Szukasz dodatkowego źródła dochodu? Chcesz doraźnie zarobić dodatkową gotówkę? Oto kilka sposobów jak zacząć dorabiać do domowego budżetu. Jak się okazuje - da się zarabiać nawet bez wychodzenia z domu.
1. Zostań testerem produktów
Wiele ma...
Food Plus, pierwsza polska sieć franczyzowa za granicą należąca do Mastermedia, ma już 5 lat. To ponad 200 sklepów w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Niderlandach i Irlandii. Sieć jest odpowiedzią na zapotrzebowanie konsumentów na najlepsze, polskie i środkowoeuropejskie produkty. Celem Mastermedia jest zwiększanie sprzedaży producentów w kanale zagranicznym oraz szerokie wsparcie franczyzobiorców, aby mogli wygrywać na konkurencyjnym rynku.
Efektywna synergia działań z producentami i franczyzobiorcami
Food Plus jest pierwszą polską siecią franczyzową za granicą, zrzeszającą pod wspólnym szyldem ponad 200 sklepów w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Holandii i Irlandii.
Sieć powstała w czerwcu 2016 r. W sklepach Food Plus konsumenci codziennie znajdują najwyższej jakości produkty nie tylko z Polski, ale również z innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Dla Mastermedia priorytetem w dystrybucji są produkty świeże: wędliny, nabiał oraz dania garmażeryjne najlepszych marek – tego właśnie oczekują konsumenci zarówno na Wyspach Brytyjskich, jak i w kontynentalnej Europie. Mastermedia wspiera franczyzobiorców poprzez zapewnienie wizualizacji sklepów i preferencyjnych warunków zakupu produktów, działań marketingowych oraz optymalizację asortymentową.
- Czujemy się odpowiedzialni za tworzenie rozwiązań odpowiadających trendom, oczekiwaniom konsumentów i kierunkom, w jakich rozwija się rynek. Dziękujemy naszym Franczyzobiorcom za ten czas i za zaufanie, jakim nas obdarzyli. W ciągu 5 lat zaszły duże zmiany, a dzięki zebranym wspólnym doświadczeniom oraz wsparciu ze strony Partnerów Sieci dziś mamy ponad 200 sklepów i wciąż dołączają do nas kolejne. Cały czas staramy się zwiększać nasze wsparcie, aby Franczyzobiorcy mogli wygrywać na konkurencyjnym rynku – mówi Dariusz Bożek, Dyrektor Działu Detalicznego w Mastermedia Cioczek i Wójciak Sp. J.
Partnerstwo strategiczne dla Sieci Food Plus
W ramach wsparcia dla sieci, Mastermedia wraz z największymi producentami żywności prowadzi Strategiczne Partnerstwo dla Food Plus. Ideą partnerstwa jest ścisła współpraca producentów, Mastermedia oraz sieci sklepów w celu zwiększenia zdolności konkurowania tych sklepów na rynku. W trakcie 5 lat obecności Food Plus na rynku partnerami Sieci były między innymi firmy:
Tarczyński S.A., SM Mlekpol, Lisner, OSM Piątnica, Virtu, U Jędrusia Sp. z o.o., Dega S.A., Melvit, Grupa Maspex, OSM Sierpc, Pamapol S.A., Wedel, FH Rolnik Sp.J., Bakalland (Delecta), Herbapol S.A., Wawel S.A., JBB Bałdyga, ZPOW Orzech, Kupiec Sp. z o.o.
Jesteśmy nastawieni na szerszą współpracę, z wieloma producentami i planujemy już pewne nowe formy zaangażowania w rozwój Sieci. To kolejny etap rozwoju i również nowy kształt funkcjonowania Food Plus w najbliższych latach. Atrakcyjność asortymentu, innowacje produktowe, wsparcie materiałami POS oraz stabilność współpracy będą decydowały o przystąpieniu producenta do współpracy. Wspólnie będziemy prowadzić akcje sprzedażowe, wspierane reklamą w materiałach POS i gazetkach sieci w mediach społecznościowych, aby zwiększać sprzedaż producentów w kanale zagranicznym – dodaje Dariusz Bożek.
O Mastermedia:
Firma Mastermedia Cioczek i Wójciak sp. j. powstała w 2006 roku i jest jedną z największych polskich firm handlowych eksportującą produkty spożywcze do Wielkiej Brytanii, Niderlandów, Belgii, Niemiec oraz Irlandii. Jest również właścicielem sieci franczyzowej Food Plus. Obroty firmy w 2020 roku wyniosły 885 mln zł i są większe o 145 mln zł w stosunku do 2019 roku. Firma jest też laureatem wielu prestiżowych nagród, między innymi: Diamentów Forbesa, Gazel Biznesu organizowanego przez Puls Biznesu, a także została wyróżniona w kategoriach „Eksport” oraz „Debiut” w prestiżowym Rankingu 500 firm „Rzeczpospolitej”.
Czy można wyjechać za granicę, a mimo to kupować polską, zdrową żywność? Pewnie, że tak! Dzięki SPIŻARNI!
Czy można pracować w Polsce w renomowanej firmie, która stawia na rozwój i uczciwość wobec każdego pracownika? Jak najbardziej! W SPIŻARNI!
SPIŻARNIA to firma założona przez Dariusza Jeleniewskiego i Karola Wrońskiego w 2005 roku. Od samego początku dostarcza Polakom na emigracji polskie produkty, między innymi pierogi, pasztety, barszcze, nabiał, wędliny. Obecnie w ofercie znajduje się ponad 10 000 pozycji asortymentowych. Produkty trafiają głównie do Wielkiej Brytanii, Niderlandów, Irlandii, Belgii, Austrii.
Dariusz i Karol to dwaj koledzy, którzy znają się z czasów szkolnych. 16 lat temu dzięki determinacji i biznesowej „żyłce” założyli firmę, w której obecnie pracuje 300 osób. SPIŻARNIA wciąż się rozwija i inwestuje, jej przychód w 2020 roku wyniósł 600 mln zł.
SPIŻARNIA OTWORZYŁA SIĘ W 2005 ROKU
Był 1 maja 2004 roku. Unia Europejska otwierała swoje drzwi dla 10 nowych państw, w tym Polski. Przez granice następował swobodny przepływ towarów i usług. Szansę na rozwój swojego biznesu dostrzegli w tym dwaj koledzy, lublinianie: Dariusz Jeleniewski i Karol Wroński. Kiedy Europa witała nowych członków, Dariusz z Karolem stali na polsko-niemieckiej granicy w starym Volkswagenie Touranie, z zamontowaną do haka przyczepką. Przyczepka pełna była barszczu w proszku, pierogów makaronów i innych gotowych dań „made in Poland”. A wszystko to dla swoich rodaków, którzy stęsknili się za polską kuchnią. Po 16 latach z Polski wyjeżdża już nie jeden suv z przyczepką, ale 80 tirów załadowanych po brzegi polskimi potrawami i produktami.
ZNAJĄ SIĘ JAK „ŁYSE KONIE”
Dariusz Jeleniewski i Karol Wroński to koledzy z czasów szkolnych. Z pewnością ta długoletnia bliska znajomość wpłynęła na firmę i jej późniejszy rozwój. Obaj obserwowali powszechne zjawisko wyjazdów Polaków za pracą, w tym ich znajomych, do Anglii, Irlandii, Holandii. Dostrzegli szansę we wstępowaniu Polski w struktury Unii Europejskiej. Skoro tak wielu rodaków wyjeżdża za granicę, to trzeba dostarczać im polskie produkty, które są wysokiej jakości i które będą przypominać im skąd pochodzą. W 2005 roku nie było na Wyspach tak wiele polskich sklepów, jak obecnie. Spiżarnia zaczęła współpracę z kurdyjskimi, tureckimi i hinduskimi sklepami. W takich lokalach umieszczano specjalną „polską półkę” – drewnianą z daszkiem ze strzechy. Projektem i wykonaniem Darek z Karolem zajmowali się również sami. W garażu taty Darka zorganizowali warsztat, gdzie składali drewniane konstrukcje, przymocowywali słomiane daszki i ćwiczyli się w cierpliwości … Sami kompletowali towar zgodnie z zamówieniami klientów, sami go pakowali, ładowali, wieźli i sprzedawali na miejscu w Londynie czy Manchesterze.
Na początku półki zapełniały głównie gotowe dania obiadowe i produkty z długą datą ważności. Samochody dostawcze nie były wyposażone w chłodnie, więc wożenie nabiału i wędlin nie było możliwe. Polacy na Wyspach marzyli jednak o schabowym z ziemniakami i o rosole. Na to również przyszedł potem czas. Mięso jest od jakiegoś czasu jednym z hitów Spiżarniowej sprzedaży.
INWESTYCJA SIĘ OPŁACIŁA
W firmę zainwestowali sami. Pożyczki zaciągnęli u najbliższych, rozważnie kalkulowali wydatki. Podobnie startowało wiele polskich i zagranicznych biznesów, które osiągnęły sukces.
Przez pierwsze dwa lata działalności Spiżarni na Wyspy jeździły coraz większe ilości vanów z polskimi obiadami. Z czasem wyposażono je w chłodnie, ponieważ popyt na nabiał i wędliny stale rósł. W końcu w firmie pojawiły się tiry, a dwaj prezesi wysiedli z szoferek i zaczęli zarządzać rozwijającą się firmą.
Spiżarnia, czyli Sukces
Z każdym rokiem Spiżarnia odnosi coraz większe sukcesy. W 2010 roku firma rozpoczęła eksport rodzimych produktów do sklepów w Irlandii, później doszedł eksport do pozostałych krajów. W 2015 roku, kiedy spółka obchodziła 10-lecie, po raz pierwszy przekroczyła 100 mln złotych przychodu.
Obecnie lubelska Spiżarnia ma tysiąc aktywnych klientów, z czego 800 zamawia w spółce regularnie. Przewożone przez nich produkty trafiają prosto do sklepów, a także do mniejszych hurtowni, które potem zaopatrują w polskie przysmaki mniejsze punkty.
Jak podkreślają pomysłodawcy biznesu, najlepiej sprzedają się polskie wędliny, ze względu na ich wysoką jakość. Rodzime wyroby wędliniarskie są również tańsze od ich zagranicznych odpowiedników.
SPIŻARNIA ZATRUDNIA W KRAJU I ZA GRANICĄ
Spiżarnię tworzą przede wszystkim ludzie. Zatrudnienie znalazło tu 300 osób, z czego dwie trzecie pracuje w magazynie. Kolejnych 80 to handlowcy, magazynierzy i kierowcy stacjonujący w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Niderlandach, gdzie mieści się pięć magazynów przeładunkowych Spiżarni (tzw. cross-docków). Stamtąd polskie produkty trafiają na znacznie więcej rynków. Także do Niemiec, Austrii, Belgii, Grecji, Hiszpanii, na Maltę czy Cypr.
Logistyka Główne centrum logistyczne firmy znajduje się w Lublinie. Magazyn ma powierzchnię 11 000 m2. Dodatkowo firma posiada pięć magazynów typu cross-dock w Anglii w Londynie, Manchesterze, Lincoln i w Irlandii Północnej w Portadown oraz w Holandii w Zevenbergen.
Dostawy Spiżarnia dostarcza produkty w standardach zgodnych z obowiązującymi normami, dzięki nowoczesnej flocie samochodów dostawczych, wyposażonych m.in. w obudowy izotermiczne oraz posiadających agregaty chłodnicze.
SPIŻARNIA W LICZBACH
- 11 000 m2 powierzchni magazynowej w Lublinie
- 800 stałych klientów w obsłudze
- ponad 600 mln zł przychodu
- ponad 50 nagród i wyróżnień
ROZWÓJ I SKLEPY FRANCZYZOWE
W 2020 roku Spiżarnia rozpoczęła handel pakowanym surowym mięsem. Popyt na takie produkty wzrasta. Od 2016 roku w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Holandii Spiżarnia prowadzi również sieć około 200 sklepów franczyzowych pod nazwą &market. Misją sieci jest wspieranie właścicieli niewielkich i średnich sklepów spożywczych oferujących polskie produkty. Prowadzący sklepy nie mają narzuconych zbyt wielu odgórnych zasad. Otrzymują natomiast wsparcie marketingowe, organizacyjne i preferencyjne warunki zakupowe. Właściciele sklepów mają zatem pełną swobodę działania i organizowania swojego biznesu. Nie muszą zaopatrywać się w produkty wyłącznie ze Spiżarni. Obowiązuje ich tylko zasada zaopatrywania się w produkty z gazetki skierowanej do konsumentów sieci &market.
SPIŻARNIA ROZWIJA SIĘ NAJSZYBCIEJ
W zestawieniu Diamentów Forbesa 2021 lubelska Spiżarnia znajduje się na pierwszym miejscu w rankingu najszybciej rozwijających się firm na Lubelszczyźnie.
HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI
ML: Skąd się Panowie znają?
Karol Wroński: Poznaliśmy się dawno temu, chyba nikt już nie pamięta, kiedy na LSM-ie, gdzieś w okolicach ul. Wołodyjowskiego, gdzie mieszkałem i chodziłem do podstawówki. Cała banda chłopaków tam się przewijała. To były czasy, gdy pod blokami kopało się w piłę, wisiało na trzepakach i robiło wyprawy na pobliskie budowy na Czubach.
Dariusz Jeleniewski: Faktycznie znaliśmy się od chłopaka, ale mnie w pamięć zapadły lata późniejsze, gdy w ART. BIS za barem rozpoczęliśmy wspólnie zawodową karierę. Byliśmy tam obaj barmanami.
To były piękne lata, gdy wieczór zapadał nad ranem, a nogi człowieka niosły od lokalu do lokalu i wszędzie spotykało się ziomów z dzielni.
W takich okolicznościach przyrody, publicznie powiem to po raz pierwszy, poznałem moją przyszłą żonę. Jak się było nie zakochać… (rozmarzenie i śmiech)
KW: Faktycznie życie było wtedy takie proste, że człowiek nie wahał się nawet ożenić …
(śmiech …) Czy to w Ogólniaku (chodziłem do Dziewiątki na Struga), czy na studiach największym problemem było, kiedy się można wyrwać na miasto w watowanej kamizelce i jak się wbić na najlepszy melanż…
Życie tętniło na Miasteczku akademickim całą noc, choć niewielu miało wtedy auta, a nocne MPK nie jeździły. Jakoś tak było bliżej wszędzie na piechotę. Nikt się nie dziwił, że trzeba wracać z tzw. łączą ze Skłodowskiej na LSM.
ML: Fajnie się słucha tych opowieści. Zwłaszcza tym, którzy pamiętają czasy świetności MC czy ART. BIS-u. Czas jednak płynął nieubłaganie i dorosłość zapukała do drzwi. Trzeba było pomyśleć o utrzymaniu, przyszłości, pieniądzach…
Gdzie rozpoczęła się Wasza zawodowa kariera?
KW: Ja po studiach pojechałem do Warszawy jak duża część kolegów z UMCS-owskiej ekonomii. Pracowałem dwa lata w funduszach inwestycyjnych. Nawet mi się podobało, bo dużo tam było kombinatoryki i szacowania ryzyka. Liczenie zawsze szło dobrze. Koledzy z open specu mówili do mnie „Ej, komputer”, bo wykonywałem w głowie operacje zanim oni je wbili do excela.
DJ: Ja zaczynałem w branży odzieżowej, można powiedzieć. Na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych zajmowałem się wynajmem przestrzeni handlowej pod butiki. To był okres czasu, kiedy lubelski rynek sklepów z nowoczesną odzieżą dopiero powstawał i się kształtował. Pamiętajmy, że nie było wtedy galerii handlowych i istniało dopiero kilka tzw. sklepów firmowych. Najpierw wynajmowałem w ASTORII – pamiętny budynek u zbiegu Racławickich i Lipowej, gdzie otworzono pierwszego w Lublinie Burger Kinga. Jak ktoś chciał kupić fajny ciuch to szedł właśnie tam. Potem na kawkę na dół, nawet na burgera jak mu zostało kasy… (śmiech :-)
ML: Jak to stało, że postanowiliście zrobić wspólny biznes na handlu żywnością?
KW: Z czasem coraz więcej naszych znajomych i kolegów wyjeżdżało na Wyspy. Oczywiście byliśmy w kontakcie i to od nich dowiedzieliśmy się wkrótce, że trudno się im przestawić na tamtejsze jedzenie. Żywność w Polsce była i jest bardzo jakościowa i dużo smaczniejsza niż ta ogólnie dostępna w zachodnioeuropejskich marketach.
Przełomem było oczywiście wejście Polski do Unii Europejskiej. Wiedzieliśmy, że teraz albo nigdy.
Jeszcze prezydent Kwaśniewski nie skończył się ściskać premierem Millerem, a my już pakowaliśmy barszczyki na przyczepkę.
DJ: Przyczepka ze Statoila, zapakowane auto i my na zmianę za kierownicą. Jeden, drugi, trzeci lot. Szybko przesiedliśmy się do busa. Poleciało.
KW: Jeździliśmy coraz większymi autami, klientów przybywało. Polecali nas szwagier, szwagrowi (śmiech ). Polska żywność była bardzo pożądana, bo przyciągała do sklepów rosnącą emigrację naszych rodaków.
Na początku jeździliśmy sami, sami składaliśmy towar, czyli kompletowaliśmy pod zamówienie klienta, robiliśmy załadunek, rozładunek, wszystko. Nie raz po nieprzespanej nocy ruszaliśmy w drogę. Zmęczony był człowiek, że padał na twarz. Kawa, energetyki, na szybko coś do jedzenia. Mało nas było w domu.
Po kilku latach, jak już stanęliśmy na nogi, zatrudniliśmy ludzi i przestaliśmy tyle jeździć, to się żony musiały na nowo do nas przyzwyczajać (śmiech …).
ML: Jaka jest tajemnica Waszego sukcesu? Co zadecydowało o tym, że Wam się udało?
DJ: Hmm, chyba kombinacja szczęścia i ciężkiej pracy. Wstrzeliliśmy się we właściwy moment i z dużą determinację parliśmy do przodu.
