimi finansami - zapewne również słyszałeś wiele porad. Tym razem nie będziemy radzić - ale wskażemy 4 nieustannie powielane mity dotyczące pieniędzy.
1. Czy każdy dług jest zły? Kredyty i pożyczki kojarzą nam się z czymś negatywnym i często słyszymy, że powinniśmy ich unikać jak ognia. Czy istnieje coś takiego jak "dobry dług"? Ideą dobrego zadłużenia jest niskie oprocentowanie, a taka pożyczka z czasem może pomóc nam w budowaniu bogactwa. Zły dług - jest jak karty kredytowe o wysokim oprocentowaniu - szybko może wprowadzić cię w finansową czarną dziurę.
„Zadłużenie z tytułu kart kredytowych jest jedną z najniebezpieczniejszych rzeczy... jest znacznie gorsze niż kiepskie inwestycje lub oszczędzanie pieniędzy w skarpecie” mówi Michael Resnick, certyfikowany planista finansowy i starszy doradca ds. zarządzania majątkiem w GCG Financial.
Oczywiście - nawet przy "dobrym zadłużeniu" trzeba uważać - jeśli nie stać cię na spłaty, może ono również stanowić problem.
2. Wynajem to wyrzucanie pieniędzy
Kupno domu może pomóc w budowaniu własnego bogactwa, ale nie jest to idealne rozwiązanie dla wszystkich. W zależności od twojej sytuacji i twoich planów - wynajem może okazać się nie taki zły.
„Kupno domu czy mieszkania w dłuższej perspektywie może być świetną inwestycją, ale niekoniecznie jest właściwym rozwiązaniem dla każdego” mówi Trina Patel, menedżer ds. doradztwa finansowego w Albert.
Proces zakupu domu wiąże się z wieloma kosztami początkowymi, a także wydatkami poza hipoteką - podatkami, ubezpieczeniem… W przypadku osób, które planują mieszkać na danym obszarze tylko przez kilka lat - wynajem mieszkania może mieć większy sens finansowy.
3. Na emeryturze wydasz mniej pieniędzy
Kto z nas nie ma listy "rzeczy, które zrobię gdy przejdę na emeryturę"? Tylko rzecz w tym, że te wszystkie marzenia i plany, które "odkładamy na później" prawdopodobnie również będą kosztować… Istnieje zasada, że powinniśmy dążyć do emerytury, która będzie stanowiła 80% pensji. Dlaczego 80%? Istnieje fałszywe założenie, że będąc na emeryturze wydajemy mniej pieniędzy - nasz kredyt hipoteczny zostanie wówczas spłacony, kupujemy mniej rzeczy… Ale w praktyce styl życia na emeryturze może pochłaniać więcej pieniędzy niż dotychczas.
„Mamy kilku klientów, którzy wydają więcej pieniędzy będąc na emeryturze, ponieważ w końcu mają czas na podróże, chcą kupić dom lub pomóc wnukom w finansowaniu studiów” dodaje Chad Chase, dyrektor zarządzający ds. obsługi klienta w firmie Garrett Investment Advisors.
4. Niegrzecznie jest rozmawiać o pieniądzach
Dla niektórych rozmawianie o pieniądzach to tabu. Jednak szczera rozmowa o wydatkach, celach finansowych i planach oszczędnościowych z partnerem może naprawdę wiele zdziałać.
Nie jest wstydliwe rozmawianie o pieniądzach z bliskimi osobami - być może dzięki nim dowiemy się o rozwiązaniu, jakie wcześniej nie przyszło nam do głowy.
Na dodatek jeśli przykładowo polecimy znajomym sługi Skrill Money Transfer, a oni zrobią przelew powyżej £100 - my zaoszczędzimy £10.
Skrill Money Transfer to firma oferująca darmowe, międzynarodowe przelewy po korzystnym kursie wymiany walut. Niezależnie od tego pomiędzy jakimi państwami przelewamy pieniądze - transakcje przebiegają szybko, bezpiecznie i bez żadnych dodatkowych opłat - oraz trafiają bezpośrednio na konto bankowe odbiorcy. Skrill cieszy się również dobrą opinią wśród tysięcy klientów na całym świecie - firma ma wysokie opinie na portalu Trustpilot czy Monito.
Zasady programu Skrill Money Transfer "Poleć znajomego" można znaleźć: www.skrill.com
Więcej informacji o Skrill znajduje się na stronie skrill.com/pl.
Amsterdam wyprzedził w styczniu Londyn jako największe centrum obrotu akcjami w Europie - poinformował "Financial Times", cytowany przez niderlandzkie media. Brytyjski dziennik ocenia, że Amsterdam jest jednym z pierwszych beneficjentów brexitu.
W styczniu na giełdzie Euronext Amsterdam oraz w holenderskich oddziałach giełdy opcji CBOE Europe i platformy Turquoise notowano dziennie średnio 9,2 mld euro, co stanowi ponad czterokrotny wzrost w porównaniu z grudniem 2020 r. Jak podaje "FT", obroty w Londynie gwałtownie spadły do 8,6 mld euro, wypierając tym samym stolicę Wielkiej Brytanii z historycznej pozycji centrum europejskiego rynku.
Cytowani przez brytyjski dziennik analitycy wskazują, że zmiana była konsekwencją zakazu handlu w Londynie przez instytucje finansowe z siedzibą w UE. Bruksela nie uznała bowiem brytyjskich giełd i systemów obrotu za posiadające taki sam status nadzorczy jak jej własny.
Charlotte Waaijers, dziennikarka ekonomiczna portalu NOS, poinformowała w piątek, że holenderski Urząd ds. Rynków Finansowych (AFM), zauważył te zmiany już w pierwszym dniu sesyjnym, kiedy to jedna piąta wszystkich akcji w UE była przedmiotem obrotu w Amsterdamie.
Udział ten tylko się zwiększył i wynosi obecnie prawie jedną trzecią. Dziennikarka podkreśla, że zmiana jest głównie symboliczna i chociaż dodaje Amsterdamowi prestiżu, to dodatkowy handel na giełdzie nie spowoduje natychmiastowego zwiększenia miejsc pracy w Holandii.
Przyznaje jej rację Sander van Leijenhorst, kierownik programu ds. brexitu w Urzędzie ds. Rynków Finansowych. Cytowany przez NOS urzędnik mówi o maksymalnie kilkuset nowych miejscach pracy. „To praca dla konsultantów, prawników oraz pracowników sektora IT” - mówi.
Jak podaje "FT", w brytyjskiej stolicy wprawdzie nie ma paniki, jednak w odpowiedzi Londyn zniósł zakaz handlu szwajcarskimi akcjami, takich spółek jak Nestle i Roche, który jest obecnie zakazany na giełdach UE. Gazeta cytuje również prezesa banku centralnego Wielkiej Brytanii Andrew Baileya, który powtórzył w środę, że UE popełnia błąd, nie przyznając Wielkiej Brytanii statusu równoważności usług finansowych, czyli nie uznając tego rynku za równie uregulowany jak inne rynki unijne, i stara się odciąć Wielką Brytanię od europejskich rynków finansowych.
Tymczasem Holenderska Agencja Inwestycji Zagranicznych (NFIA) podaje na stronie internetowej, że przeszło 500 brytyjskich firm wykazało ostatnio poważne zainteresowanie rozpoczęciem działalności w Holandii. Na stronie NFIA znajduje się nawet specjalny przewodnik dla takich firm. Portal NOS poinformował, że tę tendencję dostrzega również Holendersko-Brytyjska Izba Handlowa (NBCC). „Jesteśmy zajęci niemal dzień i noc, pomagając brytyjskim firmom otworzyć oddział w Holandii” – powiedziała NOS Lyne Biewinga z NBCC.
„Brytyjskie małe i średnie przedsiębiorstwa zwracają uwagę na Holandię ze względu na dobrą infrastrukturę, szybkie połączenia cyfrowe oraz dobrze wykształconą i dobrze znającą język angielski siłę roboczą. To sprawia, że m.in. Amsterdam jest jednym z ulubionych miejsc do osiedlania się” - dodała Biewinga.
Przekazano do konsultacji zewnętrznych projekt rozporządzenia zwalniającego firmy z Wielkiej Brytanii z obowiązku ustanawiania przedstawiciela VAT - poinformowało w piątek Ministerstwo Finansów. Ma to ułatwić przedsiębiorcom kontakt z fiskusem.
Jak napisano, resort finansów przekazał do konsultacji zewnętrznych projekt rozporządzenia zwalniającego firmy z Wielkiej Brytanii z obowiązku ustanawiania przedstawiciela VAT. Wskazano, że na mocy obowiązującego aktualnie prawa brytyjscy przedsiębiorcy, prowadzący działalność w Polsce, są do tego zobowiązani.
Zaznaczono, że Polska będzie kolejnym państwem, po Francji, Niemczech, Włoszech, Belgii czy Litwie, które wprowadza takie rozwiązanie. "Chcemy wprowadzać ułatwienia dla firm, które prowadzą lub zamierzają prowadzić działalność gospodarczą w Polsce, a także dla kontrahentów polskich przedsiębiorców. Zjednoczone Królestwo jest jednym z najbliższych partnerów handlowych Polski. Zależy nam na tym, aby zapewnić działającym transgranicznie przedsiębiorcom jak największą wygodę działania" – wyjaśnia cytowany w informacji wiceminister finansów Jan Sarnowski.
"To duże ułatwienie dla przedsiębiorców z Wielkiej Brytanii. Transakcje dokonywane w Polsce, będą mogli wykonywać na dotychczasowych zasadach, z którymi są już zaznajomieni. Dzięki temu rozwiązaniu ograniczone zostaną ich obciążenia administracyjne i koszty związane z prowadzeniem działalności gospodarczej w Polsce" - dodaje dyrektor departamentu podatku od towarów i usług w Ministerstwie Finansów Paweł Selera.
Napisano, że z początkiem 2021 r. po zakończeniu okresu przejściowego związanego z brexitem, Zjednoczone Królestwo jest w relacjach handlowych z UE traktowane jako państwo trzecie. Z tego powodu firmy brytyjskie, które nadal chcą prowadzić działalność w krajach unijnych, co do zasady, powinny ustanowić przedstawiciela podatkowego dla celów VAT w tych państwach.