Taki był początek. Potem bardzo dużo mocy dali nam ludzie, z którymi pracowaliśmy. Chyba mamy do nich szczęście. Niektórzy pracują z nami kupę lat i choć nie brakuje napięć (jak to w firmie, która się szybko rozwija), nie mamy problemów z rotacją.
KW: Na pewno, gdyby nie ludzie zatrudnieni w kraju i za granicą nie doszlibyśmy tu, gdzie jesteśmy. Robotę robią Przemek (Przemysław Duklas przyp. red.) w UK i Dominika (Dominika Bloemberg Salek przyp. red.) w Holandii ze swoimi zespołami. Chłopaki w terenie, czyli Przedstawiciele Handlowi to nasza pierwsza linia, robią chwilami rzeczy niemożliwe: jak trzeba sami pakują samochód z towarem, by Klient na czas dostał to, na czym mu zależy. Ludzie w logistyce czasem stają na głowie, by się nie spóźnić z dostawą.
Pracownicy lubelskiego biura i magazynu pokazali w covidowym kryzysie, na co ich stać.
Fajnie jest pracować z takimi ludźmi. Ufam, że Im z nami też (śmiech …).
DJ: A pytałeś? Ja pytałem. Mówią, że ze mną fajnie (śmiech).
ML: Wygląda na to, że i pracować i rozmawiać fajnie. Dziękuję za materiał.
KW: Bardzo dziękuję.
DJ: Również dziękuję.
Strażnicy naszego biznesu za granicą: Przemek i Dominika, Dyrektorzy Rynków w UK i Holandii
PRZEMYSŁAW DUKLAS – DYREKTOR SPIŻARNI W UK
Moja praca dla Spiżarni zaczęła się dość niespodziewanie. Pewnego dnia, a było to w styczniu 2012 roku, Karol Wroński zadzwonił do mnie i spytał, jak mi się pracuje na uniwersytecie (w tym czasie od 8 lat pracowałem w York St John University, ucząc języka angielskiego i podstaw lotnictwa – tzw. szkoły naziemnej). Zupełnie niespodziewanie zapytał, czy chciałbym zmienić pracę i pomóc mu w biznesie w UK. Bratu żony się nie odmawia i tak się zaczęła moja przygoda ze Spiżarnią.
Początki są zawsze trudne, ale czasami są wręcz bardzo trudne. Chyba najpoważniejszą przeszkodą był brak historii firmy, a co się z tym wiąże, zaufania. Nawet najprostsze rzeczy były problemem, np. założenie konta firmowego w sieci komórkowej czy też konta w banku. Wszystko to wymagało bardzo wiele wysiłku; tworzenia firmy nie tylko w sensie rozwoju, ale też budowania zaufania wśród firm współpracujących. Obecnie to, co początkowo zajmowało nam kilka tygodni, jesteśmy w stanie załatwić nawet w ciągu paru godzin.
DOMINIKA BLOEMBERG SALEK - DYREKTOR KD FOODS B.V., HOLENDERSKIEJ SPÓŁKI SPIŻARNI
Moją przygodę w Spiżarni rozpoczęłam w roku 2017 na stanowisku przedstawiciela handlowego. Byłam pierwszą osobą zatrudnioną na tym terenie. W pierwszych miesiącach mojej pracy sprzedaż zaczęła dynamicznie rosnąć i została podjęta decyzja o otwarciu holenderskiej spółki oraz magazynu. W marcu 2018 roku powstało KD Foods B.V. Zaczynaliśmy od jednej ciężarówki i trzech zatrudnionych osób. Obecnie KD Foods zatrudnia 28 osób, z czego zespół sprzedażowy liczy 7 osób. KD Foods dostarcza towar na terenie Holandii, Belgii i Niemiec. Jako jedyna firma z tego sektora, posiadamy w ofercie także szeroki wybór piwa, wina oraz alkoholi mocnych. Nasza bogata oferta oraz doskonały serwis sprawiają, że jesteśmy konkurencyjni i co roku notujemy kolejne rekordy sprzedaży.
W kwietniu tego roku w Spiżarni został ogłoszony konkurs pt. „Dawno temu w Spiżarni”. Organizatorom zależało, by to sami pracownicy opowiedzieli o tych zdarzeniach i historiach, które najbardziej zapadły Im w pamięć. Chodziło o „złapanie” tego, co komu w sercu gra na słowa „ja i moja Spiżarnia”. Swoboda wypowiedzi, formy i treści pozwoliły zobaczyć historię firmy oczami Jej pracowników. Każda historia miała w sobie to „coś”. My wybraliśmy najciekawszą z nich:
W poszukiwaniu gryzonia
Magazyn jak wiadomo rządzi się swoimi prawami. Jednym z nich jest to, że czasem coś zostaje w nim na dłużej. I właśnie tak zaczyna się ta historia…
Standardowy obchód magazynu. Należy sprawdzić, czy wszystko, co zostało zaplanowane wyjechało, czy nie pojawiło się coś, co pojawić się nie powinno. Tego dnia się pojawiło…
Pojawiła się przegryziona dziura w palecie. Moja pierwsza myśl – szczury. Zastanawiał tylko fakt, że otwór był mały, a znajdował się wysoko i w dodatku w opakowaniu czekoladek. Z drżeniem serca sprawdzam, czy mała zmora dalej siedzi w wygryzionej przez siebie dziurze ze specjałami. Mały „przestępca” czmychnął jednak z miejsca „zbrodni”. Z zespołem postanawiamy opracować plan schwytania małego gryzonia. Na stole rozkładamy plany magazynu.
Padają pierwsze propozycje – wilcze doły, zasieki, granaty i miotacze ognia. Wszystkie dobre, ale nie wiemy, z kim tak naprawdę walczymy. Potężne działa zostawiamy na później. Decydujemy się na obserwacje i rozpoznanie wroga. Mija kilka dni i bingo! Szybka smuga przebiega przez magazyn i rejestrują ją nasze kamery. Oglądamy klatka po klatce. Naszym oczom ukazuje się wróg, z którym walczymy: wiewiórka. Ale nie ruda, słodka i puchata. Ta jest szara, nauczona twardego londyńskiego życia. Jest agresywna i szybka. Wiemy, że schwytanie jej nie będzie łatwe. Co wybrać? Granaty czy humanitarne rozwiązanie? Decydujemy się na to drugie. Udaje nam się znaleźć idealną pułapkę do schwytania gryzonia.
Do pułapki potrzebna nam była przynęta. Jeśli chce przeżyć, musi coś jeść. Ewentualnie może opuścić magazyn, dla nas efekt ten sam. Może orzechy? Jednak to nie była zwykła wiewiórka, tylko londyński bandzior. Nie znała smaku orzechowych pyszności. Pomyśleliśmy o czymś, co będzie pachniało na tyle intensywnie, by ją zwabić. Nasz wzrok padł na chipsy bekonowe leżące nieopodal. Pomyśleliśmy, że warto spróbować.
Pierwsze próby kończyły się fiaskiem. Pułapki znajdowaliśmy puste. Ani przynęty, ani wiewiórki. Chiński mechanizm okazał się za słaby na londyńskiego kryminalistę. Mijały dni, a nas opuszczała nadzieja. Wreszcie eureka! Niech historia zatoczy koło. Do pułapki trafiła czekolada. Wszystko albo nic. Pomyśleliśmy i czekaliśmy.
W dzień świątecznej imprezy okazało się, że mieliśmy rację. Mały łasuch dał się złapać na to, co zaczęło wojnę. Zaczęliśmy debatować nad losem skazańca. Do dziś nie wiem, co spowodowało, że zrobiliśmy to, co zrobiliśmy. Chyba nastrój zbliżających się świąt sprawił, iż wykorzystaliśmy prawo łaski. Biegnij wolno: powiedzieliśmy otwierając pułapkę przy najbliższym drzewie.
To mógłby być koniec historii, gdyby nie fakt, że gałęzie tego drzewa widać z naszego okna. I często siada tam groźnie wyglądająca wiewiórka, intensywnie się w nas wpatrując….
Michał Siwek
I tak się jakoś stało, że ze zrodzonego na koleżeńskich spotkaniach pomysłu urosła firma zatrudniająca w kraju i za granicą ponad 400 osób.
Nasz lubelski magazyn, choć jeszcze parę lat temu wydawał się nad wyraz wielki, dziś okazał się za mały. Z 12 tys. metrów przenosimy się na blisko dwa razy tyle.
Nie rozważamy jednak wyprowadzki z naszego miasta. To tutaj wszystko się zaczęło ... Sentyment? Może. Ale i biznesowe racje.
Tutejsi ludzie są lojalni, oddani i traktowani fair odpłacają się tym samym. Mamy tu zaufanych dostawców, przewoźników, przede wszystkim mamy swój biznes w zasięgu wzroku. A wiadomo „Pańskie oko...” ;-)
Nasza kolejna baza też będzie tutaj. Zależy nam, by była to wizytówka lubelskiego biznesu. Nieważne więc, że Klientów mamy za granicą i rzadko nas odwiedzają. W Lublinie mamy pracowników i to z myślą o nich planujemy bardzo nowoczesne, ergonomiczne miejsca pracy.
Opracował: Bartosz Skrzypek, dziennikarz Info Magazyn Lubelski.pl
Jeśli sprzedajesz swoje usługi lub towary z odroczonym terminem płatności, np. 30, 45 czy 60 dni - "Factoring" może być korzystny dla Twojej firmy.
CZYM JEST FACTORING? Jest to usługa polegająca na finansowaniu Twoich faktur wystawionych z odroczonym terminem płatności. Podmiot finansujący wypłaca zazwyczaj 80-90% wartości faktury w ciągu 24-48 godzin od jej zaakceptowania - jako przedpłatę. Po opłaceniu faktury przez Twojego klienta - pozostały procent 10% -20% wraca do Ciebie.
Prowizja za tego typu usługi to średnio 2,5%-4% wartości factoringowanej faktury.
ZALETY FACTORINGU Przepływ gotówki (cash flow) - pozwala firmom na utrzymanie przepływu gotówki, zazwyczaj 80-90% wartości faktury jest dostępne dla Ciebie w kilka dni. Pozostała kwota przychodzi po uregulowaniu faktury od klienta. Pozwala to firmie uniknąć pułapek związanych z nadmiernym handlem lub wyczerpaniem gotówki.
Dostępność - finansowanie faktur dostępne jest zarówno dla firm nowopowstałych, jak i już działających. Factoring jest znacznie tańszy niż kredyty bankowe a do rozpoczęcia współpracy z podmiotem finansującym potrzebne jest dopełnienie minimalnych formalności
Wydajność - większość firm zajmujących się finansowaniem będzie zarządzać Twoją kontrolą kredytową. Odciąża to Twój personel z telefonowania do klienta, aby przypomnieć mu o nadchodzącycm terminie płatności i pozwala skupić się na sprzedaży produktu!
Szybkość - większość dostawców finansowania faktur może skonfigurować dla Ciebie usługę w ciągu kilku dni, co czyni ją szybką i łatwą opcją.
Elastyczność - ponieważ pieniądze są wypłacane na podstawie faktur, im więcej sprzedaży generujesz, tym większym kapitałem dysponujesz. Jest to elastyczny sposób pozyskiwania finansowania, który powinien zapewnić wystarczający kapitał obrotowy.
FACTORING A DISCOUNTING? Na rynku w UK dostępne są dwa odrębne produkty: faktoring i discounting.
Faktoring - zlecasz kontrolę kredytową firmie zajmującej się finansowaniem faktur, oni dzwonią i wysyłają listy do Twoich klientów. To świetny sposób na zrzucenie ciężaru administracji na kogoś innego.
Discounting - zwiększa przepływ gotówki; jednak Ty sam wykonujesz całą administrację kontroli kredytowej.
DLA KOGO TO DOBRE WYJŚCIE? Firma musi wystawiać faktury B2B (Business to Business) za wykonaną pracę lub sprzedaż towarów.
Faktoring może być bardzo elastyczny pod względem tego, kogo obsługuje, a poniższa lista wymienia kilka najpopularniejszych branż korzystających z finansowania faktur:
Rekrutacja Firmy budowlane Firmy transportowe / kurierskie Produkcja Przemysł drukarski Opieka zdrowotna Faktoring może dotyczyć zarówno rozpoczynających działalność firm, jak i firm z długą historią.
Podmiot finansujący Twoje faktury będzie chciał zobaczyć prognozowany lub bieżący obrót w wysokości około 5000 GBP miesięcznie.
JEŚLI POTRZEBUJESZ FACTORINGU DLA SWOJEJ FIRMY SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI - POMOŻEMY CI ZNALEŹĆ DOSTAWCĘ FINANSOWANIA.
W maju ceny papieru będą prawie dwa razy wyższe niż jesienią - pisze wtorkowy "Puls Biznesu". Papier drożeje w takim tempie, jak nigdy dotychczas - mówią dziennikowi przedstawiciele branży opakowaniowej.
"Działam w branży papierniczej od 28 lat, ale tak szybkiego wzrostu cen, z jakim mamy do czynienia od października zeszłego roku, nie widziałem nigdy wcześniej" — mówi "PB" Paweł Rogalka, właściciel firmy DigitPack i I wiceprezes Stowarzyszenia Papierników Polskich (SPP). W podobnym tonie wypowiadają pozostali przedstawiciele sektora, cytowani przez dziennik.
Dyrektor handlowy firmy Werner Kenkel Rafał Grochowczak, która produkuje tekturę falistą oraz opakowania tekturowe, podkreśla w rozmowie z gazetą, że na europejskich rynkach papier jest na historycznie wysokich poziomach.
Zdaniem Grochowczaka są dwa zasadnicze powody takiej sytuacji. Jak mówi, pierwszy to radykalny wzrost kosztów zakupu makulatury, podstawowego surowca do wytwarzania papieru używanego do produkcji tektury opakowaniowej. Drugi powód, na który wskazuje ekspert, to wzrost popytu na opakowania z tektury. Wynika on m.in. z trwającego od lat ekologicznego trendu, jednak po części jest też pokłosiem pandemii, bo zeszłoroczny lockdown przełożył się na zwiększenie sprzedaży mebli, sprzętu AGD czy RTV. "A te branże często korzystają z tekturowych opakowań" - podkreśla.
"Nie znam polskich statystyk, ale z informacji, jakie napływają z rynku, wynika, że choć papierowych opakowań na nim jest znacznie więcej niż przed pandemią, to odzyskiwanej z nich makulatury jest mniej" — mówi "PB" Grochowczak.
Dziennik, jako przyczynę podwyżek cen papieru, wskazuje też na przestoje technologiczne. "Wielu wytwórców papieru miało je zaplanowane i faktyczne moce przemysłu spadły nawet o kilkanaście procent" - podkreśla gazeta.
"Wyższe ceny papieru i opakowań tekturowych to wyższe ceny produktów. Za podwyżki zapłacimy wszyscy" - podsumowuje "PB".(PAP)
Rozpoczęto megaprojekt - budowę tunelu pod Świną, który ma połączyć wyspy Uznam i Wolin; niepokoi to niemieckie kurorty turystyczne - przekazuje w poniedziałek niemiecki portal moin.de
"Naszym marzeniem jest silny region nadmorski, który nie tylko stanowi okno na świat, ale także integruje Polskę i wzmacnia nasze możliwości rozwoju" - oświadczył podczas rozpoczęcia budowy premier Mateusz Morawiecki.
Tunel ma stworzyć nowe szybkie połączenie komunikacyjne w regionie. Do tej pory ludzie tradycyjnie musieli przeprawiać się przez wodę promem. Od 2023 roku przez 1,8-kilometrowy tunel powinny przejeżdżać samochody.
Eksperci oczekują, że po ukończeniu tunelu wzrośnie liczba turystów; spodziewają się zarazem, że większe będzie natężenie ruchu. Zwłaszcza kierowcy ciężarówek mogliby korzystać z nowej trasy i pogorszyć sytuację drogową w regionie. Już teraz, szczególnie w szczycie sezonu wakacyjnego, na wyspie występują ogromne utrudnienia w ruchu.
Ale szybka dostępność polskich kurortów nadmorskich niepokoi również niemieckie kurorty turystyczne. W przyszłości niemieccy wczasowicze będą mogli wybrać nadmorskie kurorty, takie jak Międzyzdroje czy Kołobrzeg, które często są znacznie tańsze niż te po niemieckiej stronie. Dzięki tunelowi wyeliminowany zostanie długi czas oczekiwania na prom - pisze moin.de.
O budowie informuje także portal NDR: "Świnoujście przedzielone jest Świną, cieśniną Morza Bałtyckiego, która przebiega pomiędzy wyspami Uznam i Wolin, łącząc Zalew Szczeciński z morzem. Tunel połączy obie wyspy, a tym samym znajdujące się na nich dzielnice. Jak na razie kierowcy i piesi nadal muszą przeprawiać się promem. Tunel będzie miał łączną długość prawie 1,8 km, co według władz miasta uczyni go najdłuższym tego typu obiektem w Polsce".
Na rynku istnieje mnóstwo poradników, które proponują najlepszy przepis na drogę do bogactwa, lub sposób na oszczędzanie. Jeśli chodzi o zarządzanie swoimi finansami - zapewne również słyszałeś wiele porad. Tym razem nie będziemy radzić - ale wskażemy 4 nieustannie powielane mity dotyczące pieniędzy.
1. Czy każdy dług jest zły? Kredyty i pożyczki kojarzą nam się z czymś negatywnym i często słyszymy, że powinniśmy ich unikać jak ognia. Czy istnieje coś takiego jak "dobry dług"? Ideą dobrego zadłużenia jest niskie oprocentowanie, a taka pożyczka z czasem może pomóc nam w budowaniu bogactwa. Zły dług - jest jak karty kredytowe o wysokim oprocentowaniu - szybko może wprowadzić cię w finansową czarną dziurę.
„Zadłużenie z tytułu kart kredytowych jest jedną z najniebezpieczniejszych rzeczy... jest znacznie gorsze niż kiepskie inwestycje lub oszczędzanie pieniędzy w skarpecie” mówi Michael Resnick, certyfikowany planista finansowy i starszy doradca ds. zarządzania majątkiem w GCG Financial.