Wskazano jednak, że dyrektywa VAT umożliwia odstąpienie od tego wymogu wobec podatników mających siedzibę w państwach trzecich, z którymi istnieją instrumenty prawne w zakresie współpracy administracyjnej, zwalczania oszustw i dochodzenia należności w obszarze VAT. Obecnie takie instrumenty przewiduje umowa handlowa zawarta między UE i Zjednoczonym Królestwem, a także umowa pomiędzy UE i Norwegią o współpracy administracyjnej w dziedzinie VAT.
Jak czytamy, konsultacje projektu rozporządzenia potrwają do 15 lutego 2021 r. Uwagi i opinie można przesyłać na adres: This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it..(PAP)
Dzięki szybko realizowanemu programowi szczepień przeciw Covid-19 brytyjska gospodarka mocno się odbije w dalszej części roku - ocenił w opublikowanej w czwartek prognozie Bank Anglii (BoE).
BoE przewiduje, że z powodu obowiązującego obecnie lockdownu, który potrwa przynajmniej do początku marca, PKB w pierwszym kwartale spadnie o ok. 4 proc., podczas gdy w prognozie z listopada spodziewano się wzrostu. Ten spadek w pierwszym kwartale zaciąży na wynikach za cały rok 2021, gdyż wzrost gospodarczy wynieść ma 5 proc., a nie jak do tej pory przewidywano 7,25 proc.
Jednak od wiosny bank prognozuje trwałe odbicie. "Przewiduje się, że w 2021 roku PKB będzie szybko zmierzał w kierunku poziomu sprzed Covid, ponieważ zakłada się, że program szczepień doprowadzi do złagodzenia ograniczeń związanych z Covid oraz obaw dotyczących zdrowia ludności" - napisano w komunikacie BoE. W związku z tym oczekuje się, że ludzie będą bardziej skłonni do wydatków konsumpcyjnych.
To odbicie będzie kontynuowane też w 2022 roku, w przypadku którego Bank Anglii podniósł prognozę wzrostu gospodarczego - zamiast 6,25 proc. ma on wynieść 7,25 proc. Bank ocenia także, że spadek PKB w 2020 roku okaże się mniejszy niż początkowo się obawiano i wyniesie 10 proc., a nie 11 proc. To z kolei jest związane z tym, że negatywny efekt gospodarczy poprzedniego lockdownu, który miał miejsce w listopadzie, był mniejszy niż przewidywano.
Bank zaznacza, że perspektywy gospodarcze nadal pozostają bardzo niestabilne. Wskazał, że odbicie gospodarcze będzie zależało od powstrzymania nowych wariantów wirusa, a także od skłonności gospodarstw domowych do wydawania pieniędzy. "Oczekuje się, że program szczepień przeciw Covid doprowadzi do złagodzenia ograniczeń związanych z dystansem społecznym, zmniejszenia niepewności gospodarczej i zwiększenia aktywności, choć trudno przewidzieć czas wystąpienia tych efektów" - napisano.
Zgodnie z powszechnymi przewidywaniami analityków Komitet Polityki Monetarnej (MPC) jednomyślnie pozostawił główną stopę procentową na dotychczasowym, rekordowo niskim poziomie 0,1 proc., a także wielkość programu skupu obligacji na niezmienionym poziomie 895 miliardów funtów. Następne posiedzenie MPC w sprawie stóp procentowych odbędzie się 18 marca.(PAP)
Inwestycja serii A stanowiąca wsparcie dla innowacyjnej firmy, pracującej nad wyzwaniem przyszłości - „Pracuj z każdego miejsca”.
LONDYN i SAN FRANCISCO, 2 lutego 2021 /PRNewswire/ -- Oyster, platforma do zarządzania zasobami ludzkimi dla rozsianych po całym świecie podmiotów, ogłosiła dzisiaj, że zakończyła inwestycję serii A o wartości 20 milionów dolarów, prowadzoną przez Emergence Capital, niecały rok po pozyskaniu 4,2 miliona dolarów ze wsparcia kapitałowego. Inspirowana gwałtownym przyspieszeniem rozwoju koncepcji pracy rozproszonej podczas pandemii, firma Oyster odnotowała dynamiczny wzrost, umożliwiając przedsiębiorstwom zarządzanie rosnącymi i rozproszonymi geograficznie zasobami ludzkimi w ponad 100 krajach.
Znany inwestor w przedsięwzięcia typu „Oprogramowanie jako usługa” (SaaS), Jason Green, który prowadził finansowanie dla Zoom, Salesforce, Bill.com i innych podmiotów, został głównym inwestorem. Do grona dodatkowych inwestorów należą Slack Fund oraz Connect Ventures. Dzięki tej inwestycji Oyster przyspieszy swój intensywny rozwój i przyczyni się do realizacji misji firmy, jaką jest umożliwienie ludziom pracy z dowolnego miejsca.