Oczywiście - nawet przy "dobrym zadłużeniu" trzeba uważać - jeśli nie stać cię na spłaty, może ono również stanowić problem.
2. Wynajem to wyrzucanie pieniędzy
Kupno domu może pomóc w budowaniu własnego bogactwa, ale nie jest to idealne rozwiązanie dla wszystkich. W zależności od twojej sytuacji i twoich planów - wynajem może okazać się nie taki zły.
„Kupno domu czy mieszkania w dłuższej perspektywie może być świetną inwestycją, ale niekoniecznie jest właściwym rozwiązaniem dla każdego” mówi Trina Patel, menedżer ds. doradztwa finansowego w Albert.
Proces zakupu domu wiąże się z wieloma kosztami początkowymi, a także wydatkami poza hipoteką - podatkami, ubezpieczeniem… W przypadku osób, które planują mieszkać na danym obszarze tylko przez kilka lat - wynajem mieszkania może mieć większy sens finansowy.
3. Na emeryturze wydasz mniej pieniędzy
Kto z nas nie ma listy "rzeczy, które zrobię gdy przejdę na emeryturę"? Tylko rzecz w tym, że te wszystkie marzenia i plany, które "odkładamy na później" prawdopodobnie również będą kosztować… Istnieje zasada, że powinniśmy dążyć do emerytury, która będzie stanowiła 80% pensji. Dlaczego 80%? Istnieje fałszywe założenie, że będąc na emeryturze wydajemy mniej pieniędzy - nasz kredyt hipoteczny zostanie wówczas spłacony, kupujemy mniej rzeczy… Ale w praktyce styl życia na emeryturze może pochłaniać więcej pieniędzy niż dotychczas.
„Mamy kilku klientów, którzy wydają więcej pieniędzy będąc na emeryturze, ponieważ w końcu mają czas na podróże, chcą kupić dom lub pomóc wnukom w finansowaniu studiów” dodaje Chad Chase, dyrektor zarządzający ds. obsługi klienta w firmie Garrett Investment Advisors.
4. Niegrzecznie jest rozmawiać o pieniądzach
Dla niektórych rozmawianie o pieniądzach to tabu. Jednak szczera rozmowa o wydatkach, celach finansowych i planach oszczędnościowych z partnerem może naprawdę wiele zdziałać.
Nie jest wstydliwe rozmawianie o pieniądzach z bliskimi osobami - być może dzięki nim dowiemy się o rozwiązaniu, jakie wcześniej nie przyszło nam do głowy.
Na dodatek jeśli przykładowo polecimy znajomym sługi Skrill Money Transfer, a oni zrobią przelew powyżej £100 - my zaoszczędzimy £10.
Skrill Money Transfer to firma oferująca darmowe, międzynarodowe przelewy po korzystnym kursie wymiany walut. Niezależnie od tego pomiędzy jakimi państwami przelewamy pieniądze - transakcje przebiegają szybko, bezpiecznie i bez żadnych dodatkowych opłat - oraz trafiają bezpośrednio na konto bankowe odbiorcy. Skrill cieszy się również dobrą opinią wśród tysięcy klientów na całym świecie - firma ma wysokie opinie na portalu Trustpilot czy Monito.
Zasady programu Skrill Money Transfer "Poleć znajomego" można znaleźć: www.skrill.com
Więcej informacji o Skrill znajduje się na stronie skrill.com/pl.
Amsterdam wyprzedził w styczniu Londyn jako największe centrum obrotu akcjami w Europie - poinformował "Financial Times", cytowany przez niderlandzkie media. Brytyjski dziennik ocenia, że Amsterdam jest jednym z pierwszych beneficjentów brexitu.
W styczniu na giełdzie Euronext Amsterdam oraz w holenderskich oddziałach giełdy opcji CBOE Europe i platformy Turquoise notowano dziennie średnio 9,2 mld euro, co stanowi ponad czterokrotny wzrost w porównaniu z grudniem 2020 r. Jak podaje "FT", obroty w Londynie gwałtownie spadły do 8,6 mld euro, wypierając tym samym stolicę Wielkiej Brytanii z historycznej pozycji centrum europejskiego rynku.
Cytowani przez brytyjski dziennik analitycy wskazują, że zmiana była konsekwencją zakazu handlu w Londynie przez instytucje finansowe z siedzibą w UE. Bruksela nie uznała bowiem brytyjskich giełd i systemów obrotu za posiadające taki sam status nadzorczy jak jej własny.
Charlotte Waaijers, dziennikarka ekonomiczna portalu NOS, poinformowała w piątek, że holenderski Urząd ds. Rynków Finansowych (AFM), zauważył te zmiany już w pierwszym dniu sesyjnym, kiedy to jedna piąta wszystkich akcji w UE była przedmiotem obrotu w Amsterdamie.
Udział ten tylko się zwiększył i wynosi obecnie prawie jedną trzecią. Dziennikarka podkreśla, że zmiana jest głównie symboliczna i chociaż dodaje Amsterdamowi prestiżu, to dodatkowy handel na giełdzie nie spowoduje natychmiastowego zwiększenia miejsc pracy w Holandii.
Przyznaje jej rację Sander van Leijenhorst, kierownik programu ds. brexitu w Urzędzie ds. Rynków Finansowych. Cytowany przez NOS urzędnik mówi o maksymalnie kilkuset nowych miejscach pracy. „To praca dla konsultantów, prawników oraz pracowników sektora IT” - mówi.
Jak podaje "FT", w brytyjskiej stolicy wprawdzie nie ma paniki, jednak w odpowiedzi Londyn zniósł zakaz handlu szwajcarskimi akcjami, takich spółek jak Nestle i Roche, który jest obecnie zakazany na giełdach UE. Gazeta cytuje również prezesa banku centralnego Wielkiej Brytanii Andrew Baileya, który powtórzył w środę, że UE popełnia błąd, nie przyznając Wielkiej Brytanii statusu równoważności usług finansowych, czyli nie uznając tego rynku za równie uregulowany jak inne rynki unijne, i stara się odciąć Wielką Brytanię od europejskich rynków finansowych.
Tymczasem Holenderska Agencja Inwestycji Zagranicznych (NFIA) podaje na stronie internetowej, że przeszło 500 brytyjskich firm wykazało ostatnio poważne zainteresowanie rozpoczęciem działalności w Holandii. Na stronie NFIA znajduje się nawet specjalny przewodnik dla takich firm. Portal NOS poinformował, że tę tendencję dostrzega również Holendersko-Brytyjska Izba Handlowa (NBCC). „Jesteśmy zajęci niemal dzień i noc, pomagając brytyjskim firmom otworzyć oddział w Holandii” – powiedziała NOS Lyne Biewinga z NBCC.
„Brytyjskie małe i średnie przedsiębiorstwa zwracają uwagę na Holandię ze względu na dobrą infrastrukturę, szybkie połączenia cyfrowe oraz dobrze wykształconą i dobrze znającą język angielski siłę roboczą. To sprawia, że m.in. Amsterdam jest jednym z ulubionych miejsc do osiedlania się” - dodała Biewinga.
Przekazano do konsultacji zewnętrznych projekt rozporządzenia zwalniającego firmy z Wielkiej Brytanii z obowiązku ustanawiania przedstawiciela VAT - poinformowało w piątek Ministerstwo Finansów. Ma to ułatwić przedsiębiorcom kontakt z fiskusem.
Jak napisano, resort finansów przekazał do konsultacji zewnętrznych projekt rozporządzenia zwalniającego firmy z Wielkiej Brytanii z obowiązku ustanawiania przedstawiciela VAT. Wskazano, że na mocy obowiązującego aktualnie prawa brytyjscy przedsiębiorcy, prowadzący działalność w Polsce, są do tego zobowiązani.
Zaznaczono, że Polska będzie kolejnym państwem, po Francji, Niemczech, Włoszech, Belgii czy Litwie, które wprowadza takie rozwiązanie. "Chcemy wprowadzać ułatwienia dla firm, które prowadzą lub zamierzają prowadzić działalność gospodarczą w Polsce, a także dla kontrahentów polskich przedsiębiorców. Zjednoczone Królestwo jest jednym z najbliższych partnerów handlowych Polski. Zależy nam na tym, aby zapewnić działającym transgranicznie przedsiębiorcom jak największą wygodę działania" – wyjaśnia cytowany w informacji wiceminister finansów Jan Sarnowski.
"To duże ułatwienie dla przedsiębiorców z Wielkiej Brytanii. Transakcje dokonywane w Polsce, będą mogli wykonywać na dotychczasowych zasadach, z którymi są już zaznajomieni. Dzięki temu rozwiązaniu ograniczone zostaną ich obciążenia administracyjne i koszty związane z prowadzeniem działalności gospodarczej w Polsce" - dodaje dyrektor departamentu podatku od towarów i usług w Ministerstwie Finansów Paweł Selera.
Napisano, że z początkiem 2021 r. po zakończeniu okresu przejściowego związanego z brexitem, Zjednoczone Królestwo jest w relacjach handlowych z UE traktowane jako państwo trzecie. Z tego powodu firmy brytyjskie, które nadal chcą prowadzić działalność w krajach unijnych, co do zasady, powinny ustanowić przedstawiciela podatkowego dla celów VAT w tych państwach.
Wskazano jednak, że dyrektywa VAT umożliwia odstąpienie od tego wymogu wobec podatników mających siedzibę w państwach trzecich, z którymi istnieją instrumenty prawne w zakresie współpracy administracyjnej, zwalczania oszustw i dochodzenia należności w obszarze VAT. Obecnie takie instrumenty przewiduje umowa handlowa zawarta między UE i Zjednoczonym Królestwem, a także umowa pomiędzy UE i Norwegią o współpracy administracyjnej w dziedzinie VAT.
Jak czytamy, konsultacje projektu rozporządzenia potrwają do 15 lutego 2021 r. Uwagi i opinie można przesyłać na adres: This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it..(PAP)
Dzięki szybko realizowanemu programowi szczepień przeciw Covid-19 brytyjska gospodarka mocno się odbije w dalszej części roku - ocenił w opublikowanej w czwartek prognozie Bank Anglii (BoE).
BoE przewiduje, że z powodu obowiązującego obecnie lockdownu, który potrwa przynajmniej do początku marca, PKB w pierwszym kwartale spadnie o ok. 4 proc., podczas gdy w prognozie z listopada spodziewano się wzrostu. Ten spadek w pierwszym kwartale zaciąży na wynikach za cały rok 2021, gdyż wzrost gospodarczy wynieść ma 5 proc., a nie jak do tej pory przewidywano 7,25 proc.
Jednak od wiosny bank prognozuje trwałe odbicie. "Przewiduje się, że w 2021 roku PKB będzie szybko zmierzał w kierunku poziomu sprzed Covid, ponieważ zakłada się, że program szczepień doprowadzi do złagodzenia ograniczeń związanych z Covid oraz obaw dotyczących zdrowia ludności" - napisano w komunikacie BoE. W związku z tym oczekuje się, że ludzie będą bardziej skłonni do wydatków konsumpcyjnych.
To odbicie będzie kontynuowane też w 2022 roku, w przypadku którego Bank Anglii podniósł prognozę wzrostu gospodarczego - zamiast 6,25 proc. ma on wynieść 7,25 proc. Bank ocenia także, że spadek PKB w 2020 roku okaże się mniejszy niż początkowo się obawiano i wyniesie 10 proc., a nie 11 proc. To z kolei jest związane z tym, że negatywny efekt gospodarczy poprzedniego lockdownu, który miał miejsce w listopadzie, był mniejszy niż przewidywano.
Bank zaznacza, że perspektywy gospodarcze nadal pozostają bardzo niestabilne. Wskazał, że odbicie gospodarcze będzie zależało od powstrzymania nowych wariantów wirusa, a także od skłonności gospodarstw domowych do wydawania pieniędzy. "Oczekuje się, że program szczepień przeciw Covid doprowadzi do złagodzenia ograniczeń związanych z dystansem społecznym, zmniejszenia niepewności gospodarczej i zwiększenia aktywności, choć trudno przewidzieć czas wystąpienia tych efektów" - napisano.
Zgodnie z powszechnymi przewidywaniami analityków Komitet Polityki Monetarnej (MPC) jednomyślnie pozostawił główną stopę procentową na dotychczasowym, rekordowo niskim poziomie 0,1 proc., a także wielkość programu skupu obligacji na niezmienionym poziomie 895 miliardów funtów. Następne posiedzenie MPC w sprawie stóp procentowych odbędzie się 18 marca.(PAP)
Inwestycja serii A stanowiąca wsparcie dla innowacyjnej firmy, pracującej nad wyzwaniem przyszłości - „Pracuj z każdego miejsca”.
LONDYN i SAN FRANCISCO, 2 lutego 2021 /PRNewswire/ -- Oyster, platforma do zarządzania zasobami ludzkimi dla rozsianych po całym świecie podmiotów, ogłosiła dzisiaj, że zakończyła inwestycję serii A o wartości 20 milionów dolarów, prowadzoną przez Emergence Capital, niecały rok po pozyskaniu 4,2 miliona dolarów ze wsparcia kapitałowego. Inspirowana gwałtownym przyspieszeniem rozwoju koncepcji pracy rozproszonej podczas pandemii, firma Oyster odnotowała dynamiczny wzrost, umożliwiając przedsiębiorstwom zarządzanie rosnącymi i rozproszonymi geograficznie zasobami ludzkimi w ponad 100 krajach.
Znany inwestor w przedsięwzięcia typu „Oprogramowanie jako usługa” (SaaS), Jason Green, który prowadził finansowanie dla Zoom, Salesforce, Bill.com i innych podmiotów, został głównym inwestorem. Do grona dodatkowych inwestorów należą Slack Fund oraz Connect Ventures. Dzięki tej inwestycji Oyster przyspieszy swój intensywny rozwój i przyczyni się do realizacji misji firmy, jaką jest umożliwienie ludziom pracy z dowolnego miejsca.
Obecnie istnieją ogromne możliwości dla przedsiębiorstw skoncentrowanych na zdalnym działaniu, pozwalające na przyciągnięcie i zatrzymanie największych światowych talentów, a także dla firm typu SaaS, które im to umożliwiają. Wyróżniająca się w swojej kategorii platforma do zarządzania zasobami ludzkimi Oyster, typu SaaS, wspiera zmieniające się potrzeby kadrowe w nowym świecie pracy z każdego miejsca - eliminując potrzebę radzenia sobie z lokalnymi płacami i złożonością zatrudnienia, przyspieszając tradycyjne międzynarodowe zatrudnianie, wdrażanie oraz zapewniając solidne świadczenia zarówno dla pracowników, jak i kontrahentów - a wszystko to w ramach jednej platformy opartej na modelu SaaS.
Zamykając geograficzną lukę pomiędzy znakomitymi ofertami pracy a utalentowanymi osobami, firma odpowiada na wiele bolączek współczesnego społeczeństwa, w tym nierówny podział dóbr i talentów, brak możliwości rozwoju kariery, wypalenie zawodowe i zaburzoną równowagę pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym. Oyster otrzymała ostatnio certyfikat B-Corporation ze statusem oczekującym. Spółka opublikowała dokument dotyczący wpływu społecznego, który można znaleźć tutaj.
„Inwestujemy w ludzi, którzy zmieniają sposób funkcjonowania świata - powiedział założyciel firmy Emergence, Jason Green. - Zjawisko pracy zdalnej jest już obecne i z pewnością się utrzyma. Dzięki Oyster zatrudnianie i włączanie najlepszych specjalistów na świecie jest łatwe, szybkie i efektywne. Firma może pochwalić się najlepszym zespołem i produktem, które pozwolą jej zdominować tę wyłaniającą się kategorię w przyszłości pracy, a my jesteśmy zaszczyceni, że możemy z nimi współpracować”.
Tony Jamous, dyrektor generalny Oyster, powiedział: „Możliwość pracy z dowolnego miejsca to doskonała wiadomość dla świata, niezależnie od ponurego roku 2020. Dostosowaliśmy naszą misję do rozwoju i to przynosi efekty. Mieliśmy wyjątkowe szczęście, że udało nam się podczas pandemii zdalnie zebrać fundusze inwestycyjne w fazie zalążkowej i serii A”.
Jason Spinell, dyrektor funduszu Slack Fund, dodał: „Fundusz Slack Fund koncentruje się na inwestycjach w kolejną generację przedsiębiorstw informatycznych kształtujących przyszłość pracy. Oyster wychodzi naprzeciw wyzwaniom, które wiążą się z zatrudnianiem szeroko rozproszonego zespołu, umożliwiając poszczególnym podmiotom poszerzenie puli potencjalnych talentów i zatrudnianie w oparciu o to, co jest dla nich najważniejsze. Możliwości zatrudniania z dowolnego miejsca są niezbędne, aby sprostać wyzwaniom zdalnej przyszłości”.
Conner Forrest, starszy analityk w 451 Research, będącym częścią S&P Global Marketing Intelligence, podkreśla: „Obecnie przedsiębiorstwa zaczynają myśleć bardziej strategicznie o pozyskiwaniu międzynarodowych talentów, jednakże najpierw wymagają fundamentalnego wsparcia, aby móc zatrudniać globalnie. W miarę jak rośnie liczba długoterminowych i regularnych strategii pracy zdalnej, a firmy rozważają eliminację fizycznej przestrzeni biurowej ze względu na COVID-19, zapotrzebowanie na narzędzia, które wspierają masowe przejście na pracę zdalną jest ogromne”. [1http://oysterhr.com/careers.
Kilka zdań o Emergence Capital
Emergence jest czołowym funduszem inwestycyjnym kapitału podwyższonego ryzyka skupiającym się na podmiotach z sektora oprogramowania dla przedsiębiorstw we wczesnych fazach rozwoju. Jego misją jest osiągnięcie pozycji najważniejszego partnera dla firm, które zmieniają sposób funkcjonowania świata. Więcej informacji można znaleźć na stronie https://www.emcap.com.
[1] 451 Research, część S&P Global Market Intelligence, “Oyster goes GA with global talent management platform”, wrzesień 2020.