Obecnie istnieją ogromne możliwości dla przedsiębiorstw skoncentrowanych na zdalnym działaniu, pozwalające na przyciągnięcie i zatrzymanie największych światowych talentów, a także dla firm typu SaaS, które im to umożliwiają. Wyróżniająca się w swojej kategorii platforma do zarządzania zasobami ludzkimi Oyster, typu SaaS, wspiera zmieniające się potrzeby kadrowe w nowym świecie pracy z każdego miejsca - eliminując potrzebę radzenia sobie z lokalnymi płacami i złożonością zatrudnienia, przyspieszając tradycyjne międzynarodowe zatrudnianie, wdrażanie oraz zapewniając solidne świadczenia zarówno dla pracowników, jak i kontrahentów - a wszystko to w ramach jednej platformy opartej na modelu SaaS.
Zamykając geograficzną lukę pomiędzy znakomitymi ofertami pracy a utalentowanymi osobami, firma odpowiada na wiele bolączek współczesnego społeczeństwa, w tym nierówny podział dóbr i talentów, brak możliwości rozwoju kariery, wypalenie zawodowe i zaburzoną równowagę pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym. Oyster otrzymała ostatnio certyfikat B-Corporation ze statusem oczekującym. Spółka opublikowała dokument dotyczący wpływu społecznego, który można znaleźć tutaj.
„Inwestujemy w ludzi, którzy zmieniają sposób funkcjonowania świata - powiedział założyciel firmy Emergence, Jason Green. - Zjawisko pracy zdalnej jest już obecne i z pewnością się utrzyma. Dzięki Oyster zatrudnianie i włączanie najlepszych specjalistów na świecie jest łatwe, szybkie i efektywne. Firma może pochwalić się najlepszym zespołem i produktem, które pozwolą jej zdominować tę wyłaniającą się kategorię w przyszłości pracy, a my jesteśmy zaszczyceni, że możemy z nimi współpracować”.
Tony Jamous, dyrektor generalny Oyster, powiedział: „Możliwość pracy z dowolnego miejsca to doskonała wiadomość dla świata, niezależnie od ponurego roku 2020. Dostosowaliśmy naszą misję do rozwoju i to przynosi efekty. Mieliśmy wyjątkowe szczęście, że udało nam się podczas pandemii zdalnie zebrać fundusze inwestycyjne w fazie zalążkowej i serii A”.
Jason Spinell, dyrektor funduszu Slack Fund, dodał: „Fundusz Slack Fund koncentruje się na inwestycjach w kolejną generację przedsiębiorstw informatycznych kształtujących przyszłość pracy. Oyster wychodzi naprzeciw wyzwaniom, które wiążą się z zatrudnianiem szeroko rozproszonego zespołu, umożliwiając poszczególnym podmiotom poszerzenie puli potencjalnych talentów i zatrudnianie w oparciu o to, co jest dla nich najważniejsze. Możliwości zatrudniania z dowolnego miejsca są niezbędne, aby sprostać wyzwaniom zdalnej przyszłości”.
Conner Forrest, starszy analityk w 451 Research, będącym częścią S&P Global Marketing Intelligence, podkreśla: „Obecnie przedsiębiorstwa zaczynają myśleć bardziej strategicznie o pozyskiwaniu międzynarodowych talentów, jednakże najpierw wymagają fundamentalnego wsparcia, aby móc zatrudniać globalnie. W miarę jak rośnie liczba długoterminowych i regularnych strategii pracy zdalnej, a firmy rozważają eliminację fizycznej przestrzeni biurowej ze względu na COVID-19, zapotrzebowanie na narzędzia, które wspierają masowe przejście na pracę zdalną jest ogromne”. [1http://oysterhr.com/careers.
Kilka zdań o Emergence Capital
Emergence jest czołowym funduszem inwestycyjnym kapitału podwyższonego ryzyka skupiającym się na podmiotach z sektora oprogramowania dla przedsiębiorstw we wczesnych fazach rozwoju. Jego misją jest osiągnięcie pozycji najważniejszego partnera dla firm, które zmieniają sposób funkcjonowania świata. Więcej informacji można znaleźć na stronie https://www.emcap.com.
[1] 451 Research, część S&P Global Market Intelligence, “Oyster goes GA with global talent management platform”, wrzesień 2020.
Źródło: Oyster
KONTAKT:
Więcej informacji można uzyskać kontaktując się z:
Marie Domingo
Oyster®
e- mail; This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.
tel. (650) 888-5642
-
Stacy Williams
Oyster®
e-mail: This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.
tel. (970) 819-0839
Źródło informacji: PR Newswire
UWAGA: Za materiał opublikowany przez redakcję PAP MediaRoom odpowiedzialność ponosi jego nadawca, wskazany każdorazowo jako „źródło informacji”.
Szukasz dodatkowego źródła dochodu? Chcesz doraźnie zarobić dodatkową gotówkę? Oto kilka sposobów jak zacząć dorabiać do domowego budżetu. Jak się okazuje - da się zarabiać nawet bez wychodzenia z domu.
1. Zostań testerem produktów
Wiele marek zanim wprowadzi produkty do sprzedaży chce dowiedzieć się co myślą o nich statystyczni konsumenci. Dzięki programom takim jak Paid Product Testing możesz testować żywność czy sprzęty elektroniczne, zanim zostaną one wprowadzone na rynek i… otrzymać zapłatę za wyrażenie opinii na ich temat.
Niektóre firmy nie mają możliwości wypłacania wynagrodzenia pieniężnego za testowanie produktów, ale oferują konkretne nagrody rzeczowe lub bony.
2. Wynajmij swój podjazd
Dość częstym sposobem na dodatkowy zarobek było wynajmowanie swojego domu produkcjom filmowym czy telewizyjnym, czy udostępnianie swojego pokoju na Airbnb. Niestety taka forma jest obecnie utrudniona ze względu na pandemię koronawirusa. Okazuje się jednak, że nadal możesz w bezpieczny sposób udostępniać swoją przestrzeń - wynająć swój podjazd lub garaż. Takie opcje oferuje JustPark lub Your Parking Space. Sam decydujesz, ile warte jest twoje miejsce - a cenę ustawiasz w zależności od lokalizacji i udogodnień takich jak oświetlenie, czy różnego typu zabezpieczenia.
3. Polecaj znajomym usługi
Wiele firm oferuje dodatkowe zniżki lub gotówkę za polecanie usług znajomym. Jeśli polecisz Skrill Money Transfer (www.skrill.com) swoim 50 znajomym, którzy skorzystają z usługi darmowych przelewów międzynarodowych zarobisz aż £500. Potencjalny, polecony użytkownik usługi musi wówczas skorzystać ze specjalnego unikatowego kodu lub linku oraz spełnić kryteria minimalnej kwoty przelewu. Więcej informacji o programie "Poleć znajomego" znajduje się na stronie: Skrill
4. Zaprzyjaźnij się z recyklingiem
Portale takie jak Mazuma Mobile oferują natychmiastowe wyceny produktów, których już nie używasz. Za pomocą strony możesz sprawdzić, ile zarobisz sprzedając swój stary, używany smartfon, tablet czy konsolę. Używaną elektronikę, gry, płyty CD i filmy DVD możesz także sprzedać na portalu Musicmagpie.
Ponadto możesz również zarabiać na swoich starych ubraniach i butach. Przykładowo możesz otrzymać £5 zniżki na zakupy powyżej £25 w Schuh i £5 zniżki przy zakupach powyżej £35 w M&S oddając stare ubrania.
5. Zarabiaj aktywnie
Popularną ostatnimi czasy formą dodatkowego zarabiania pieniędzy jest również praca dla firm takich jak UberEats czy Deliveroo. Aby rozpocząć przygodę z Deliveroo wystarczy smartfon, własny pojazd (rower, samochód czy skuter) i konto bankowe. Ponadto jest to zajęcie elastyczne - sam decydujesz, kiedy chcesz podjąć pracę i jak długo chcesz pracować. Wypłaty odbywają się raz w tygodniu - we wtorki, ale możliwe jest uzyskanie pieniędzy wcześniej. Oczywiście dostawcy zatrzymują 100% otrzymanych napiwków od zadowolonych klientów.
Dodatkowo zarobione pieniądze zawsze można bezpiecznie przelać za pomocą Skrill Money Transfer. Przy transakcjach prowadzonych za pomocą Skrill nie ma granic i uciążliwego cła. Niezależnie od tego czy przesyłamy pieniądze do Unii Europejskiej czy z Unii Europejskiej - transakcje przebiegają szybko i bezpiecznie - prosto na konto bankowe. Skrill Money Transfer to firma będąca członkiem PaySafe Group i istniejąca na rynku od ponad 20 lat.
Jeśli często wykonujesz przelewy międzynarodowe - przesyłanie pieniędzy ze Skrill może być również sporą oszczędnością, bo odbywa się zawsze po korzystnych kursach wymiany walut. Ponadto, jeśli korzystasz z aplikacji mobilnej Skrill (dostępna jest w wersji zarówno na IOS jak i Androida) możesz ustawić sobie powiadomienia dotyczące kursów walut - w ten sposób nie przegapisz korzystnych stawek.
Więcej informacji jak szybko i bezpiecznie wysłać gotówkę znajduje się na stronie skrill.com/pl
Chociaż pochodzę z Lublina, jako dziecko spędziłem wiele czasu odwiedzając moich kuzynów i dziadków w stosunkowo dużej wsi niedaleko miasta Rzeszów. Pamiętam polskie żniwa, wypatrywanie mojego wujka, brata Babci, który wychodził z domu bardzo wcześnie rano, i który wracał do domu późno; często zmęczony, ale i szczęśliwy, ponieważ praca na roli dawała mu wiele satysfakcji.
Myślę, że rolnictwo zawsze było silnie zakorzenione w "kulturze pracy" polskiego narodu. Dziś sytuacja się zmieniła, ponieważ młodzi ludzie przenoszą się do miast w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Pamiętam, jak ciężko musieli pracować członkowie mojej rodziny, aby wyżywić siebie, swoich najbliższych oraz zarobić na przyzwoite (?) życie. Moja Mama czasami opowiadała, że w dzieciństwie, zanim poszła do szkoły, musiała pomagać rodzicom np. przy karmieniu krów czy czyszczeniu obory. Pamiętam też wizyty u mojej Cioci we Włoszech, która pracowała w jednym z gospodarstw. To naprawdę była ciężka praca. Siedząc i pracując zdalnie naprawdę nie powinienem narzekać, prawda?