Źródło: Oyster
KONTAKT:
Więcej informacji można uzyskać kontaktując się z:
Marie Domingo
Oyster®
e- mail; This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.
tel. (650) 888-5642
-
Stacy Williams
Oyster®
e-mail: This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.
tel. (970) 819-0839
Źródło informacji: PR Newswire
UWAGA: Za materiał opublikowany przez redakcję PAP MediaRoom odpowiedzialność ponosi jego nadawca, wskazany każdorazowo jako „źródło informacji”.
Szukasz dodatkowego źródła dochodu? Chcesz doraźnie zarobić dodatkową gotówkę? Oto kilka sposobów jak zacząć dorabiać do domowego budżetu. Jak się okazuje - da się zarabiać nawet bez wychodzenia z domu.
1. Zostań testerem produktów
Wiele marek zanim wprowadzi produkty do sprzedaży chce dowiedzieć się co myślą o nich statystyczni konsumenci. Dzięki programom takim jak Paid Product Testing możesz testować żywność czy sprzęty elektroniczne, zanim zostaną one wprowadzone na rynek i… otrzymać zapłatę za wyrażenie opinii na ich temat.
Niektóre firmy nie mają możliwości wypłacania wynagrodzenia pieniężnego za testowanie produktów, ale oferują konkretne nagrody rzeczowe lub bony.
2. Wynajmij swój podjazd
Dość częstym sposobem na dodatkowy zarobek było wynajmowanie swojego domu produkcjom filmowym czy telewizyjnym, czy udostępnianie swojego pokoju na Airbnb. Niestety taka forma jest obecnie utrudniona ze względu na pandemię koronawirusa. Okazuje się jednak, że nadal możesz w bezpieczny sposób udostępniać swoją przestrzeń - wynająć swój podjazd lub garaż. Takie opcje oferuje JustPark lub Your Parking Space. Sam decydujesz, ile warte jest twoje miejsce - a cenę ustawiasz w zależności od lokalizacji i udogodnień takich jak oświetlenie, czy różnego typu zabezpieczenia.
3. Polecaj znajomym usługi
Wiele firm oferuje dodatkowe zniżki lub gotówkę za polecanie usług znajomym. Jeśli polecisz Skrill Money Transfer (www.skrill.com) swoim 50 znajomym, którzy skorzystają z usługi darmowych przelewów międzynarodowych zarobisz aż £500. Potencjalny, polecony użytkownik usługi musi wówczas skorzystać ze specjalnego unikatowego kodu lub linku oraz spełnić kryteria minimalnej kwoty przelewu. Więcej informacji o programie "Poleć znajomego" znajduje się na stronie: Skrill
4. Zaprzyjaźnij się z recyklingiem
Portale takie jak Mazuma Mobile oferują natychmiastowe wyceny produktów, których już nie używasz. Za pomocą strony możesz sprawdzić, ile zarobisz sprzedając swój stary, używany smartfon, tablet czy konsolę. Używaną elektronikę, gry, płyty CD i filmy DVD możesz także sprzedać na portalu Musicmagpie.
Ponadto możesz również zarabiać na swoich starych ubraniach i butach. Przykładowo możesz otrzymać £5 zniżki na zakupy powyżej £25 w Schuh i £5 zniżki przy zakupach powyżej £35 w M&S oddając stare ubrania.
5. Zarabiaj aktywnie
Popularną ostatnimi czasy formą dodatkowego zarabiania pieniędzy jest również praca dla firm takich jak UberEats czy Deliveroo. Aby rozpocząć przygodę z Deliveroo wystarczy smartfon, własny pojazd (rower, samochód czy skuter) i konto bankowe. Ponadto jest to zajęcie elastyczne - sam decydujesz, kiedy chcesz podjąć pracę i jak długo chcesz pracować. Wypłaty odbywają się raz w tygodniu - we wtorki, ale możliwe jest uzyskanie pieniędzy wcześniej. Oczywiście dostawcy zatrzymują 100% otrzymanych napiwków od zadowolonych klientów.
Dodatkowo zarobione pieniądze zawsze można bezpiecznie przelać za pomocą Skrill Money Transfer. Przy transakcjach prowadzonych za pomocą Skrill nie ma granic i uciążliwego cła. Niezależnie od tego czy przesyłamy pieniądze do Unii Europejskiej czy z Unii Europejskiej - transakcje przebiegają szybko i bezpiecznie - prosto na konto bankowe. Skrill Money Transfer to firma będąca członkiem PaySafe Group i istniejąca na rynku od ponad 20 lat.
Jeśli często wykonujesz przelewy międzynarodowe - przesyłanie pieniędzy ze Skrill może być również sporą oszczędnością, bo odbywa się zawsze po korzystnych kursach wymiany walut. Ponadto, jeśli korzystasz z aplikacji mobilnej Skrill (dostępna jest w wersji zarówno na IOS jak i Androida) możesz ustawić sobie powiadomienia dotyczące kursów walut - w ten sposób nie przegapisz korzystnych stawek.
Więcej informacji jak szybko i bezpiecznie wysłać gotówkę znajduje się na stronie skrill.com/pl
Chociaż pochodzę z Lublina, jako dziecko spędziłem wiele czasu odwiedzając moich kuzynów i dziadków w stosunkowo dużej wsi niedaleko miasta Rzeszów. Pamiętam polskie żniwa, wypatrywanie mojego wujka, brata Babci, który wychodził z domu bardzo wcześnie rano, i który wracał do domu późno; często zmęczony, ale i szczęśliwy, ponieważ praca na roli dawała mu wiele satysfakcji.
Myślę, że rolnictwo zawsze było silnie zakorzenione w "kulturze pracy" polskiego narodu. Dziś sytuacja się zmieniła, ponieważ młodzi ludzie przenoszą się do miast w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Pamiętam, jak ciężko musieli pracować członkowie mojej rodziny, aby wyżywić siebie, swoich najbliższych oraz zarobić na przyzwoite (?) życie. Moja Mama czasami opowiadała, że w dzieciństwie, zanim poszła do szkoły, musiała pomagać rodzicom np. przy karmieniu krów czy czyszczeniu obory. Pamiętam też wizyty u mojej Cioci we Włoszech, która pracowała w jednym z gospodarstw. To naprawdę była ciężka praca. Siedząc i pracując zdalnie naprawdę nie powinienem narzekać, prawda?
Ostatnio natknęłam się na bardzo ciekawy artykuł opublikowany w Emerging Europe o wpływie Brexitu na brytyjski przemysł rolniczy. Często zastanawiałem się, co stanie się z niektórymi sektorami tutejszej gospodarki po zakończeniu okresu przejściowego. Dobrą wiadomością jest to, że rząd brytyjski zwiększył do 30,000 liczbę wiz dla pracowników sezonowych, którzy będą mogli przyjechać do Wielkiej Brytanii na okres do 6 miesięcy. Niestety, na tym dobre wiadomości się kończą. To nowe "rozwiązanie wizowe" wiąże się z wysoką ceną. Ta “wizowa przyjemność” będzie kosztować 244 funtów, co dla wielu potencjalnie zainteresowanych osób może być po prostu zbyt dużą barierą finansową. Co więcej, obywatele niektórych krajów np. Turcji czy Macedonii zapłacą mniej, o 55 funtów, niż pracownicy sezonowi z innych państw np. Rumunii, Bułgarii czy Słowenii. Powód? Niektóre kraje nie są członkami tzw. Council of Europe’s Social Chapter.
Czy są jeszcze jakieś inne poważne przeszkody, które mogą powstrzymać ludzi przed przyjazdem do Wielkiej Brytanii? Oczywiście, wiele. Każda osoba składająca wniosek będzie musiała wykazać, że ma na koncie wystarczającą ilość pieniędzy na swoje utrzymanie, co najmniej 1270 funtów. Każdy pracodawca będzie musiał również wystawić zaświadczenie o tzw. sponsorowaniu (certificate of sponsorship). Ponadto, każdy aplikujący będzie musiał udać się do centrum składania wniosków wizowych, gdzie zostanie mu zrobione zdjęcie i pobrane odciski palców. Dużo “zachodu”? Myślę, że tak. Czy przyjechałbym dzisiaj do Wielkiej Brytanii wiedząc, że trzeba będzie przejść przez tak wiele niepotrzebnych biurokratycznych przeszkód? Odpowiedź jest prosta: nie.
Czy to już koniec "sagi aplikacyjnej"? Nie, absurdalnych decyzji jest wiele więcej niż nam się wydaje. Na przykład; jeśli wnioskodawca nie będzie mógł spełnić wymaganych kryteriów finansowych, nadal będzie mógł przyjechać do Wielkiej Brytanii, aczkolwiek będzie musiał liczyć na wsparcie finansowe swojego pracodawcy. Proces składania wniosków jest tak skonstruowany, że nie można go zastosować w innych sektorach gospodarki, a zatem większość pracowników sezonowych będzie zmuszona do kontynuowania pracy na farmach. Czy taka sytuacja, nieznajomość tutejszych praw czy bariera językowa może teoretycznie spowodować wyzysk w pracy? Myślę, że taki scenariusz jest możliwy.
Naprawdę zdumiewające jest to, że w 2019 roku 98% (!) całej siły roboczej w przemyśle rolniczym pochodziło z Rumunii i Bułgarii. Moim zdaniem rząd wprowadził system, który jest skomplikowany i, szczerze mówiąc, ekonomicznie bezmyślny. Zastąpienie "morza obywateli UE" pracujących w rolnictwie, chętnych do podjęcia pracy na brytyjskich farmach nie będzie łatwe a tych zmian nie da się tak po prostu wprowadzić z dnia na dzień. Moim zdaniem ta krótkowzroczna polityka brytyjskiego rządu będzie miała szkodliwy wpływ na przemysł rolniczy. Obawiam się również, że w rezultacie będziemy płacić wyższe ceny za żywność w naszych supermarketach. Ze względu na potencjalny brak pracowników jestem również pewien, że koszt lokalnej produkcji żywności wzrośnie, a my jako naród będziemy nadal importować owoce i warzywa, niezależnie od ubocznych skutków Brexitu i dodatkowej biurokracji.
Dlaczego księgowa uczy księgowości swoich klientów ?
Akademia Księgowości w UK to zupełnie nowa platforma skierowana do Polonii w UK.
Akademia Księgowości to nie tylko kursy księgowości online prowadzone po polsku. Jest to rzetelny i bardzo praktyczny poradnik dla wszystkich samozatrudnionych,
oraz początkujących księgowych- właściwie jest to wszystko, czego często brakuje na oficjalnych kursach i rozwiązania, o jakich rzadko się wspomina.
Jak zrodził się pomysł na Akademię ?
Jako założyciel polskiego biura księgowego, z wieloletnim doświadczeniem, po latach pracy w zawodzie obsługując wielu polskich klientów i po odbyciu wielu teoretycznych kursów w celu poszerzenia własnej wiedzy, pomyślałam, aby stworzyć platformę szkoleniową, dzięki której nasi klienci będą mogli zasięgnąć praktyczna wiedze na temat prowadzenia biznesu w UK tak, aby sami potrafili rozwiązać podstawowe problemy bez konieczności kontaktowania się i umawiania na często kosztowne i suche konsultacje z księgowym lub doradcą finansowym. Szczególnie w dobie pandemii, gdzie jak wiadomo – większość z nas pracuje w domu, a konsultacje telefonicznie nie dla wszystkich są wystarczające.
W stworzenia Akademii i we wprowadzeniu tego pomysłu w życie pomógł mi długoletni klient – firma B2BC Studio i wspólnymi staraniami stworzyliśmy Akademię Księgowości UK!
Dla kogo przeznaczone są kursy księgowości?
Nasze kursy będą odpowiedzią na pytania dyrektorów firm, osób samozatrudnionych, jak również początkujących księgowych. Nie wystawiamy certyfikatów, nie bazujemy jedynie na niezrozumiałej teorii. Wiedza, jaką chcemy przekazać, jest bardzo praktyczna i konkretna. Interesuje nas rozwiązywanie codziennych problemów w biznesie.
Czy kursy naucza mnie księgowości?
Seria kursów praktycznych podzielona będzie na tematy tak, żeby skupić się w pełni na najbardziej potrzebnych narzędziach, które pomogą Ci prowadzić firmę. Kursy praktyczne prowadzone będą z poziomu użytkownika-strony gateway na stronie HMRC oraz z programu do księgowania-Capium, który sponsorowany jest przez ACCA (Association of Chartered Certified Accountants). Bazujemy więc na przykładach wziętych z życia i na realnych narzędziach komunikacji z urzędami angielskimi.
Dobrze pamiętam początki naszych własnych działalności, skupiamy się więc na początku na samych podstawach. Jest bowiem w UK bardzo dużo osób myślących o założeniu własnej firmy i nie ma się tu czemu dziwić. Jest to wbrew pozorom bardzo proste. Czasami wydaje nam się, że nie podołamy takim obowiązkom. Nie każdy z nas czuje się też swobodnie w angielskiej terminologii, a jeszcze częściej ciężko nam ogarnąć całą komunikację z HMRC i innymi urzędami jedynie droga internetowa. Właśnie dla takich osób, mamy też kursy informacyjne, od których proponujemy zacząć. Są to kursy tematyczne, w których opisujemy najbardziej podstawowe zagadnienia, ale też rozwijamy kilka niejasnych wątków związanych z prowadzeniem firmy w UK zarówno na temat Self Employed , jak i LTD.
Wielu naszych odbiorców (posiadających własną działalność od lat), korzystając właśnie z kursów informacyjnych, pogłębili swoją wiedzę i świadomość jak rozliczać wydatki, jak oszczędzać, co nam wolno a jakich błędów nie powinniśmy popełniać. Te informacje często trafiają do nas za późno. Kilka dni przed rozliczeniem w panice odpowiadamy księgowym na długą listę pytań. Z doświadczenia wiem, że “Prosta Księgowość To prosty Biznes” - i to jest właśnie nasza domena.
W ofercie mamy również kursy praktyczne, które pomogą naszym użytkownikom w samodzielnym rozliczeniu firmy. Z tej opcji mogą skorzystać zarówno osoby prowadzące firmę, jak i te zaczynające swoją karierę w UK.
Dlaczego Księgowa uczy księgowości swoich klientów ?
Kilka osób, łącznie z moimi wieloletnimi klientami, zadało mi proste pytanie: Dlaczego mam zamiar uczyć ich tego, za co mi płacą? Teoretycznie mają rację, myśląc, że w ten sposób tracę potencjalną bazę klientów. Koledzy i koleżanki z branży także zerkają na ten pomysł z podejrzeniem. Trzeba tu zaznaczyć, że kursy te nie są darmowe, ale ich koszt często jest kilkakrotnie mniejszy niż kwota, czas i stres, jaki czeka ich przez brak wiedzy i koszta z tym związane, kary, porady, kontrole. My, osobiście, wkładamy w nasze kursy wiele pracy i czasu i wierzymy w to, że jest to produkt warty swojej ceny. Oczywiście ceny kursów nie zrekompensują wszystkich małych zleceń, z jakimi klienci mogliby zawitać do mojego biura księgowego, nie mając tej wiedzy, jaką my oferujemy. W tym przypadku trzeba myśleć bardziej przyszłościowo, pomagając w rozwoju małych przedsiębiorstw i start-upów. Wspierając tych na początku swojej przygody z biznesem, dajemy im możliwość swobodnego rozpędu bez wysokich kosztów na początku. Na pewnym etapie rozwoju, każda dobrze prosperująca firma, będzie potrzebowała wsparcia ze strony księgowości-a dobrze “wyedukowany” klient wydaje na nią mniej a księgowy, może wykonać swoją pracę efektywniej-stąd nasza główna domena, jaką się kierujemy.
“Prosta Księgowość To Prosty Biznes”
Plany Akademii na przyszłość
Na pewno będziemy regularnie poszerzać ofertę naszych kursów. Zgodnie z tym, czego poszukują nasi odbiorcy. W odpowiedzi na zapotrzebowanie możemy pochwalić się ostatnim kursem „hitem” czyli jak samodzielnie wykonać rozliczenie podatku - jak wypełnić self assessment krok po kroku.
Mamy również grono ekspertów w UK, z którymi współpracujemy. W naszych bonusach wywiadu udzielają specjaliści z dziedziny biznesplanów i finansowania start upów jak np. firma Mrukwa LTD oraz brokerzy ubezpieczeniowi i kredytowi. Chcemy rozwijać nasz projekt i chętnie podejmiemy współpracę partnerską z innymi firmami.
Czy jesteśmy otwarci na współpracę?
Akademia UK rozwija się błyskawicznie. Już myślimy o tym, aby była ona platformą, gdzie każdy może znaleźć kurs dla siebie, który pozwoli mu na samorozwój lub rozwój firmy. Dlatego zachęcamy wszystkie osoby, które chciałyby nawiązać z nami współpracę w stworzeniu własnego rzetelnego kursu. Jeśli zadajesz sobie pytanie: jak stworzyć kurs online? Zapraszamy do kontaktu z naszą Akademią!
Tymczasem zapraszamy na naszą stronę. Kursy w Akademii Księgowości są dostępne 24/7 365 dni w roku.
Od piątku Wielka Brytania nie będzie już częścią jednolitego rynku i unii celnej UE. Ministerstwo Rozwoju Pracy i Technologii przygotowało poradnik dla polskich przedsiębiorców na temat zasad współpracy z tym krajem od 1 stycznia 2021 r.
Poradnik przygotowany przez resort rozwoju ma na celu wsparcie przedsiębiorców w związku ze zmianami, które pojawią się wraz z zakończeniem trwającego do 31 grudnia tzw. okresu przejściowego w relacjach UE-Wielka Brytania. Zmiany dotyczą m.in. kontroli na unijno-brytyjskiej granicy.
Jak podkreśliło MRPiT, zawarcie 24 grudnia br. porozumienia w sprawie umowy o handlu i współpracy między UE a Wielką Brytanią to dobra wiadomość dla przedsiębiorców. Oznacza, że m.in. w obrocie handlowym nie będą obowiązywały cła i ograniczenia ilościowe, co było "jedną z poważniejszych obaw polskich przedsiębiorców". Wielka Brytania opuści jednak jednolity rynek, "a to wiąże się z wieloma utrudnieniami".
"Każda firma, niezależnie od wielkości, która prowadzi wymianę handlową z Wielką Brytanią, będzie podlegać szeregowi nowych formalności, nowym wymogom regulacyjnym i administracyjnym" – czytamy w "Zasadach współpracy z Wielką Brytanią od 1 stycznia 2021 r." Np. przedsiębiorcy UE "zamierzający przywozić z Wielkiej Brytanii lub wywozić do Wielkiej Brytanii będą musieli posiadać numer rejestracyjny i identyfikacyjny przedsiębiorcy EORI". Ponadto tzw. numery EORI wydane przez Wielką Brytanię nie będą już ważne w UE.
MRPiT przypomina w poradniku, że Wielka Brytania opuściła Unię Europejską 1 lutego 2020 r. po zawarciu przez obie strony Umowy o wystąpieniu, stając się tym samym państwem trzecim. Z końcem roku upływa natomiast okres, w którym kraj ten jest nadal traktowany jako państwo członkowskie z zachowaniem, zasadniczo, wszelkich praw i obowiązków.
Publikacja, jak powiedział PAP wiceminister rozwoju, pracy i technologii Marek Niedużak, "przestawia konsekwencje zakończenia okresu przejściowego w wielu aspektach, zawiera zalecenia oraz szereg aktywnych linków do stron z informacjami sektorowymi i szczegółowymi, które są na bieżąco aktualizowane".
Można je znaleźć na www.brexit.gov.pl. "Jeśli ktoś ma pytanie szczegółowe, może je przesłać na adres email : This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.. We współpracy z ekspertami z innych resortów odpowiadamy na wszystkie pytania" – podkreślił wiceminister.
"Współpracujemy też z administracjami Francji, Belgii czy Holandii w zakresie wszelkich informacji, potrzebnych przedsiębiorcom dotyczących warunków korzystania z infrastruktury granicznej i portowej w tych państwach" – dodał Niedużak.
Resort zwrócił uwagę, że 1 stycznia 2021 r. w zakresie wymiany handlowej na linii UE-Wielka Brytania nastąpiły "nieuniknione i istotne dla przedsiębiorców zmiany". Wskazał m.in. na kontrole na unijno-brytyjskiej granicy. Podkreślił, że w publikacji uwzględnione zostały najistotniejsze kwestie z punktu widzenia przedsiębiorcy.
"W każdym rozdziale zastosowaliśmy – tam, gdzie to możliwe – opis skutków (brexitu - PAP). (...) Zawarliśmy pewne porady i sugestie dla przedsiębiorców, przytoczyliśmy przykłady, odpowiedzieliśmy na już zadane pytania" – przekazało ministerstwo.
Jednocześnie Ministerstwo zastrzegło, że informacje zawarte w publikacji są stale aktualizowane, ponieważ dynamika prac po obu stronach (brytyjskiej i unijnej) jest ogromna, dlatego trzeba na bieżąco śledzić zawarte w nich informacje. Ministerstwo zaleca korzystanie z właściwych stron źródłowych.
Wiceminister Niedużak przypomniał, że jego resort stara się przygotować polskich przedsiębiorców do nowych warunków współpracy z Wielką Brytanią od 2016 roku, czyli od wyników referendum w Wielkiej Brytanii. "Prowadzimy szereg spotkań z organizacjami pracodawców, związkami, organizacjami branżowymi, w tym briefingów i webinariów" – wskazał. (PAP)
Wielka Brytania i Wietnam podpisały we wtorek umowę o wolnym handlu, która zastąpi w ich relacjach porozumienie między Hanoi a Unią Europejską - poinformował wietnamski resort handlu.
Nowa umowa zawiera takie same zapisy jak Porozumienie UE-Wietnam o Wolnym Handlu (EVFTA), które weszło w życie w sierpniu, znosząc 99 proc. ceł na wymianę handlową między stronami umowy.
Od formalnego wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE w styczniu, brytyjskie władze zawierają dwustronne umowy z partnerami handlowymi.
Dla Hanoi zawarcie porozumienia z Londynem oznacza wzrost sprzedaży głównych towarów eksportowych: odzieży, obuwia, ryżu, owoców morza i drewnianych mebli - poinformował wietnamski resort handlu.
Dzięki wtorkowej umowie Wielka Brytania nie straci dostępu, na preferencyjnych warunkach, do najszybciej rozwijającej się azjatyckiej gospodarki.
Wymiana handlowa między Wielką Brytanią a Wietnamem rosła w minionej dekadzie o 12 proc. rocznie, a w ubiegłym roku osiągnęła wartość 6,6 mld dolarów.
W listopadzie japoński tygodnik „Nikkei Asian Review” ocenił, że Wietnam jest jedynym gospodarczym zwycięzcą ery koronawirusa w Azji Południowo-Wschodniej, utrzymuje bowiem mimo kryzysu wzrost PKB i korzysta na napięciach handlowych między USA i Chinami.
Rosnący eksport i relokacja produkcji niektórych firm z Chin pomogły w trzecim kwartale wypracować wzrost wietnamskiego PKB o 2,6 proc. Produkcję do Wietnamu przenoszą zarówno firmy chińskie, jak i międzynarodowe, które chcą skorzystać ze stosunkowo taniej, wykwalifikowanej siły roboczej i uniknąć karnych ceł, nałożonych na Chiny przez administrację USA. (PAP)
W lipcu tego roku spółka Britishvolt podpisała ustalenia z rządem Walii w sprawie budowy fabryki w St Athan, Vale of Glamorgan. Jednak teraz okazuje się, że spółka zmieniła plany i fabryka zatrudniająca 3000 osób zostanie zbudowana w Blyth w Northumberland.
Fabryka w Blyth, która będzie wytwarzać baterie do pojazdów elektrycznych, zapewni 8 tys. miejsc pracy, w tym 3 tys. miejsc dla wykwalifikowanych pracowników.
Wcześniej park przemysłowy Bro Tathan w St. Athan był wybrany na lokalizację fabryki między innymi ze względu na bliskość zakładu produkcyjnego Aston Martin, który w planach ma Rapide E – pojazd wyłącznie elektryczny.
Informacja o decyzji Britishvolt pojawia się zaledwie kilka dni po decyzji spółki Ineos, że będzie budować swój pojazd 4x4 we Francji, a nie w Bridgend, znajdującym się zaledwie 13 mil od St. Athan. Plany rządu walijskiego o przyciągnięciu przemysłu samochodowego na razie nie mogą się rozwinąć.
Rząd walijski jest rozczarowany, ale ma nadzieję, że w przyszłości nadal będzie istniał potencjał wspólnego przedsięwzięcia z Britishvolt. W oświadczeniu rządu można przeczytać: „Od kilku miesięcy ściśle współpracowaliśmy z Britishvolt, prowadząc badania i pomagając w ich planach założenia fabryki w Bro Tathan. Jednak biorąc pod uwagę ambitne ramy czasowe, wyznaczone przez firmę, wspólnie uzgodniliśmy, że Bro Tathan nie będzie miejscem pierwszej fabryki baterii gigaplant Britishvolt”.
Dyrektor naczelny Britishvolt, Orral Nadjar, tak skomentował decyzję o lokalizacji fabryki w Blyth: „To niesamowity moment zarówno dla Britishvolt, jak i dla przemysłu brytyjskiego. Blyth spełnia wszystkie nasze surowe wymagania i jest szyty na miarę. Znajduje się przy głównych połączeniach transportowych, łatwo dostępnej energii odnawialnej i możliwości stworzenia łańcucha dostaw. Spełnia nasz cel, jakim jest uczynienie naszej gigaplant najczystszą i najbardziej ekologiczną baterią na świecie”.
Wielka Brytania zawarła we wtorek przejściową umowę o wolnym handlu z Norwegią i Islandią, która zapewnia utrzymanie handlu na obecnych zasadach po zakończeniu okresu przejściowego po brexicie.
Będzie ona obowiązywać do czasu zakończenia negocjacji i wejścia w życie kompleksowej umowy o wolnym handlu między Wielką Brytanią a trzema państwami będącymi jednocześnie członkami Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu, czyli Norwegią, Islandią i Liechtensteinem. Taka umowa ma wejść w życie w 2021 r.
Umowa przejściowa dotyczy handlu towarami i zapewnia, że 95 proc. wymiany towarowej z Norwegią i ponad 90 proc. z Islandią będzie się odbywało bez ceł, na takich samych warunkach jak obecnie. Wartość brytyjskiej wymiany handlowej z Islandią i Norwegią wyniosła w ubiegłym roku 27 miliardów funtów, z czego ponad 20 miliardów funtów przypadło na towary.
Jak podkreślił brytyjski rząd, umowa zapewnia, że brytyjskie firmy nadal będą mogły bez cła sprzedawać swoje produkty przemysłowe na norweskim i islandzkim rynku, z kolei brytyjscy konsumenci będą mogli korzystać z faktu, że produkty z tych dwóch krajów nie są objęte cłami. Wskazano, że np. 30 proc. brytyjskiego importu filetów rybnych w zeszłym roku pochodziło z Islandii.
Bez tego porozumienia, gdyby od 1 stycznia handel obywał się na ogólnych zasadach Światowej Organizacji Handlu, cła na towary importowane z Islandii i Norwegii mogłyby wzrosnąć o około 65 mln funtów.
Wielka Brytania w ciągu ostatnich dwóch lat zawarła umowy handlowe z ponad 50 państwami, z którymi obroty handlowe mają łączną wartość prawie 200 miliardów funtów rocznie. Jednak krytycy premiera Borisa Johnsona wskazują, że większość z tych umów jedynie powiela postanowienia z porozumień zawartych przez UE, a nadal nie ma pewności, czy przed końcem roku uda się zawrzeć najważniejszą umowę - właśnie z UE, która odpowiada za około połowę brytyjskich obrotów handlowych. Bez tej umowy od 1 stycznia 2021 r. w handlu między nimi zaczną obowiązywać cła i inne bariery.
Po 35 latach od rozpoczęcia inwestycji uruchomiona została pierwsza komercyjna kopalnia złota w Szkocji.
Już w połowie lat 80. były pierwsze próby budowania kopalni w Cononish, niedaleko Tyndrum, na zachodzie Szkocji. Trudno było zebrać środki na tak dużą inwestycję. Wysiłki mające na celu przyciągnięcie sponsorów nie były efektywne z powodu zmienności rynku metali szlachetnych, na którym ceny złota często spadały. Do 2006 roku kopalnia kilkakrotnie zmieniała właściciela.
W 2007 roku australijska firma Scotgold Resources przejęła projekt i zajęła się jego rozwojem. Do 2013 r. Scotgold uzyskał pozwolenie na budowę i wdrożył plan finansowania.
Koszty utrzymania projektu rosły, ponieważ kopalnia znalazła się w granicach parku narodowego Loch Lomond and Trossachs National Park. Wymusiło to znacznie bardziej rygorystyczne planowanie pod kątem warunków środowiskowych. Problemy potęgował fakt, że Scotgold nie mógł pozyskać pieniędzy z tradycyjnych źródeł bankowych, biorąc pod uwagę niewielki charakter projektu, w którym uzyskanie dużego zysku nie było oczywiste.
W 2014 r. do inwestycji dołączył pochodzący w Edynburgu biznesmen Nat le Roux, były dyrektor London Metal Exchange. Wpompował miliony funtów własnych pieniędzy, aby utrzymać projekt przy życiu. Nat Le Roux powiedział: „Kiedy siedem lat temu zwrócono mi uwagę na kopalnię, wydawało mi się, że ma ciekawy potencjał inwestycyjny”. Dodał: „Według światowych standardów jest to bardzo mała kopalnia. Przy pełnej produkcji będziemy produkować około 2000 uncji złota miesięcznie”.
Scotgold przewiduje, że w ciągu dziewięcioletniego okresu eksploatacji kopalnia pochłonie około 25 mln funtów nakładów inwestycyjnych i dalsze 81 mln funtów kosztów operacyjnych. To ogromna suma, ale właściciele nadal mogą zarobić miliony, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Ceny złota wzrosły z zaledwie 700 funtów za uncję w 2015 roku do ponad 1300 funtów obecnie. Scotgold uważa, że może uzyskać łącznie 175 000 uncji, o łącznej wartości 236 milionów funtów przy obecnych cenach.
Wielokrotne badania wykazały, że złoża złota w Cononish są wysokiej jakości. Ich rzadkość jako autentycznego szkockiego złota przyciągnęła już kupujących. W 2016 roku firma zlicytowała 10 sztuk po 1 uncji z limitowanej edycji złota z pierwszych wydobyć i uzyskała średnio ponad 4550 funtów za uncję, co stanowiło kwotę większą o 378% w stosunku do ówczesnej ceny złota.
Dyrektor naczelny Scotgold, Richard Gray, który prowadził firmę w ostatnich latach, opisuje zespół pracujący nad projektem jako urodzonych optymistów i mówi: „Zawsze są problemy do pokonania, ale zawsze wierzymy, że je pokonamy, a kopalnia będzie bardzo opłacalna. […] Od początku byłem przekonany o zaletach projektu. Jednak bez wsparcia akcjonariuszy Scotgolda w utrzymaniu kursu zawsze istniało ryzyko, że firma będzie zmuszona sprzedać aktywa komuś, kto następnie zyska z tego korzyści”.
Firma chce zwiększyć zatrudnienie z 25 do 70 w miarę wzrostu produkcji, ale problemem okazało się znalezienie osób, które zajmą się wysoce technicznymi aspektami wydobycia złota. Richard Gray wyjaśnia: „Potrzebna jest wiedza specjalistyczna i oczywiście trudno w okolicy znaleźć wszystkich potrzebnych pracowników. Niektórzy będą musieli przybyć z daleka i, miejmy nadzieję, osiedlą się bliżej”.
Scotgold spodziewa się, że w przyszłym roku wyprodukuje 10 000 uncji złota, po czym zwiększy produkcję do średnio 23 500 uncji rocznie przez resztę życia kopalni.
Scotgold zidentyfikował także potencjalnie znaczące złoża złota w innych obszarach Szkocji, dla których zawarł wstępne umowy z Crown Estates Scotland. Nat le Roux mówi: „To nie jest tak, że Cononish jest przypadkowym odkryciem pośrodku jałowego krajobrazu. Uważam, że skończymy z pewną liczbą kopalni złota w zachodniej Szkocji, w tej samej skali co Cononish lub może nieco większej, zakładając, że cena złota się utrzyma”.
Linia lotnicza Ryanair w pierwszej połowie roku finansowego odnotowała stratę w wysokości 197 mln euro (178 mln funtów).
Tania linia lotnicza z siedzibą w Irlandii oświadczyła, że „spodziewa się większych strat” w drugiej połowie roku, pomimo niższej bazy kosztowej i silniejszego bilansu.
Koronawirus spowodował, że 99% floty przewoźnika zostało uziemionych przez prawie cztery miesiące od połowy marca do końca czerwca. Firma podała, że ruch w pierwszej połowie roku spadł z 86 milionów do 17 milionów pasażerów w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku, czyli o około 80%.
Przychody firmy spadły o 78% do 1,18 mld euro (1,06 mld funtów). Strata w tym półroczu kontrastuje z zyskiem, po opodatkowaniu, w wysokości 1,15 mld euro (1,04 mld funtów) w pierwszej połowie ubiegłego roku obrotowego.
Przy prawie zerowym ruchu w pierwszym kwartale roku finansowego „zdecydowana większość” przychodów z pierwszej połowy roku została wypracowana w drugim kwartale.
Dodał: „Biorąc pod uwagę obecną niepewność dotyczącą Covid-19, Ryanair nie może obecnie przedstawić wytycznych PAT (zysk po opodatkowaniu) na kolejny rok budżetowy. Grupa spodziewa się przewieźć około 38 milionów pasażerów w kolejnym roku budżetowym, chociaż wytyczne te mogą ulec dalszej korekcie w dół, jeśli rządy UE nadal będą źle zarządzać podróżami lotniczymi i nakładać nieskoordynowane ograniczenia w podróżowaniu lub ogłaszać blokady w czasie zimy”.
Przewoźnik przewiduje, że pandemia, niepewność związana z Brexitem, ceny linii lotniczych, koszty paliwa, konkurencja ze strony nowych i istniejących przewoźników, działania rządów i chęć pasażerów do podróżowania „mogą znacząco wpłynąć” na jego wyniki przez pozostałą część roku. Krytycznie odnosił się do tego, co nazwał „zalewem nielegalnej pomocy państwa ze strony rządów UE” dla takich przewoźników jak Air France i Lufthansa, co „zakłóciłoby konkurencję i umożliwiło nieudanym firmom flagowym prowadzenie sprzedaży poniżej kosztów przez wiele lat”.
Dziś poruszenie wywołały pogłoski, że Woolworths może niespodziewanie wrócić na rynek brytyjski po 11 latach od zamknięcia ostatniego oddziału. Konto na Twitterze o nazwie UKWoolworths podało informację, że trzy sklepy próbne mają zostać otwarte pod koniec 2021 r.
Jednak reprezentant korporacji Very Group, która jest właścicielem nazwy Woolworths, twierdzi, że nie ma planów otwarcia sklepów – tym samym zgasił euforię fanów Woolworths. Powiedział: „Jesteśmy właścicielami znaku towarowego Woolworths w Wielkiej Brytanii. Konto na Twitterze UKWoolworths nie jest połączone z The Very Group”.
W 2018 roku Tony Page były dyrektor Woolies, aby wskrzesić markę, miał zamiar kupić jej nazwę. Sprzedał swój dom rodzinny, aby zwiększyć fundusze. Jego oferta w wysokości 10 milionów funtów została jednak pokonana przez Very Group.
Woolworths otworzył swój pierwszy sklep w Wielkiej Brytanii w Liverpoolu w 1909 roku i stał się ulubionym miejscem na głównych ulicach Wielkiej Brytanii. W latach 80. Woolies skupiał się na rozrywce, słodyczach oraz zabawkach i ubraniach dla dzieci, i – na pewnym etapie – był największym brytyjskim sprzedawcą muzyki pop.