Ostatnio natknęłam się na bardzo ciekawy artykuł opublikowany w Emerging Europe o wpływie Brexitu na brytyjski przemysł rolniczy. Często zastanawiałem się, co stanie się z niektórymi sektorami tutejszej gospodarki po zakończeniu okresu przejściowego. Dobrą wiadomością jest to, że rząd brytyjski zwiększył do 30,000 liczbę wiz dla pracowników sezonowych, którzy będą mogli przyjechać do Wielkiej Brytanii na okres do 6 miesięcy. Niestety, na tym dobre wiadomości się kończą. To nowe "rozwiązanie wizowe" wiąże się z wysoką ceną. Ta “wizowa przyjemność” będzie kosztować 244 funtów, co dla wielu potencjalnie zainteresowanych osób może być po prostu zbyt dużą barierą finansową. Co więcej, obywatele niektórych krajów np. Turcji czy Macedonii zapłacą mniej, o 55 funtów, niż pracownicy sezonowi z innych państw np. Rumunii, Bułgarii czy Słowenii. Powód? Niektóre kraje nie są członkami tzw. Council of Europe’s Social Chapter.
Czy są jeszcze jakieś inne poważne przeszkody, które mogą powstrzymać ludzi przed przyjazdem do Wielkiej Brytanii? Oczywiście, wiele. Każda osoba składająca wniosek będzie musiała wykazać, że ma na koncie wystarczającą ilość pieniędzy na swoje utrzymanie, co najmniej 1270 funtów. Każdy pracodawca będzie musiał również wystawić zaświadczenie o tzw. sponsorowaniu (certificate of sponsorship). Ponadto, każdy aplikujący będzie musiał udać się do centrum składania wniosków wizowych, gdzie zostanie mu zrobione zdjęcie i pobrane odciski palców. Dużo “zachodu”? Myślę, że tak. Czy przyjechałbym dzisiaj do Wielkiej Brytanii wiedząc, że trzeba będzie przejść przez tak wiele niepotrzebnych biurokratycznych przeszkód? Odpowiedź jest prosta: nie.
Czy to już koniec "sagi aplikacyjnej"? Nie, absurdalnych decyzji jest wiele więcej niż nam się wydaje. Na przykład; jeśli wnioskodawca nie będzie mógł spełnić wymaganych kryteriów finansowych, nadal będzie mógł przyjechać do Wielkiej Brytanii, aczkolwiek będzie musiał liczyć na wsparcie finansowe swojego pracodawcy. Proces składania wniosków jest tak skonstruowany, że nie można go zastosować w innych sektorach gospodarki, a zatem większość pracowników sezonowych będzie zmuszona do kontynuowania pracy na farmach. Czy taka sytuacja, nieznajomość tutejszych praw czy bariera językowa może teoretycznie spowodować wyzysk w pracy? Myślę, że taki scenariusz jest możliwy.
Naprawdę zdumiewające jest to, że w 2019 roku 98% (!) całej siły roboczej w przemyśle rolniczym pochodziło z Rumunii i Bułgarii. Moim zdaniem rząd wprowadził system, który jest skomplikowany i, szczerze mówiąc, ekonomicznie bezmyślny. Zastąpienie "morza obywateli UE" pracujących w rolnictwie, chętnych do podjęcia pracy na brytyjskich farmach nie będzie łatwe a tych zmian nie da się tak po prostu wprowadzić z dnia na dzień. Moim zdaniem ta krótkowzroczna polityka brytyjskiego rządu będzie miała szkodliwy wpływ na przemysł rolniczy. Obawiam się również, że w rezultacie będziemy płacić wyższe ceny za żywność w naszych supermarketach. Ze względu na potencjalny brak pracowników jestem również pewien, że koszt lokalnej produkcji żywności wzrośnie, a my jako naród będziemy nadal importować owoce i warzywa, niezależnie od ubocznych skutków Brexitu i dodatkowej biurokracji.
Dlaczego księgowa uczy księgowości swoich klientów ?
Akademia Księgowości w UK to zupełnie nowa platforma skierowana do Polonii w UK.
Akademia Księgowości to nie tylko kursy księgowości online prowadzone po polsku. Jest to rzetelny i bardzo praktyczny poradnik dla wszystkich samozatrudnionych,
oraz początkujących księgowych- właściwie jest to wszystko, czego często brakuje na oficjalnych kursach i rozwiązania, o jakich rzadko się wspomina.
Jak zrodził się pomysł na Akademię ?
Jako założyciel polskiego biura księgowego, z wieloletnim doświadczeniem, po latach pracy w zawodzie obsługując wielu polskich klientów i po odbyciu wielu teoretycznych kursów w celu poszerzenia własnej wiedzy, pomyślałam, aby stworzyć platformę szkoleniową, dzięki której nasi klienci będą mogli zasięgnąć praktyczna wiedze na temat prowadzenia biznesu w UK tak, aby sami potrafili rozwiązać podstawowe problemy bez konieczności kontaktowania się i umawiania na często kosztowne i suche konsultacje z księgowym lub doradcą finansowym. Szczególnie w dobie pandemii, gdzie jak wiadomo – większość z nas pracuje w domu, a konsultacje telefonicznie nie dla wszystkich są wystarczające.
W stworzenia Akademii i we wprowadzeniu tego pomysłu w życie pomógł mi długoletni klient – firma B2BC Studio i wspólnymi staraniami stworzyliśmy Akademię Księgowości UK!
Dla kogo przeznaczone są kursy księgowości?
Nasze kursy będą odpowiedzią na pytania dyrektorów firm, osób samozatrudnionych, jak również początkujących księgowych. Nie wystawiamy certyfikatów, nie bazujemy jedynie na niezrozumiałej teorii. Wiedza, jaką chcemy przekazać, jest bardzo praktyczna i konkretna. Interesuje nas rozwiązywanie codziennych problemów w biznesie.
Czy kursy naucza mnie księgowości?
Seria kursów praktycznych podzielona będzie na tematy tak, żeby skupić się w pełni na najbardziej potrzebnych narzędziach, które pomogą Ci prowadzić firmę. Kursy praktyczne prowadzone będą z poziomu użytkownika-strony gateway na stronie HMRC oraz z programu do księgowania-Capium, który sponsorowany jest przez ACCA (Association of Chartered Certified Accountants). Bazujemy więc na przykładach wziętych z życia i na realnych narzędziach komunikacji z urzędami angielskimi.
Dobrze pamiętam początki naszych własnych działalności, skupiamy się więc na początku na samych podstawach. Jest bowiem w UK bardzo dużo osób myślących o założeniu własnej firmy i nie ma się tu czemu dziwić. Jest to wbrew pozorom bardzo proste. Czasami wydaje nam się, że nie podołamy takim obowiązkom. Nie każdy z nas czuje się też swobodnie w angielskiej terminologii, a jeszcze częściej ciężko nam ogarnąć całą komunikację z HMRC i innymi urzędami jedynie droga internetowa. Właśnie dla takich osób, mamy też kursy informacyjne, od których proponujemy zacząć. Są to kursy tematyczne, w których opisujemy najbardziej podstawowe zagadnienia, ale też rozwijamy kilka niejasnych wątków związanych z prowadzeniem firmy w UK zarówno na temat Self Employed , jak i LTD.
Wielu naszych odbiorców (posiadających własną działalność od lat), korzystając właśnie z kursów informacyjnych, pogłębili swoją wiedzę i świadomość jak rozliczać wydatki, jak oszczędzać, co nam wolno a jakich błędów nie powinniśmy popełniać. Te informacje często trafiają do nas za późno. Kilka dni przed rozliczeniem w panice odpowiadamy księgowym na długą listę pytań. Z doświadczenia wiem, że “Prosta Księgowość To prosty Biznes” - i to jest właśnie nasza domena.
W ofercie mamy również kursy praktyczne, które pomogą naszym użytkownikom w samodzielnym rozliczeniu firmy. Z tej opcji mogą skorzystać zarówno osoby prowadzące firmę, jak i te zaczynające swoją karierę w UK.
Dlaczego Księgowa uczy księgowości swoich klientów ?
Kilka osób, łącznie z moimi wieloletnimi klientami, zadało mi proste pytanie: Dlaczego mam zamiar uczyć ich tego, za co mi płacą? Teoretycznie mają rację, myśląc, że w ten sposób tracę potencjalną bazę klientów. Koledzy i koleżanki z branży także zerkają na ten pomysł z podejrzeniem. Trzeba tu zaznaczyć, że kursy te nie są darmowe, ale ich koszt często jest kilkakrotnie mniejszy niż kwota, czas i stres, jaki czeka ich przez brak wiedzy i koszta z tym związane, kary, porady, kontrole. My, osobiście, wkładamy w nasze kursy wiele pracy i czasu i wierzymy w to, że jest to produkt warty swojej ceny. Oczywiście ceny kursów nie zrekompensują wszystkich małych zleceń, z jakimi klienci mogliby zawitać do mojego biura księgowego, nie mając tej wiedzy, jaką my oferujemy. W tym przypadku trzeba myśleć bardziej przyszłościowo, pomagając w rozwoju małych przedsiębiorstw i start-upów. Wspierając tych na początku swojej przygody z biznesem, dajemy im możliwość swobodnego rozpędu bez wysokich kosztów na początku. Na pewnym etapie rozwoju, każda dobrze prosperująca firma, będzie potrzebowała wsparcia ze strony księgowości-a dobrze “wyedukowany” klient wydaje na nią mniej a księgowy, może wykonać swoją pracę efektywniej-stąd nasza główna domena, jaką się kierujemy.
“Prosta Księgowość To Prosty Biznes”
Plany Akademii na przyszłość
Na pewno będziemy regularnie poszerzać ofertę naszych kursów. Zgodnie z tym, czego poszukują nasi odbiorcy. W odpowiedzi na zapotrzebowanie możemy pochwalić się ostatnim kursem „hitem” czyli jak samodzielnie wykonać rozliczenie podatku - jak wypełnić self assessment krok po kroku.
Mamy również grono ekspertów w UK, z którymi współpracujemy. W naszych bonusach wywiadu udzielają specjaliści z dziedziny biznesplanów i finansowania start upów jak np. firma Mrukwa LTD oraz brokerzy ubezpieczeniowi i kredytowi. Chcemy rozwijać nasz projekt i chętnie podejmiemy współpracę partnerską z innymi firmami.
Czy jesteśmy otwarci na współpracę?