Oddział Woolworths w Wielkiej Brytanii został kupiony w 1982 roku przez Paternoster, grupę znaną obecnie jako Kingfisher. Wyodrębniona w 2001 r. Woolworths Group została wprowadzona na londyńską giełdę papierów wartościowych.
Sieć przeszła pod zarząd zewnętrzny w 2008 r., a w styczniu następnego roku zamknęła wszystkie swoje oddziały. Problemy finansowe firmy zostały zaostrzone przez kryzys kredytowy, który zmusił kupujących do ograniczenia wydatków.
Co prawda do Black Friday zostało jeszcze kilka tygodni, ale Amazon już teraz rozpoczął sprzedaż w cenach promocyjnych. Jak oznajmił zarząd Amazona, w ten sposób wychodzą naprzeciw potrzebom klientów, którzy ostatnio coraz częściej i chętniej robią zakupy online.
Przygotowania do świąt Bożego Narodzenia zaczynają się wraz z początkiem listopada, dlatego Amazon postanowił odpowiednio wcześniej rozpocząć promocje, by dać szansę klientom już teraz robić zakupy różnego rodzaju przedmiotów nie tylko pod choinkę. Akcja ma mieć nazwę Black November.
Do 30 listopada, kiedy to organizowany jest Black Monday, klienci mogą korzystać z promocji o nazwach „Deals of the Day” czy „Lightning Deals”. Co więcej, nowi klienci mają szansę uzyskać darmowe konto premium na Amazon Music Unlimited aktywne aż do końca stycznia.
Amazon oferuje atrakcje różnego rodzaju i zachęca klientów do zakładania konta Amazon Prime, które umożliwia nie tylko dostawę zamówionych towarów tego samego dnia, ale i nielimitowany dostęp do muzyki oraz filmów. Jest to również wcześniejszy dostęp do promocji w ramach „Lightning Deals”. A co będzie można kupić w promocji w ramach „Deals of the Day”? Na przykład będą to zarówno gry, AGD czy RTV, jak i kosmetyki i zabawki dla dzieci.
Amazon ma jeszcze w zanadrzu wiele innych atrakcji, o których jeszcze nie wspomniał, chcąc tym samym wzbudzić ciekawość klientów. O tym, według słów zarządu Amazona, dowiemy się na początku listopada.
Jaki jest okres oczekiwania na wniosek - procedura administracyjna.
Może zacznę od tego, ze każdy fundusz ma swoją specyfikę i własne wytyczne odnośnie procedur administracyjnych.
Jeśli chodzi o mechanizm pozyskiwania funduszy, warto podać tutaj przykład funduszy, o których wspomniał już wcześniej wspomniałem – ‘Awards for All’. Jeszcze kilka lat temu, wniosek musiał zostać przesłany co najmniej trzy miesiące przed rozpoczęciem projektu. Jeśli projekt miał się rozpocząć 1 września - wniosek musiał być złożony i zatwierdzony do 1 czerwca. Awards for All potwierdzało otrzymanie wniosku w ciągu pięciu dni roboczych od jego otrzymania. Jeśli wniosek nie był kompletny, bardzo często był zwracany wnioskodawcy, a organizacja składająca wniosek miała 10 dni roboczych na przesłanie brakujących informacji. Ostateczna decyzja podejmowana była w ciągu 30 dni roboczych od daty otrzymania wniosku. W tym czasie organizacja np. Polska Sobotnia Szkoła mogła skontaktować się z biurem Awards for All.
Niestety, ze względu na panująca pandemię, na razie program ten finansuje jedynie projekty pomocy społecznościom, które są związane z COVID-19. Zarząd Awards for All/ Big Lottery Fund na bieżąco analizuje sytuację i informuje o wszelkich aktualizacjach oraz zmianach na ich stronie internetowej.
Jakie dokumenty powinny być dołączone do projektu?
W tym przypadku sprawa jest dość prosta i jasna. Dokumenty, które są najbardziej potrzebne do ubiegania się o dodatkowe fundusze to Konstytucja lub Regulamin Szkoły i wyciąg z konta bankowego, który potwierdza istnienie konta szkolnego oraz samej organizacji.
Jak długo szkoła musi istnieć, aby móc ubiegać się o dodatkowe środki finansowe?
W wielu przypadkach, ośrodki finansowe można ubiegać sie od razu. Każdy taki wniosek musi być jednak dobrze przygotowany. "Fundatorzy" bardzo często proszą we wnioskach o udokumentowanie potrzeby realizacji konkretnych celów, więc szkołom działającym przez dłuższy czas będzie łatwiej to zrobić. Podam przykład: jeśli szkoła polska chce zorganizować np. lekcje angielskiego dla rodziców, to wnioskodawcy można zadać pytanie: skąd wiemy, że istnieje taka potrzeba? W tym przypadku szkoła może np. w formularzu zgłoszeniowym napisać, że specjalnie na potrzeby projektu powstała ankieta, którą wypełniło 40 rodziców, przy czym 70% respondentów napisało, że rozmowy w języku angielskim są dla nich priorytetem.
Ostatnie uwagi:
Życzę wszystkim wielu sukcesów w pisaniu projektów, rozwoju wielu niesamowitych inicjatyw, pozytywnego i owocnego wpływu na to, co się wokół nas dzieje. Życzę również wszystkim, aby głęboko wierzyli w to, co robią, I aby się nigdy się nie poddawali. Mimo zdarzających się upadków i porażek razem możemy naprawdę zmieniać świat!
Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nastąpią zmiany w przepisach dotyczących przesyłek pocztowych i kurierskich. Zależy nam, aby nadawane i dostarczanie paczek do Polski było dla Was wygodne i ekonomiczne, dlatego trzymamy rękę na pulsie i dostosowujemy się do nadchodzących zmian. Bądź na bieżąco i sprawdź, czy i jak zmienią się ceny oraz warunki wysyłania paczek do Polski po Brexicie?
KIEDY I CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ
1 stycznia 2021 Wielka Brytania ostatecznie opuści UE, a więc rozwiązana zostanie też unia celna i gospodarcza między Zjednoczonym Królestwem a krajami Unii Europejskiej, w tym Polski. Dlatego już od Nowego Roku 2021 wszelkie towary importowane i eksportowane między Wielką Brytanią a Polską, będą podlegały formalnościom celnym. Dodatkowe obowiązki wiążą się ze zmianami w cenach przesyłek indywidualnych i firmowych oraz możliwym przedłużeniem czasu dostarczania paczek, ze względu na procedury administracyjne na odprawach celnych. Najwięcej dodatkowych procedur dotyczy firm i przesyłek handlowych, Jednak nadając przesyłkę indywidualną przez kuriera lub pocztę, także musisz wiedzieć, jakie nowe formalności cię dotyczą lub dlaczego cena i czas realizacji usługi jest większy.
Zebraliśmy najważniejsze informacje na ten temat. Sprawdź, o co musisz zadbać i co wiedzieć, aby nadać przesyłkę z Wielkiej Brytanii do krajów UE, od 1 stycznia 2021 roku.
BEZPIECZEŃSTWO, NORMY I ZEZWOLENIA
Od 1 stycznia 2021 roku wystawione w Polsce zezwolenia czy certyfikaty na handel czy przewóz określonych towarów mogą stracić ważność na terenie UK i odwrotnie. W Polsce, jak i w całej UE, przestaną być wiążące zezwolenia wydane w Wielkiej Brytanii. Dlatego koniecznie zapoznaj się z przepisami bezpieczeństwa, eksportu i importu towarów między Wielką Brytanią, a Polską, aby uniknąć zwrotów czy niespodziewanych kosztów i opóźnień w wysyłaniu paczek. To szczególnie ważne, jeżeli przesyłasz leki, suplementy, kosmetyki, środki chemiczne czy żywność. Deklaracje bezpieczeństwa i ochrony towarów będą obowiązkowe od 1 stycznia 2021 roku w przypadku towarów wysyłanych z Wielkiej Brytanii do UE, natomiast towary nadawane z krajów UE do Wielkiej Brytanii będą podlegały obowiązkowi deklaracji od 1 lipca 2021. Daje to firmom więcej czasu na zapoznanie się z przepisami i zdobycie odpowiednich pozwoleń.
NUMER EORI DLA FIRM
Numer EORI dotyczy firm i przedsiębiorców. Jest to numer Wspólnotowego Systemu Rejestracji i Identyfikacji Podmiotów Gospodarczych, który otrzymujesz jednorazowo. Ma usprawnić procedury celne obowiązujące pomiędzy Unią Europejską i krajami spoza UE. Bez niego nie możesz prowadzić eksportu i importu z Polski do UK lub odwrotnie. Dotyczy to firm zarówno zarejestrowanych w UK, jak i w Polsce. Musisz wiedzieć, że jeżeli posiadasz numer EORI może on stracić ważność po 1 stycznia 2021 roku i będziesz musiał wystąpić o nowy.
JAK TO ZROBIĆ?
O numer EORI występujesz w kraju siedziby firmy. Dla Polski na www.puesc.gov.pl/eori, a dla UK możesz zrobić to na stronie www.gov.uk/eori. Do tej pory czas oczekiwania wynosił zaledwie kilka dni, jednak przewiduje się, że ze względu na zwiększającą się liczbę wniosków o EORI, od stycznia czas ten może się wydłużyć. Warto wiedzieć, że o numer EORI możesz wystąpić już teraz, aby uniknąć czekania. Pamiętaj, że numery EORI nadane przed okresem przejściowym stracą ważność.
VAT ORAZ AKCYZA
Niektóre towary, jak wyroby tytoniowe i alkoholowe będą podlegały akcyzie. Natomiast obowiązek opłaty VAT będzie po stronie kraju, z którego towar jest nadawany, czyli najczęściej po stronie sprzedawcy. Na oficjalnej stronie UE poświęconej zmianom podatkowym po Brexicie, czytamy, że towary przewożone do i z UE od 1 stycznia 2021 roku, będą traktowane jako import i eksport. W związku z tym wszystkie przepisy dotyczące cła i podatku VAT, które mają zastosowanie do importu (lub eksportu), będą dotyczyły towarów i przesyłek z UK do krajów UE, w tym Polski.
OPISYWANIE PACZEK I FAKTURY Z KAŻDĄ PRZESYŁKĄ
Od Nowego Roku wchodzi także w życie obowiązek dokładnego opisywania zawartości przesyłek. Do każdego listu przewozowego powinna być dołączona faktura proforma, a na niej informacje:
cel przesyłki np. prezent, handel.
zawartość np. książki, ubrania, elektronika.
wartość wysyłanych towarów
kraj pochodzenia towarów
W przypadku towarów wysyłanych na handel przy nadaniu obowiązuje dołączenie faktury sprzedażowej z informacjami:
waga towarów
wartość towarów
kraj pochodzenia towarów
pieczątka i podpis firmy
JAK PRZYGOTOWUJEMY SIĘ NA ZMIANY?
Informacje o regulacjach dotyczących np. bezpieczeństwa towarów i zezwoleń, a także wprowadzanych przepisów związanych z transportem towarów między Unią Europejską, a Wielką Brytanią pojawiają się na stronach rządowych i w mediach, które uważnie śledzimy.
Szybka Paczka od ponad 10 lat usprawnia usługi nadawania i dostarczania przesyłek między Polską, a UK wychodząc naprzeciw potrzebom naszych klientów. Dlatego również teraz przygotowujemy się do płynnego wdrażania nowych przepisów. Bez względu na wyzwania, związane z dokumentacją czy wzrostami kosztów i dodatkowymi formalnościami, dołożymy wszelkich starań, aby pomagać klientom w bezpiecznym i wygodnym wysyłaniu paczek czy organizowaniu przeprowadzek do Polski oraz z Polski do UK.
Przypominamy, że do końca roku zostały ponad dwa miesiące, więc jeszcze przed zmianami i Brexitem możesz nadać paczki na starych zasadach, w dotychczasowych cenach.
Kryzys ekonomiczny wywołany pandemią koronawirusa jest asymetryczny, co oznacza, że poszczególne sektory gospodarki czy kraje ucierpiały w różnym stopniu. Co więcej, jest też ryzyko, że w efekcie kryzysu mogą pogłębić się i tak już wyraźne różnice w poziomie rozwoju gospodarczego państw Unii Europejskiej – uznali uczestnicy debaty podczas Europejskiego Kongresu Finansowego.
Antonio Cortina, wicedyrektor działu badań Banku Santander mówił o asymetryczności kryzysu gospodarczego wywołanego przez pandemię. Wskazywał na 20-procentowe spadki PKB w Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii, przy niższej recesji w Niemczech, Polsce czy krajach skandynawskich.
Według niego, kryzys jest też bardziej dotkliwy dla małych niż dla dużych przedsiębiorstw. Również niektóre sektory – jak turystyka czy transport pasażerski – są bardziej podatne na pandemię niż inne.
„Doświadczamy tego samego sztormu, ale siedzimy w różnych łodziach” – powiedział Antonio Cortina.
Yael Selfin, główny ekonomista w brytyjskim oddziale firmie konsultingowej KPMG, zwracała uwagę na ryzyko, że skutkiem pandemii będzie pogłębianie się rozwarstwienia w poziomie gospodarczym między krajami Unii.
Wskazywała, że już obecnie wyraźnie widoczne są różnice w potencjale państw, gdy porównujemy poziom bezpośredniego wsparcia finansowego dla gospodarki. W Niemczech wartość tych funduszy stymulacyjnych sięgnęła 8 proc. PKB, podczas gdy we Włoszech było to 3,4 proc., w Hiszpanii - 3,7 proc., a we Francji – 4,7 proc.
„Unijny pakiet o wartości 750 mld euro tej luki nie wypełni” – mówiła Yael Selfin. Wskazywała też, że wychodzenie z kryzysu będzie szczególnie trudne dla krajów o wysokiej stopie bezrobocia wśród młodzieży, gdyż popyt wewnętrzny nie będzie wspierał odradzania się gospodarki.
Dlatego m.in. ważny jest też system szkoleń, aby wspierać przechodzenie pracowników do nowych przemysłów i zawodów. „Państwa powinny stymulować popyt oraz inwestycje, w tym inwestycje w kapitał ludzki” – podkreślała ekonomistka KPMG.
Z kolei Debora Revoltella, główny ekonomista Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI), będącego instytucją finansową Unii Europejskiej, apelowała o koncentrację działań w polityce gospodarczej na inwestycjach w zieloną i inteligentną gospodarkę (smart-green economy).
Wskazała na trzy przyczyny, które wpływają obecnie na ograniczenie inwestycji. Po pierwsze – jest to niepewność, czy i kiedy uda się uzyskać skuteczny lek lub szczepionkę na koronawirusa.
Po drugie – jest silna obawa wśród przedsiębiorców, że druga fala epidemii zacznie powodować bankructwa firm, pomimo dużego wsparcia finansowego ze strony rządów.
Po trzecie – kryzys niesie niepewność związaną ze zmianami w łańcuchach dostaw, koniecznością opracowania nowych modeli biznesowych oraz zmianami preferencji konsumentów.
W efekcie, jak pokazał sondaż EBI przeprowadzony na próbie 12 tys. przedsiębiorstw w Europie, 43 proc. firm w UE redukuje plany inwestycyjne (głównie ograniczając skalę projektów lub przesuwając je na późniejszy czas).
„To ryzykowna strategia, ponieważ nowa normalność w gospodarce, z jaką mamy do czynienia, wymaga przystosowania się, a więc inwestycji m.in. w cyfrowe technologie czy łańcuchy dostaw. Konieczne jest też dopasowanie się do potwierdzonych przez UE ambitnych celów w zakresie dekarbonizacji” – mówiła Debora Revoltella.
Według niej, obecne spowolnienie w inwestycjach może powodować, że firmy nie zdążą się zaadaptować do nowych wymagań, dlatego rolą rządów jest wspieranie i stymulowanie inwestowania, głównie w nowe technologie i w stronę zielonej gospodarki, co przyczyni się do uzdrowienia gospodarki.
Antonio Cortina wskazywał, że sporą niewiadomą jest to, jak poszczególne rządy zareagują na drugą falę pandemii – czy będą ograniczać, restrukturyzować, czy może rozszerzać wsparcie dla gospodarki. Według niego, ewentualne scenariusze rozwoju sytuacji zależą od opracowania szczepionki, ale też od rozsądnie zarządzanych lockdownów.
Podkreślał, że obecnie w polityce gospodarczej istotne jest realokowanie zasobów ludzkich i kapitału do tych przemysłów, przed którymi rysuje się lepsza przyszłość. Według niego, są sektory, w których wiele podmiotów może nie przetrwać, nawet przy wsparciu rządowym. Rządy poszczególnych państw powinny też szybko wykorzystać w swoich budżetach unijny plan odbudowy gospodarki wart 750 mld euro.
„Pewną nadzieją jest, że prywatne oszczędności, których poziom wzrósł do 26 proc., przełożą się też na wyższą konsumpcję indywidualną” – mówił przedstawiciel Banku Santander.
Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas na region Europy Środkowej i Wschodniej powiedział, że konsekwencje pandemii będą rzutowały na decyzje gospodarcze czy inwestycyjne jeszcze co najmniej przez 5-10 lat. Przewiduje nasilenie się procesów łączenia się i przejmowania firm, jako że wiele słabszych przedsiębiorstw może nie przetrwać kryzysu.
Wskazywał na wagę decyzji na szczeblu politycznym, które – według niego – muszą być przede wszystkim szybkie, aby redukować niepewność, nawet jeżeli czasem taka interwencja państwa wydaje się sięgać zbyt daleko. Ważne jest też wsparcie dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw, tak istotnych dla stabilizacji rynku pracy.
Michał Dybuła podkreślał, że kraje Środkowej i Wschodniej Europy mają szansę stosunkowo dobrze przejść przez kryzys gospodarczy z uwagi na istotną rolę produkcji przemysłowej w ich gospodarkach, a mniejszą – sektora usług, szczególnie turystyki.
„W okresie uzdrawiania gospodarki ten region może wykorzystywać swoją silną pozycję w sferze logistyki, zasobów przemysłowych czy roli w łańcuchu wartości” – mówił przedstawiciel PNB Paribas.