Akademia UK rozwija się błyskawicznie. Już myślimy o tym, aby była ona platformą, gdzie każdy może znaleźć kurs dla siebie, który pozwoli mu na samorozwój lub rozwój firmy. Dlatego zachęcamy wszystkie osoby, które chciałyby nawiązać z nami współpracę w stworzeniu własnego rzetelnego kursu. Jeśli zadajesz sobie pytanie: jak stworzyć kurs online? Zapraszamy do kontaktu z naszą Akademią!
Tymczasem zapraszamy na naszą stronę. Kursy w Akademii Księgowości są dostępne 24/7 365 dni w roku.
Od piątku Wielka Brytania nie będzie już częścią jednolitego rynku i unii celnej UE. Ministerstwo Rozwoju Pracy i Technologii przygotowało poradnik dla polskich przedsiębiorców na temat zasad współpracy z tym krajem od 1 stycznia 2021 r.
Poradnik przygotowany przez resort rozwoju ma na celu wsparcie przedsiębiorców w związku ze zmianami, które pojawią się wraz z zakończeniem trwającego do 31 grudnia tzw. okresu przejściowego w relacjach UE-Wielka Brytania. Zmiany dotyczą m.in. kontroli na unijno-brytyjskiej granicy.
Jak podkreśliło MRPiT, zawarcie 24 grudnia br. porozumienia w sprawie umowy o handlu i współpracy między UE a Wielką Brytanią to dobra wiadomość dla przedsiębiorców. Oznacza, że m.in. w obrocie handlowym nie będą obowiązywały cła i ograniczenia ilościowe, co było "jedną z poważniejszych obaw polskich przedsiębiorców". Wielka Brytania opuści jednak jednolity rynek, "a to wiąże się z wieloma utrudnieniami".
"Każda firma, niezależnie od wielkości, która prowadzi wymianę handlową z Wielką Brytanią, będzie podlegać szeregowi nowych formalności, nowym wymogom regulacyjnym i administracyjnym" – czytamy w "Zasadach współpracy z Wielką Brytanią od 1 stycznia 2021 r." Np. przedsiębiorcy UE "zamierzający przywozić z Wielkiej Brytanii lub wywozić do Wielkiej Brytanii będą musieli posiadać numer rejestracyjny i identyfikacyjny przedsiębiorcy EORI". Ponadto tzw. numery EORI wydane przez Wielką Brytanię nie będą już ważne w UE.
MRPiT przypomina w poradniku, że Wielka Brytania opuściła Unię Europejską 1 lutego 2020 r. po zawarciu przez obie strony Umowy o wystąpieniu, stając się tym samym państwem trzecim. Z końcem roku upływa natomiast okres, w którym kraj ten jest nadal traktowany jako państwo członkowskie z zachowaniem, zasadniczo, wszelkich praw i obowiązków.
Publikacja, jak powiedział PAP wiceminister rozwoju, pracy i technologii Marek Niedużak, "przestawia konsekwencje zakończenia okresu przejściowego w wielu aspektach, zawiera zalecenia oraz szereg aktywnych linków do stron z informacjami sektorowymi i szczegółowymi, które są na bieżąco aktualizowane".
Można je znaleźć na www.brexit.gov.pl. "Jeśli ktoś ma pytanie szczegółowe, może je przesłać na adres email : This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.. We współpracy z ekspertami z innych resortów odpowiadamy na wszystkie pytania" – podkreślił wiceminister.
"Współpracujemy też z administracjami Francji, Belgii czy Holandii w zakresie wszelkich informacji, potrzebnych przedsiębiorcom dotyczących warunków korzystania z infrastruktury granicznej i portowej w tych państwach" – dodał Niedużak.
Resort zwrócił uwagę, że 1 stycznia 2021 r. w zakresie wymiany handlowej na linii UE-Wielka Brytania nastąpiły "nieuniknione i istotne dla przedsiębiorców zmiany". Wskazał m.in. na kontrole na unijno-brytyjskiej granicy. Podkreślił, że w publikacji uwzględnione zostały najistotniejsze kwestie z punktu widzenia przedsiębiorcy.
"W każdym rozdziale zastosowaliśmy – tam, gdzie to możliwe – opis skutków (brexitu - PAP). (...) Zawarliśmy pewne porady i sugestie dla przedsiębiorców, przytoczyliśmy przykłady, odpowiedzieliśmy na już zadane pytania" – przekazało ministerstwo.
Jednocześnie Ministerstwo zastrzegło, że informacje zawarte w publikacji są stale aktualizowane, ponieważ dynamika prac po obu stronach (brytyjskiej i unijnej) jest ogromna, dlatego trzeba na bieżąco śledzić zawarte w nich informacje. Ministerstwo zaleca korzystanie z właściwych stron źródłowych.
Wiceminister Niedużak przypomniał, że jego resort stara się przygotować polskich przedsiębiorców do nowych warunków współpracy z Wielką Brytanią od 2016 roku, czyli od wyników referendum w Wielkiej Brytanii. "Prowadzimy szereg spotkań z organizacjami pracodawców, związkami, organizacjami branżowymi, w tym briefingów i webinariów" – wskazał. (PAP)
Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies -
Polityka prywatności.
Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO.
Więcej dowiesz się TUTAJ.