Stefan Schneider, główny ekonomista ds. rynku niemieckiego w Deutsche Banku podkreślał, że niezależnie od tego, w którym roku gospodarka europejska wróci po poziomu wzrostu sprzed kryzysu, to i tak dwa lub nawet trzy lata wzrostu będą stracone. Pandemia wywrze też istotne efekty na rynku kapitałowym, ponieważ niektóre firmy nie przetrwają kryzysu, a inne będą musiały przejść modernizację w kierunku neutralnej węglowo gospodarki.
Co do unijnego programu odbudowy dla Europy, Schneider wyrażał zaniepokojenie, że może on być różnie implementowany w poszczególnych krajach i że niekiedy środki nie będą inwestowane wystarczająco efektywnie. Według niego, wiele krajów powinno powiązać wykorzystanie unijnego budżetu z silnymi reformami strukturalnymi.
Debata o scenariuszach gospodarczych dla Europy odbyła się w ramach Europejskiego Kongresu Finansowego, którego 10. edycja (12-14 października 2020) przeprowadzona została w formule online.
Czy można ubiegać się o fundusz np. na otwarcie polskiej szkoły; na inwestycje w zakup pomocy dydaktycznych, zakup sprzętu, opłacenie ubezpieczenia, czy wynajem lokalu?
Tak, można. Zwłaszcza te organizacje, które do tej pory nie otrzymały funduszy na swoją działalność, mają realną szansę na ich pozyskanie, dzięki czemu działalność np. polskich szkół może przynosić jeszcze większe owoce, a także skuteczniejszą integrację środowiska polonijnego w Wielkiej Brytanii. Jednym z funduszy, o których chciałbym tutaj wspomnieć jest Awards For All. W miarę prosta aplikacja, szybki czas odpowiedzi na złożony projekt i szansa na dodatkowe fundusze – naprawdę warto zerknąć. Jest to jeden z funduszy, który może pomóc w finansowaniu np. wynajmu pomieszczeń, zakupu sprzętu, opłat oraz realizacji wielu dodatkowych inicjatyw. W tym miejscu chciałbym bardzo podkreślić, że aby ubiegać się o fundusze, należy bardzo uważnie przeczytać wytyczne, które pomogą tym, którzy się o nie starają, lepiej zrozumieć, jakie są kryteria ubiegania się o fundusze, a także kto może się o nie ubiegać. Chciałbym również dodać, że każdy fundusz jest trochę inny, więc trudno jest powiedzieć, aczkolwiek, ale bez wątpienia jest niewiele rzeczy, których nie można sfinansować!
Proszę podać dwa przykłady tego, na co ostatnio udało się zdobyć pieniądze, na co teraz jest szansa?
W sektorze pozarządowym pracuje już 11 lat. Przez ten, długi, owocny I intensywny okres czasu, udało się niejednokrotnie zdobyć fundusze na wiele projektów na szczeblu lokalnym, krajowym czy europejskim.
Jeden z moich pracodawców, po raz pierwszy otrzymała prawie 8 lat temu, otrzymał grant na projekt związany ze sportem. ‘Sport and integration’ to była fantastyczna inicjatywa, która pomagała przede wszystkim "wykorzystać" sport jako siłę napędową zmian społecznych i kulturowych. W ramach projektu mieliśmy okazję odwiedzić Naszych partnerów w wielu krajach europejskich; Włoszech, Austrii, Chorwacji i Portugalii, aby wymienić się doświadczeniami na temat tego, jak np. lepiej poznać funkcjonowanie klubów I organizacji sportowych w innych częściach Europy. Jako organizacja z Wielkiej Brytanii byliśmy odpowiedzialni za przygotowanie dokumentu dotyczącego "kompetencji międzykulturowych", która miała wpływ na sposób, w jaki wiele organizacji sportowych z powodzeniem współpracuje z wieloma grupami etnicznymi, mając na uwadze ich pochodzenie, kulturę i sposób życia. Niestety, ze względu na wyjście Wielkiej Brytanii z UE, Możliwość starania się o fundusze europejskie będzie prawdopodobnie mocno ograniczona.
W kontekście współpracy z polskimi szkołami lub organizacjami polonijnymi, w marcu 2014 roku udało nam się pozyskać fundusz na realizację projektu im: "Big Gig - Razem przez muzykę". Dzięki tej inicjatywie Szkoła Polska w Welwyn Garden City miała okazję zorganizować zakończenie roku szkolnego połączone z "imprezą otwartą" dla całej społeczności lokalnej. Tematem przewodnim naszej imprezy była muzyka. Dzięki współpracy z polskimi rodzicami i innymi lokalnymi instytucjami, impreza Big Gig była fantastyczną okazją dla polskich dzieci do zaprezentowania swoich muzycznych talentów. Najmłodszy uczestnik miał zaledwie 3 lata!
Dwa lata później, Polskie Stowarzyszenie w powiecie Welwyn Hatfield, zdobyło środki na fantastyczna wystawę artystyczną, trwającą miesiąc, pod tytułem: “Celebrating the Art of the Polish Community”. Cała inicjatywa byla wielkim sukcesem a na samo otwarcie wystawy w Naszym lokalnym Muzeum przyszlo prawie 300 osob, włączając Burmistrza Miasta, przedstawiciela rodziny królewskiej (High Sheriff for Hertfordshire) i wielu radnych.
W ubiegłym roku, w ramach obchodów stulecia Welwyn Garden City, dzięki funduszom dostępnym poprzez Urząd Wojewódzki oraz ich radnych, Nasza lokalna Sobotnia Szkola dostała £1,000 na Polski Dzień Dziedzictwa Kulturowego. Ta impreza, planowana na czerwiec 2020, ze względu na panującą pandemię, dostała przełożona na przyszły rok.
Najważniejsze jest to, co w procesie zgłoszenia jest najważniejsze. Co się stanie, jeśli dany fundusz nas odrzuci, jeśli nie będziemy mogli ponownie złożyć wniosku.
Tak jak mówiłem wcześniej, pisząc projekt, należy bardzo uważnie przeczytać wytyczne. Według mnie wskazane jest również budowanie silnej i owocnej współpracy partnerskiej z innymi instytucjami. Warto też zaangażować inne organizacje, które mogą pomóc w pisaniu projektów. Nawet jeśli pisanie projektów nie zawsze oznacza otrzymanie dofinansowania... naprawdę warto próbować! Fundusze mogą pomóc w rozwoju szkoły, a także wielu dodatkowych inicjatyw w ramach jej działalności. Pisanie projektów i zbieranie funduszy pomaga w rozwijaniu umiejętności wielu osób, które wspierają szkołę. Dodatkowe środki finansowe mogą również pomóc wzmocnić "obecność" szkół w społeczności lokalnej.
Najczęściej, jeśli projekt nie został zatwierdzony, organizacja ubiegająca się o dofinansowanie otrzymuje od fundatora pismo informujące wnioskodawcę, dlaczego grant nie został przyznany. Często zdarza się też, że grant jest przyznawany "tymczasowo", w tym przypadku często zdarza się, że np. czegoś brakuje, albo coś jest nie dość jasne, w tym przypadku brakujące dane muszą zostać przesłane w określonym terminie, w ten sposób grant zostaje potwierdzony.
Jakie warunki muszą zostać spełnione, aby polskie szkoły mogły ubiegać się o dodatkowe fundusze?
Zacznę może od tego , że aby starać się o fundusze, każda instytucja, mała czy duża, musi spełnić kilka bardzo ważnych warunków. Po pierwsze – musi posiadać dokument, konstytucję/ statuty, które precyzuje działalność tej organizacji np. Polskiej Sobotniej Szkoły. Konstytucja musi jasno określać działania danej organizacji, powinna być jasna, czytelna oraz musi posiadać charakter ‘non – for profit’, czyli aspekt charytatywny. Oprócz tego każda z takich organizacji musi mieć swoje konto w banku, które ‘reprezentuje’ organizacje, jest dowodem na jej istnienie. Czasami może się zdarzyć, że w imieniu np. Polskiej Sobotniej Szkoły, jakaś inna instytucja występuje o dodatkowe finanse, ale na pewno długoterminowo nie jest to idealne rozwiązanie. Kolejnym, równie istotnym punktem w kontekście starania się o dodatkowe środki, jest zarząd organizacji, czyli grupa ludzi, stojąca na czele szkoły lub innego stowarzyszenia. To ta grupa posiada moc decyzyjną, jest „sternikiem” rozwoju szkoły, np. wspiera jej w działaniu dydaktyczne – pedagogicznym, jak również decyduje o sposobie finansowania wielu inicjatyw w ramach szkoły.
Czy istnieją fundusze, które mogą pomóc finansować działalność polskich szkół?
W Wielkiej Brytanii sektor organizacji pozarządowych jest bardzo dobrze rozwinięty i w większości, dobrze finansowany. Możliwość zdobywania dodatkowych środków na działalność organizacji takich jak Polskie Sobotnie Szkoły jest ogromna. Źródła wspierania działalności szkoły mogą pochodzić z różnych instytucki np. – Urzędów Miast, Urzędu Wojewódzkiego, organizacji na szczeblu regionalnym i krajowym. Bardzo często, każdy z dostępnych programów specjalizuje się w finansowaniu innego rodzaju projektów. W tym miejscu warto tutaj podać przykład jednego funduszu, który w dużym stopniu pokrywa tematykę edukacji w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu; to Heritage Lottery Fund (https://www.heritagefund.org.uk/), który pomaga realizować szereg inicjatyw w kontekście dziedzictwa kulturowego czy społecznego. Innym, jeszcze bardziej popularnym funduszem jest The National Lottery Community Fund (https://www.tnlcommunityfund.org.uk/).
Czy w ogóle warto składać takie aplikacje, które często pochłaniają tak dużo czasu...?
Pisząc projekt, należy bardzo dokładnie czytać wytyczne. Wskazane jest budowanie silnej i owocnej współpracy z innymi instytucjami. Warto również angażować inne organizacje, które mogą pomóc w pisaniu projektów. Mimo tego, że nie zawsze pisanie projektów oznacza zdobycie środków; naprawdę warto się o nie starać! Fundusze mogą pomóc rozwijać szkołę, jak również wiele dodatkowych inicjatyw w ramach działalności szkoły. Pisanie projektów i zdobywanie funduszy powoduje rozwijanie umiejętności wielu osób wspierających działalność szkół. Dodatkowe finanse mogą również wpłynąć owocnie na mocniejszą obecność szkół lub innych organizacji polonijnych w społecznościach lokalnych.
Więcej niż 1/3 małych firm wciąż nie chce uwierzyć, że Wielka Brytania wyjdzie z Unii do końca tego roku, pomimo niezbitych faktów i rządowej kampanii informacyjnej, na którą przeznaczono siedemdziesiąt milionów funtów.
Boris Johnson w wywiadach wielokrotnie oświadczał, że nie będzie domagał się przedłużenia okresu przejściowego, kończącego się 31 grudnia, i jest gotowy doprowadzić Wielką Brytanię do Brexitu bez porozumienia, jeśli nie uda się w tym czasie osiągnąć porozumienia o wolnym handlu.
Starsi urzędnicy państwowi prowadzący projekt transformacji oznajmili Komitetowi Rachunków Publicznych Izby Gmin, że wiele z ponad dwustu tysięcy brytyjskich firm zajmujących się eksportem do Europy może być zdezorientowanych i zniechęconych nową biurokracją wprowadzoną po nowym roku.
Wielka Brytania odroczyła niektóre dodatkowe dokumenty do lipca, ale nowe wymogi importowe UE mają zostać wdrożone od 1 stycznia. Wtedy wiele firm będzie miało spory problem. Przyzwyczajenie się do nowych warunków może potrwać. W zależności od szybkości przyswajania wiadomości i poznawania nowych dokumentów.
Ważne jest, aby firmy już teraz przygotowały się na zmiany, zamiast liczyć na jakiś przełom i wycofanie z Brexitu lub wydłużenie okresu przejściowego. Znając premiera Wielkiej Brytanii, nie wycofa się ze swojego stanowiska.
Zanim w Europie zapanowała epidemia, Wizzair nie planował lokalnych lotów. W ostatnich miesiącach sytuacja jednak zmieniła się o 180 stopni, a także polityka Wizzaira.
Początek listopada przyniesie wprowadzenie lotów wewnętrznych w ramach jednego państwa. Jak widać, życie, a także sytuacja podsuwa nowe rozwiązania, a firmy przewozowe, zresztą nie tylko one, muszą być elastyczne, by nie stracić płynności finansowej, nie wypaść z rynku lub nawet nie zbankrutować. Do niedawna Wizzair skupiał się na lotach do najbardziej popularnych miejsc w Europie.
W Wizzair od kilku miesięcy próbowano różnych rozwiązań. Wymyślano bonusy, zniżki, promocje, cięcia budżetowe, redukcję miejsc pracy. Jak się okazało, wszystko niestety za mało. Potrzebne było jeszcze lepsze rozwiązanie, kiedy wielu połączeń nie można było zrealizować, przesuwać terminy, zwracać pieniądze klientom...
Czas na wprowadzenie lotów lokalnych w różnych krajach. Na początek Włochy i Norwegia, gdzie uruchomiono trzy nowe loty krajowe. Potem przyjdzie czas na Wielką Brytanię. W planach też jest Polska oraz inne kraje.
Wielu Polaków mieszkających na Wyspach leci do Polski, by przy okazji odwiedzić rodziny w różnych zakątkach kraju. Szybciej dotrzeć samolotem, niż pociągiem czy autokarem do bardziej odległego miasta. Czas to pieniądz.
Kiedy będzie znana data wprowadzenia lotów na terenie UK, na bieżąco będziemy informować na naszej stronie.
Czy wiesz, że corocznie ponad 1,1 mld funtów jest przesyłanych z Wielkiej Brytanii do Polski? Takie dane znajdziemy w raporcie Stowarzyszenia The Migration Observatory przy Uniwersytecie Oksfordzkim. W rzeczywistości to tylko część znacznie wyższej kwoty - 20 mld funtów, które, jak podaje BBC, zostało przelane w 2018 r. z Wielkiej Brytanii za granicę.
Wysyłając tak wiele międzynarodowych przelewów, konsumenci korzystają z różnych form przekazów pieniężnych: od platform internetowych do obsługiwanych placówek. I tu pojawia się problem. Przy obecnie panującej pandemii COVID-19, przesyłanie pieniędzy z placówki jest teraz znacznie bardziej utrudnione. Dokonywanie transakcji osobiście wiąże się z ryzykiem nie tylko dla osoby wysyłającej pieniądze, ale również dla pracownika placówki, który wykonuje dla niej przelew. Nie ryzykuj - skorzystaj z przelewów pieniężnych Skrill. Dzięki Skrill przekazy pieniężne stały się cyfrowe i darmowe.
Firma Skrill stara się, aby jej klienci mogli korzystać z bardzo konkurencyjnych kursów funta do złotego, a co najlepsze, nie ma żadnych opłat ani ukrytych prowizji. Dlaczego Skrill ma tak atrakcyjną ofertę? Odpowiedź jest prosta: przy tak dużej liczbie przelewów wysyłanych z Wielkiej Brytanii do Polski, nadeszła pora, aby usługi przekazów pieniężnych szły z biegiem czasu.
Obecnie każdy przelew obciążony jest wysokimi opłatami i mało konkurencyjnymi kursami wymiany, które dodatkowo pochłaniają jego część. Skrill natomiast chce dać Polakom więcej możliwości rezygnując z prowizji i oferując proste rozwiązanie, co pozwoli firmie stać się głównym dostawcą przekazów pieniężnych wśród polskiej społeczności.
Poznaj Marikę, 30-letnią opiekunkę osób starszych i niepełnosprawnych z Londynu. Przez całe swoje życie, Marika mogła liczyć na swoją mamę i babcię, więc teraz chce, żeby obie mogły liczyć na nią. Ponieważ zarówno mama jak i babcia mieszkają w Polsce, Marika często wysyła im pieniądze, które następnie odbierają osobiście. Aczkolwiek w związku z większym zagrożeniem stwarzanym przez COVID-19, dokonywanie przelewów przez Marikę i odbieranie ich w placówce przez jej rodzinę nie jest już bezpieczne.
Na szczęście Marika odkryła Skrill i teraz może wysyłać pieniądze do rodziny w Polsce w sposób bezpieczniejszy, szybszy i lepszy niż kiedykolwiek wcześniej! Za pomocą aplikacji mobilnej Skrill, Marika może w łatwy sposób wysłać ze swojego telefonu środki na konto mamy i babci. Dzięki Skrill wysłanie przelewu jest proste, ponieważ obsługują je wszystkie banki w Polsce. Takie udogodnienia sprawiają, że Marika może mieć pewność, iż pomaga swojej rodzinie jednocześnie chroniąc siebie.
W rozmowie o swoim doświadczeniu, Marika mówi tak:
„Przykro mi, że z powodu pandemii nie mogę osobiście wysłać pieniędzy mamie i babci. Jednak dzięki Skrill nie tylko mogę wysyłać im przelewy, ale również robić to z domu w sposób wygodny i bezpieczny.”
Firma Skrill z dumą działa jako członek Grupy PaySafe – w pełni uznawanej organizacji finansowej regulowanej przez FCA (Urząd Nadzoru Finansowego). Grupa PaySafe świadczy usługi już od ponad 20 lat setkom tysięcy klientów i szczyci się „Doskonałą” opinią na portalu Trustpilot.
Po co więc czekać? Przesyłaj pieniądze do dowolnego kraju na świecie bezpiecznie, bez wychodzenia z domu i bez żadnych opłat. Strona internetowa Skrill jest w języku polskim, co jeszcze bardziej ułatwi Ci życie.
Zdarza się, że materiały reklamowe polskich firm w języku angielskim nie do końca są zrozumiałe dla Brytyjczyków… Niestety polskim przedsiębiorcom na brytyjskim rynku nadal zdarzają się językowe wpadki i błędy. Jak ich uniknąć, żeby zdobyć zaufanie brytyjskiego klienta?
Wpadki językowe polskich przedsiębiorstw na brytyjskim rynku
– Tworzenie materiałów reklamowych czy marketingowych może być nie lada wyzwaniem – szczególnie kiedy przygotowujemy je w języku, który nie jest naszym ojczystym językiem – zdradza Tomasz Dyl z agencji marketingowej GottaBe! Marketing. Ewa Erdmann z biura tłumaczeń Transliteria, podkreśla, że wielu marketingowców czy właścicieli firm jest przekonanych, że skoro posługują się językiem angielskim w stopniu zaawansowanym – bez problemu stworzą również ofertę sklepu internetowego, post na facebooku czy artykuły na blogu. Niestety, takie praktyki często prowadzą do wielu językowych wpadek i błędów, a to może stawiać naszą markę w bardzo niekorzystnym świetle. Brytyjski klient nie tylko może nie zrozumieć naszych treści – ale zwyczajnie, może pominąć naszą ofertę czy uznać ją za mało wiarygodną.
“You’re welcome to our offer”?
Przy ofertach, czy tekstach dotyczących udziału w konkursie lub wydarzeniu sporo problemów może przysporzyć tradycyjny zwrot “serdecznie zapraszamy”. Takie hasło dość często tłumaczone jest niepoprawnie jako “you’re welcome to our offer” lub “you’re cordially invited”. Kordialne zaproszenie jest formą poprawną, ale w przypadku, kiedy zapraszamy kogoś na wesele – nie do skorzystania z oferty.
– W języku angielskim nie ma bezpośredniego ekwiwalentu takiego zaproszenia. Możemy dodać “get our latest offer” czy “check out…”. Sformułowanie “zapraszamy serdecznie do skorzystania z oferty” nie tłumaczy się dosłownie – podkreśla Erdmann.
“Young potatoes”, to raczej “new potatoes”
Wielu polskojęzycznych przedsiębiorców ma również problem z dosłownym tłumaczeniem różnych nazw produktów. Dobrym przykładem są “młode ziemniaki”, które najczęściej są tłumaczone jako “young potatoes”. Rzecz w tym, że w brytyjskim sklepie nie znajdziemy “young potatoes” tylko “new potatoes”.Tak samo jest z ogórkami gruntowymi. “Ground cucumbers” to nie jest termin, którego używają Brytyjczycy. W Wielkiej Brytanii znajdziemy “gherkin”.
– Podobnie mamy z grillem. Przyprawa grillowa wielokrotnie jest błędnie tłumaczona jako “grill seasoning”. Jednak w sklepach w Wielkiej Brytanii nie znajdziemy takiej przyprawy – znajdziemy zaś “barbecue seasoning”, bo nasz grill to brytyjski barbecue – kontynuje przedstawicielka Transliterii. Zdarzają się również amerykanizmy. Charakterystycznym przykładem jest “add to cart” w sklepach online. Gdybyście mieli sklep internetowy i działałby on na rynku amerykańskim – to byłoby idealnie. Ale na rynku brytyjskim “kosz sklepowy” to jest “basket” czy “trolley”.
Kolejną, częstą wpadką językową jest określenie “złota rączka”. Zdarza się niepoprawne tłumaczenie “golden hand man”. Pamiętajmy, że “złota rączka” to “handyman”!
Znak £ zawsze przed kwotą!
– Częstym błędem jest również umieszczanie znaku funta. W Polsce jeśli piszemy 3 złote – to skrót “zł” stawiamy za kwotą. W Wielkiej Brytanii znak funta stawiamy przed liczbą – dodaje Dyl z GottaBe!.
Dodatkowo w języku polskim w przypadku kwot stawiamy przecinki, a w języku angielskim kropki. Na przykład kilogram pomidorów kosztuje 2 funty 17 pensów. Więc po 2 – brytyjski klient chciałby zobaczyć kropkę, a nie przecinek (£2.17).
“Quantity” oraz “each”
Kolejną wpadką, jaka zdarza się polskim przedsiębiorcom jest mylenie pojęcia “quantity”. “Quantity” oznacza ilość, a wiele osób błędnie tłumaczy to jako “za sztukę”. W przypadku ceny “za sztukę” powinniśmy pisać “each”.
Jak temu zapobiec i nie stracić klienta?
Jest kilka sposobów na to, aby uniknąć tego typu błędów. Po pierwsze – możemy zlecić pracę tłumaczowi. Tłumacz doskonale sobie poradzi z językowymi zagwozdkami, przetłumaczy oraz zaoszczędzi wasz czas i pieniądze – bo błędy mogą być kosztowne. Według Erdmann, oczywiście możecie podjąć się tego zadania samemu – czyli tłumaczyć swoje teksty, albo tworzyć je w języku angielskim i dać tłumaczowi tylko do sprawdzenia, żeby zweryfikował czy wszystko jest w porządku.
Jeżeli chcecie to zrobić to sami – tylko i wyłącznie sami – to do sprawy trzeba podejść poważnie. Wtedy faktycznie należy skupić się na konkretnych treściach i na tym, aby dopasowane one były do brytyjskiego klienta. Jeśli na przykład szukacie nazw produktów, to nie tylko sprawdzajcie słowo w słowniku czy w Google Translate – ale również zwróćcie uwagę, czy to określenie jest faktycznie używane przez Brytyjczyków.
Można oczywiście korzystać z tłumaczy maszynowych – Google Translate, czy Microsoft. Należy jednak korzystać z nich ostrożnie, weryfikując tłumaczenia i sprawdzając czy konkretne słowo jest rzeczywiście używane na rynku brytyjskim.
Nie chodzi o to, aby treści sprzedażowe i marketingowe “były po angielsku”, ale aby również były atrakcyjne i przyciągały brytyjskiego klienta. Błędy i pomyłki mogą sprawić, że nasza firma może stracić na wiarygodności. Warto, aby posty na facebooku czy posty na blogu również były dopasowane do rynku w Wielkiej Brytanii. Dzięki temu naprawdę możemy wzbudzić zainteresowanie naszą ofertą!
Kolejna, siódma już runda negocjacji między Wielką Brytanią i UE w sprawie przyszłych relacji nie przyniosła postępu - poinformował w piątek w Brukseli główny negocjator unijny Michel Barnier. Jak zaznaczył jest zawiedzony postawą Londynu.
"Mamy bardzo mało czasu, żeby zakończyć te negocjacje, aby zapewnić, że porozumienie wejdzie w życie 1 stycznia 2021 roku" - powiedział na konferencji prasowej Francuz.
Jak zaznaczył okres przejściowy dla Wielkiej Brytanii zakończy się za 4 miesiące i 10 dni i dlatego, aby dać czas na zatwierdzenie tekstu porozumienia przez Radę UE i Parlament Europejski powinien być on wypracowany najpóźniej do końca października.
"Mamy jeszcze dwa miesiące, by znaleźć porozumienie we wszystkich kwestiach, które są dyskutowane, skonsolidować tekst i sfinalizować wszystkie techniczne aneksy. (...) Jakiekolwiek opóźnienie, wychodzące poza koniec października oznaczałoby poważne ryzyko, że nie zakończymy tego procesu z sukcesem" - ostrzegł Barnier.
Sfinalizowanie umowy musi nastąpić odpowiednio wcześniej również dlatego, by dać czas ekspertom prawnym na jej zatwierdzenie, a tłumaczom na przetłumaczenie na wszystkie języki UE.
Główny unijny negocjator nie krył rozczarowania podejściem Brytyjczyków. "Ci, którzy mieli nadzieję, że negocjacje pójdą gładko do przodu w tym tygodniu, będą rozczarowani. Niestety ja też szczerze mówiąc jestem zawiedziony i zaskoczony, bo premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson powiedział nam w czerwcu, że chce przyspieszyć negocjacje podczas lata" - przypominał Barnier.
Jak relacjonował, podczas zakończonej właśnie rundy rokowań, podobnie jak w lipcu wysłannicy rządu w Londynie "nie pokazali żadnej prawdziwej woli, by pójść do przodu w kwestiach, które mają fundamentalne znaczenie dla UE".
Punktem spornym jest to, co Bruksela nazywa równymi warunkami gry. UE obawia się, że Wielka Brytania zacznie stosować "dumping regulacyjny" i chcąc zyskać przewagę konkurencyjną będzie obniżać standardy w zakresie praw pracowniczych, ochrony środowiska czy praw konsumenckich.
"Nie prosimy o nic więcej, ale też o nic mniej, niż to co zadeklarował premier Boris Johnson w naszej wspólnej politycznej deklaracji w październiku zeszłego roku wraz 27 liderami UE" - zaznaczył Barnier.
Przypominał w tym kontekście, że w deklaracji są zapisy o tym, iż przyszłe porozumienie musi zawierać zobowiązania, aby zapobiec zakłóceniom w handlu i nieuczciwym przewagom konkurencyjnym. Dodał, że deklaracja zawiera też zobowiązanie obu stron do utrzymania wysokich standardów w obszarze pomocy państwa, konkurencji, kwestii społecznych i zatrudnienia, czy środowiska, zmian klimatu oraz spraw podatkowych.
UE chce, by w zamian za dostęp do unijnego rynku Wielka Brytania dostosowywała się do unijnych regulacji, także tych przyszłych. Londyn uważa, że byłoby to zaprzeczeniem idei brexitu, która polega na tym, by się uwolnić od unijnych regulacji, ale zarazem wskazuje na cały szereg przykładów, gdzie brytyjskie regulacje są bardziej wyśrubowane niż unijne, i których wcale nie zamierza zmieniać.
"Poza kwestią równych warunków działania, jest wciąż wiele innych obszarów, gdzie potrzebny jest postęp. Dla przykładu jest to rybołówstwo, gdzie nie dokonaliśmy żadnego postępu" - mówił Barnier.
Wielka Brytania chciałaby pełnego dostępu do unijnego rynku swoich produktów rybnych, ale UE domaga się w zamian za to takiego samego dostępu do brytyjskich łowisk, jaki ma obecnie, co z kolei jest nie do zaakceptowania dla Downing Street, a jeszcze bardziej dla brytyjskich rybaków, którzy w nadziei na niezależną politykę w rybołówstwie masowo poparli brexit.
"W sprawie zarządzania jesteśmy daleko od uzgodnienia kluczowej kwestii rozstrzygania sporów" - zaznaczył Barnier. Londyn nie zgadza się, by zajmował się tym Trybunał Sprawiedliwości UE, gdyż - jak argumentuje - nie będzie on bezstronny.
Wielka Brytania opuściła UE 31 stycznia. W okresie przejściowym, obowiązującym do końca 2020 roku, strony starają się wynegocjować umowę w sprawie przyszłych relacji. W tym czasie Zjednoczone Królestwo jest wprawdzie poza instytucjami unijnymi, ale stosuje się do praw i obowiązków związanych z przynależnością do Wspólnoty oraz korzysta z wynikających z tego przywilejów, w tym z uczestnictwa w jednolitym rynku.
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson zapowiedział, że jego kraj nie będzie wnioskował o przedłużenie okresu przejściowego po brexicie. Kolejna runda negocjacji zaplanowana jest w dniach 7-11 września w Londynie.
Od czasu wejścia w życie w Anglii obowiązku zasłaniania twarzy w sklepach liczba wizyt w supermarketach spadła o około 2 mln - wynika z opublikowanych we wtorek danych firmy Kantar, która zajmuje się badaniami rynku.
W Anglii zasłanianie twarzy w sklepach jest obowiązkowe od piątku 24 lipca. W pierwszym pełnym tygodniu od wprowadzenia tego nakazu, czyli od 27 lipca do 2 sierpnia, zanotowano nieco ponad 100 mln wizyt w supermarketach, czyli o ok. 20 mln mniej niż w analogicznym tygodniu ubiegłego roku. W kolejnym tygodniu, od 3 do 9 sierpnia ponownie było o 20 mln wizyt w supermarketach mniej niż w poprzednim roku. Tymczasem w dwóch ostatnich tygodniach przed wprowadzeniem obowiązku zasłaniania twarzy, różnica w stosunku do zeszłego tygodnia wynosiła po ok. 18 milionów.
Wprawdzie Kantar zastrzega, że do pewnego stopnia na zmniejszenie liczby wizyt w supermarketach mogły wpłynąć również inne czynniki, ale główną przyczyną jest obowiązek zasłaniania twarzy. "W tygodniu po wprowadzeniu tego nakazu liczba wyjść do supermarketów była o 2 mln niższa niż oczekiwano, a obecnie tylko nieco ponad połowa kupujących twierdzi, że czuje się bezpiecznie w sklepach. Sugeruje to, że ludzie mogą potrzebować czasu na dostosowanie się do nowych przepisów i teraz planują z wyprzedzeniem każde wyjście na zakupy" - skomentowała te dane Charlotte Scott, dyrektor badań zachowań konsumenckich w Kantar.
Potwierdzeniem mniejszej skłonności do chodzenia na zakupy jest także fakt, że w ciągu czterech tygodni do 9 sierpnia włącznie, odsetek zakupów spożywczych robionych przez internet, wzrósł do rekordowego poziomu 13,5 proc. - podał Kantar.
Kara za nieprzestrzeganie obowiązku zasłaniania twarzy w sklepach i innych zamkniętych przestrzeniach publicznych, tam gdzie jest to wymagane, wynosi w Anglii 100 funtów. Ale w przypadku każdego kolejnego wykroczenia jest ona podwajana.
Brytyjska sieć sklepów Marks & Spencer zwolni w ciągu najbliższych trzech miesięcy 7000 osób, czyli prawie 9 proc. wszystkich pracowników - poinformowała we wtorek firma. Jak wyjaśniono, epidemia koronawirusa pokazała, że doszło do istotnej zmiany w handlu.
Marks & Spencer poinformował, że w ciągu ośmiu tygodni od ponownego otwarcia sklepów po złagodzeniu ograniczeń epidemicznych łączna sprzedaż odzieży i wyposażenia domowego spadła o 29,9 proc., przy czym sprzedaż w sklepach spadła o 47,9 proc., a w internecie wzrosła o 39,2 proc. Natomiast w ciągu ostatnich 13 tygodni sprzedaż żywności wzrosła o 2,5 proc.
"Oczywiste jest, że nastąpiła istotna zmiana w handlu, i chociaż jest zbyt wcześnie, aby przewidzieć precyzyjnie, jak będzie wyglądał nowy miks sprzedaży po Covid-19, musimy działać teraz, aby dostosować się do tej zmiany" - napisano w oświadczeniu firmy. Jak dodano, epidemia pokazała, że możliwa jest praca w sklepach w sposób bardziej elastyczny i produktywny, z większą liczbą pracowników wielozadaniowych i poruszających się pomiędzy działami żywności, odzieży i wyposażenia domu.
M&S wyraził nadzieję, że zdecydowana większość redukcji będzie miała formę dobrowolnych odejść oraz wcześniejszego przejścia na emeryturę. Jak się przewiduje, redukcje dotkną przede wszystkim szeregowych pracowników sklepów. W lipcu firma ogłosiła już, że zagrożonych likwidacją jest też 950 etatów na stanowiskach menedżerskich oraz kierowników sklepów.
Marks & Spencer ma ponad 950 sklepów w Wielkiej Brytanii, z czego prawie dwie trzecie sprzedają tylko żywność. Firma zatrudnia 78 tys. osób, w zdecydowanej większości w Wielkiej Brytanii.
To kolejne znaczące redukcje w dużych brytyjskich sieciach handlowych. W ostatnich tygodniach zwolnienia ogłosiły też sieci Debenhams, Boots i John Lewis. Jak wylicza stacja Sky News, wraz z tymi zapowiedzianymi przez Marks & Spencer, liczba zredukowanych etatów wzrasta do 30 tys., co oznacza, że w handlu detalicznym nastąpiło wskutek epidemii więcej zwolnień niż w jakimkolwiek innym sektorze gospodarki.
Po prawie 200 latach działalności w poniedziałek zamknięta zostanie ostatnia w Anglii kopalnia wydobywająca węgiel na skalę przemysłową. W Bradley Mine w hrabstwie Durham w północno-wschodniej części kraju wydobywano 150 tys. ton węgla rocznie.
Właściciel kopalni, firma Bank Group, zdecydował się na jej zamknięcie, gdy na początku lata władze odrzuciły wniosek o zgodę na rozszerzenie obszaru wydobycia, co - jak argumentowano - miało być jedynym sposobem na utrzymanie opłacalności dalszej działalności. Przeciwko rozbudowie Bradley Mine, która jest kopalnią odkrywkową, protestowali jednak ekolodzy.
Według danych brytyjskiego rządu w 2019 r. w Wielkiej Brytanii zużyto 7,9 mln ton węgla, co oznacza spadek popytu o jedną trzecią w stosunku do poprzedniego roku. Popyt ten jest zaspokajany w zdecydowanej większości importem, głównie ze Stanów Zjednoczonych i Rosji. W zeszłym roku energia pochodząca z węgla stanowiła zaledwie 2 proc. zużycia w Wielkiej Brytanii, podczas gdy jeszcze w 2012 r. było to 40 proc.
Wydobycie węgla w Wielkiej Brytanii znajduje się w odwrocie od prawie 40 lat, gdy w czasach premier Margaret Thatcher zaczęto zamykać nierentowne kopalnie. W 2015 r. zamknięto ostatnią w Anglii kopalnię głębinową - Kellingley Colliery w hrabstwie North Yorkshire. Kilka kopalni znajduje się jeszcze w Walii i Szkocji, ale według planów ostatnia z nich ma zakończyć wydobycie w październiku 2022 r. W Anglii są jeszcze niewielkie kopalnie w Cumbrii i Gloucestershire, ale wydobywana tam jest tak znikoma ilość węgla, że ich istnienie nie ma praktycznie żadnego znaczenia dla rynku.
Zamknięcie Bradley Mine nie musi jednak oznaczać definitywnego końca górnictwa w Anglii. W zeszłym roku rząd wydał zgodę na budowę w pobliżu Whitehaven w Cumbrii pierwszej od 30 lat nowej głębinowej kopalni węgla, zaś firma Banks Group złożyła wniosek o zezwolenie na otwarcie nowej kopalni w Northumberland w północno-wschodniej Anglii.
Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies -
Polityka prywatności.
Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO.
Więcej dowiesz się TUTAJ.